Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ducha szkoły na Fabianowie nie zabił zaborca ani wojna. Nadal uczą się w niej dzieci

Anna Jarmuż
Zdjęcie klasowe fabianowskich uczniów. Nieznana jest dokładna data jego wykonania. Fotografię zrobiono jednak na pewno w latach 1919-1949
Zdjęcie klasowe fabianowskich uczniów. Nieznana jest dokładna data jego wykonania. Fotografię zrobiono jednak na pewno w latach 1919-1949 Archiwum szkoły
Od węglowych pieców i kilkuosobowych ławek do tabletów i tablic interaktywnych - tak zmieniła się przez lata dzisiejsza Szkoła Podstawowa nr 52 na Fabianowie. Warto poznać jej 200-letnią historię

W 1815 roku we wsi Fabianowo stanął drewniany budynek. Była to pierwsza podstawówka na tych ziemiach. Szkoła działa tam do dzisiaj. Jej mury pamiętają dużo - pruskiego zaborcę, wojnę, komunizm. Mimo to nadal uczą się tam dzieci. Obecnie Szkołę Podstawową nr 52 na Fabianowie prowadzi Fundacja Familijny Poznań. W sobotę dawni i obecni nauczyciele, uczniowie i absolwenci świętować będą jej 200. urodziny.

Trudne początki
Książkę na temat historii szkoły na Fabianowie przygotowali obecni nauczyciele tej szkoły - Magdalena Kozica, Sylwester Marchwiński, Angelika Szerle. We „Wspomnieniach kredą pisanych” czytamy, że prywatna szkoła elementarna powstała z inicjatywy fabianowskich chłopów. Prawdopodobnie wrażenie wywarły na nich hasła Oświecenia. Nie bez znacznie były też wpływy francuskie (przez pewien czas w podpoznańskich wsiach stacjonowali żołnierzy armii Napoleona I).

Szkoła w Fabianowie służyła nie tylko miejscowym, ale też dzieciom z okolicznych wsi - Junikowo, Kotowo, Plewiska i Rudnicze. Od maja do połowy października była nieczynna. W tym czasie dzieci pomagały rodzicom w polu. Mniej uczniów bywało też w szkole zimą. Wiele ówczesnych rodzin cierpiało biedę - nie miały się, w co ubrać, do szkoły chodziły boso. Za naukę swoich początkowo dzieci rodzice płacili w naturze. Z czasem zastąpiono ją opłatami pieniężnymi. Takie, razem z pensją w wysokości 30 marek miesięcznie dostawali też nauczyciele. Otrzymywali m.in. żyto, pszenicę, jęczmień, groch czy słomę.

Wiele się mówi o dzieciach wrzesińskich, które sprzeciwiały się zaborcy. Zapomina się o dzieciach fabianowskich

W 1825 roku prywatna szkoła w Fabianowie została przejęta przez administrację państwa pruskiego. Krótko potem w budynek uderzył piorun. Spłonął. Odbudowano go w 1830 r. Potem przejść miał jeszcze wiele przeobrażeń.

Fabianowskie dzieci pamiętają wiele
Do szkoły na Fabianowie uczęszczały głównie polskie dzieci. Już najmłodsi byli poddawani germanizacji. W 1900 roku rozpoczęła się fala strajków. Uczniowie odmawiali m.in. odpowiedzi w języku niemieckim, opuszczali lekcje. Dzieci karano karcerem, obniżano stopnie ze sprawowania, a ich rodziców obciążano karami grzywny.
- Wiele mówi się o dzieciach wrzesińskich, które sprzeciwiły się zaborcy. Zapomina się jednak o dzieciach fabianowskich - mówi Czesława Wasielewska, przewodnicząca Rady Osiedla Fabianowo-Kotowo, która w szkole na Fabianowie uczyła około 40 lat. Pracę zaczęła w 1963 roku. Była nauczycielką języka polskiego, przez pewien czas uczyła też języka rosyjskiego i prac ręcznych.

- Do dziś pamiętam swoje pierwsze wrażenie. Kiedy przyszłam do pracy jako młoda nauczycielka, zobaczyłam przed szkołą polną drogę i gęsi, których się bardzo bałam. Sam budynek był ciemny i ponury - wspomina Czesława Wasielewska.

W podstawówce były piece węglowe. Kiedyś jeden z nich wybuchł. Na szczęście w szkole nikogo wtedy nie było. Mimo trudnych warunków nauczyciele wkładali w swoją pracę serce. - Zdarzało się, że zostawaliśmy w szkole do godziny 22, bo trzeba było coś przygotować na następny dzień - wspomina nauczycielka.

W szkole poznała męża. Czesław Wasielewski z wykształcenia jest biologiem, ale uczył też wychowania fizycznego.

- Zawsze lubiłem sport. Kiedy otrzymałem propozycję prowadzenia zajęć z wychowania fizycznego, nie miałem nic przeciwko - mówi Czesław Wasielewski. Do dziś wspomina swoich wychowanków, którzy odnosili duże sukcesy - byli wielokrotnymi zwycięzcami olimpiad biologicznych i zawodów sportowych. Ci drudzy bili na głowę nawet swoich rówieśników ze szkół sportowych.

- Pamiętam, jak przygotowywałem uczniów do zawodów w łyżwiarstwie. Chodziłem z konewką i polewałem boisko przy szkole wodą, tak aby zamarzło. Jedyne lodowisko w Poznaniu było wówczas na Bogdance. Wysiłek się opłacił. Moi uczniowie zajęli same wysokie miejsca - wspomina dawny nauczyciel. Kiedy przyszedł do pracy, czuł się trochę niezręcznie, inni nauczyciele byli dla niego nie tylko kolegami z pracy, ale też dawnymi mentorami. - Jestem chyba jednym z nielicznych, który stał po dwóch stronach tablicy - żartuje Czesław Wasielewski.
Zanim został nauczycielem, był uczniem szkoły w Fabianowie. Z tamtych lat pamięta długie kilkuosobowe ławki i spluwaczki, które stały w kątach na korytarzach. - Jak ktoś chciał się oczyścić, po prostu to robił - mówi Czesław Wasielewski.

Wiele lat wcześniej do tej samej szkoły chodził jego ojciec i dziadek. Przekazali mu też swoje wspomnienia. - Tata opowiadał, jak jedna z nauczycielek - pani Skrzypek - wyniosła ze szkoły godło Polski. To było w czasie, jak do szkoły weszli Niemcy. Zabrała je do swojego mieszkania, gdzie prowadziła tajne nauczanie - wspomina Czesław Wasielewski.

Opowiadano mu też o fali strajków. - W miejscu, gdzie dzisiaj jest stajnia z kucykami, stał kiedyś duży krzyż. Dzieci zbierały się pod nim i śpiewały narodowe pieśni. Na ulicy Głogowskiej był posterunek policji. Mundurowi przyjeżdżali i rozganiali uczniów. Zdarzało się, że któryś oberwał - mówi Czesław Wasielewski.

Były też bardziej zabawne momenty. Mimo że czasy były ciężkie, dzieci wygłupiały się kiedyś tak samo jak dzisiaj.

- W szkole wisiał portret Bismarcka. Tata opowiadał, że uczniowie domalowywali mu pod nosem dwa smarki. Bis znaczy po łacinie dwa razy, smarc kojarzy się jednoznanie - żartuje Czesław Wasilewski.

Zarówno on, jak i jego żona czas pracy w szkole wspominają z sentymentem. Wkraczali wtedy w dorosłość. Do dziś mają jednak żal do dawnych władz Poznania, że w 2004 r. chciały zamknąć szkołę z taką tradycją. Z propozycją przejęcia szkoły wyszła wtedy Fundacja Familijny Poznań. Władze się zgodziły. Szkołę udało się uratować. Dziś nikt nie myśli już o jej likwidacji, a jedynie ciągłym rozwoju. W planach na najbliższe lata jest m.in. rozbudowa budynku.
Jeszcze trochę historii
W 1918 r. uczniowie i nauczyciele realizowali swoją misję już w wolnej Polsce. Nie musieli już walczyć o polskość, więc poświęcili się systematycznej pracy. Do czasu. W latach 1939-1945 szkoła i jej wyposażenie zostały całkowicie zniszczone przez wojsko niemieckie. Przez pewien czas była ona zamknięta dla uczniów.

Nabór wznowiono 14 lutego 1945 r., kiedy trwały jeszcze walki na poznańskiej Cytadeli. Brakowało podręczników i pomocy naukowych, ale były chęci. W 1959 r. Fabianowo włączono w granice Poznania. Na początku lat 60. szkołę gruntownie wyremontowano. W 1965 r. z okazji jubileuszu szkole nadano imię pierwszego poległego żołnierza Powstania Wielkopolskiego - Franciszka Ratajczaka.

Jubileusz
W sobotę Szkoła Podstawowa nr 52 prowadzona przez Fundację Familijny Poznań będzie świętować jubileusz 200-lecia istnienia. Uroczystość rozpocznie się o godz. 10 polową mszą świętą na terenie szkoły. Wcześniej - od godz. 9 odbywać się będzie rejestracja gości.

Część oficjalna rozpocznie się o godz. 11. Po przemówieniach i podziękowaniach zaplanowano część artystyczną w wykonaniu uczniów. Potem przyjdzie czas na część nieoficjalną. Będzie kuchnia polowa, zimne przekąski i czas na zwiedzanie szkoły. W budynku można będzie zobaczyć eksponaty, które pomogą cofnąć się na powrót do lat dzieciństwa - pomoce dydaktyczne, podręczniki i zeszyty z dawnych lat, stare fotografie i wiele innych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ducha szkoły na Fabianowie nie zabił zaborca ani wojna. Nadal uczą się w niej dzieci - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski