Drzewa w Puszczy Noteckiej atakuje barczatka sosnówka. Może doprowadzić do obumierania drzew

100 lat temu Puszczę Notecką dotknęła katastrofa, jaką była gradacja motyla pod nazwą strzygonia choinówka, znana też jako sówka choinówka. Larwy tego motyla zniszczyły wówczas 75 proc. drzewostanów, które trzeba było po prostu wyciąć. To właśnie dlatego obecnie Puszcza Notecka jest niemal w całości w okresie rębności i obserwujemy jej masowe wycinanie i nowe nasadzenia.

Międzychodzcy i sierakowscy leśnicy niedawno zaobserwowali, że w niektórych rejonach puszczy pojawiła się wzmożona liczba larw barczatki sosnówki. To szkodnik, który działa bliźniaczo do strzygoni choinówki, czyli uszkadza igły na potęgę. Teren Puszczy Noteckiej to w zasadzie monokultura sosnowa. Szkodniki sosny są więc tu obecne każdego roku.

- To wymusza na leśnikach ciągłe monitorowanie stanu liczebności owadów

– mówi Agnieszka Winkler, starszy specjalista Służby Leśnej prowadzący sprawy z zakresu ochrony ekosystemów w Nadleśnictwie Międzychód.

Już w ubiegłym roku obserwacje leśników wskazywały, że niepokojąco wzrosła liczba barczatki. Wskazywała na to liczba samic na drzewach w okresie kulminacji rójki. Obecność szkodnika potwierdziły też jesienne poszukiwania gąsienic zimujących w ściole.

- Jest to podstawowa metoda umożliwiająca prognozę wystąpienia zagrożenia na następny rok

– wyjaśnia Agnieszka Winkler.

Obecnie leśnicy prowadzą rejestrację liczby gąsienic wychodzących ze ścioły w korony drzew. W tym celu w miejscach wcześniej stwierdzonego zagrożenia i w ich sąsiedztwie zostały wytypowane drzewa kontrolne, na pniach których założono opaski lepowe, uniemożliwiające gąsienicom dalszą wędrówkę. Owady na pniach pod lepami są liczone co drugi dzień, a ich ostateczna liczebność da obraz rzeczywistego zagrożenia i wielkości obszaru objętego gradacją.

Według fachowych wyliczeń, 100 gąsienic na około 80-letnim drzewie to wartość krytyczna, która sprawi, że larwy po prostu doprowadzą do śmierci drzewa. Międzychodzcy leśnicy obserwują, że w niektórych miejscach Nadleśnictwa Międzychód te liczby wynoszą już nawet 150. To głównie okolice Sowiej Góry, Radusza i na północ od Krobielewka. Razem około 2 tysięcy hektarów lasu.

Czy można ze szkodnikiem walczyć? Tak, ale konieczne jest zastosowanie oprysków chemicznych lub biologicznych rozpylanych przy użyciu samolotów.

- Takie opryski są bezpieczne dla środowiska. Na hektar powierzchni zużywa się 2-5 l cieczy roboczej, która - rozpylona w postaci kropel o średnicy 50-150 mikrometrów – w większości pozostaje w koronach opryskiwanych drzew. Dawki insektycydów są bardzo niskie, a do naprowadzania samolotów na pola zabiegowe wykorzystuje się nawigację umożliwiającą precyzyjne wykonanie oprysku nad wyznaczonym obszarem

– wyjaśnia Agnieszka Winkler.

Krople osiadają na igłach, następnie są zjadane przez larwy, które przez to obumierają. Jeśli będą konieczne takie zabiegi, a wszystko na to wskazuje, odbędą się one na naszym terenie w maju.

Gradacja barczatki na terenie Nadleśnictwa Międzychód nie jest niczym nowym. Pojawia się co kilka lat. Zresztą międzychodzkie Nadleśnictwo pod tym względem jest jednym z najbardziej zagrożonych nadleśnictw w Polsce. Ostatnio gradacja barczatki na tym terenie była obserwowana w latach 2011, 2012, 2013, 2017 i 2018.

Podobnie sytuacja wygląda na terenie Nadleśnictwa Sieraków, gdzie jesień 2021 roku również wskazywała na możliwość zwiększonej liczby barczatki sosnówki.

- Zagrożenie od barczatki sosnówki w Nadleśnictwie Sieraków w 2021 roku oraz kontroli uzupełniających wykonywanych obecnie, zostało określone na poziomie 3 tysięcy hektarów lasów, głównie w północnej części Nadleśnictwa – informuje Michalina Szymczak, specjalista Służby Leśnej w Nadleśnictwie Sieraków. - Nadleśnictwo planuje wykonać na przełomie kwietnia i maja zabiegi agrolotnicze. Oczywiście, o ich wykonaniu będziemy informować. Na tak dużej zagrożonej powierzchni jedynie zastosowanie techniki lotniczej może przynieść oczekiwane rezultaty

– dodaje.

Źródło: miedzychod.naszemiasto.pl