Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Duże i małe sklepy tracą, a my biegniemy do dyskontów. Dlaczego?

Agnieszka Domka-Rybka
Agnieszka Domka-Rybka
Klienci rzadziej przychodzą do sklepów, ale wychodzą z większymi zakupami. Jednak nie można tutaj mówić o wyrównaniu się przychodów, ostatecznie kupujemy mniej
Klienci rzadziej przychodzą do sklepów, ale wychodzą z większymi zakupami. Jednak nie można tutaj mówić o wyrównaniu się przychodów, ostatecznie kupujemy mniej Andrzej Banas
Duże sklepy skarżą się, że mają mało klientów, choć tutaj powierzchnia jest większa niż w dyskontach i na pewno trudniej zarazić się koronawirusem. Jednak klienci wolą dyskonty - to one zarabiają teraz najwięcej. Natomiast w sytuacji, gdy w domu zabraknie soli czy cukru, zawsze można pójść do wiejskiego czy osiedlowego sklepiku. Tak to teraz wygląda.

"Robię zakupy tylko raz w tygodniu"

- Ze względu na covid jeżdżę na większe zakupy tylko raz w tygodniu - opowiada pani Beata z Bydgoszczy. - Jeśli o czymś zapomnę, trudno. W sklepie osiedlowym jest dla mnie za drogo, no chyba że w domu zabraknie soli, cukru czy śmietany do sosu.
Tak, jak pani Beata, wielu klientów robi teraz zakupy raz na jakiś czas, co odbija się na sprzedaży, podobnie jak obostrzenia czy wprowadzony wcześniej zakaz handlu w niedziele. Wielkopowierzchniowe sklepy spożywcze straciły rok do roku aż 36 proc. swojego ruchu.

Polecamy także: Ile kosztują identyczne produkty w różnych sklepach? Ceny różnią się nawet o 200 %! Sprawdź [sklepy, produkty, ceny]

- To duży cios dla branży, który głównie jest efektem pandemii i zastosowanych obostrzeń - uważa dr Krzysztof Łuczak z Grupy BLIX (największy w Polsce portal gazetek reklamowych). - Konsumenci rzadziej przychodzą do sklepów, ale wychodzą z większymi zakupami. Jednak nie można tutaj mówić o wyrównaniu się przychodów, ponieważ społeczeństwo ostatecznie kupuje mniej. Polacy koncentrują się głównie na towarach pierwszej potrzeby.

- Przed wybuchem pandemii wiele osób robiło duże zakupy spożywcze w sobotę, ponieważ dla większości obywateli tego kraju jest ona dniem wolnym od pracy - komentuje dla portalu MondayNewsWeronika Piekarska z firmy reklamowej Proxi.cloud. - Od marca zeszłego roku klienci, starając się unikać tłumów, zaczęli wybierać się do sklepów w mniej oblegane - ich zdaniem - dni, czyli w piątki i czwartki.

Największe spadki liczby wizyt odnotowały sklepy w formacie convenience, czyli małe położone w dzielnicach mieszkaniowych miast, handlujący towarami na bieżące, potrzeby, bo o 45,6 proc., a następnie supermarkety i hipermarkety - odpowiednio o 40,9 proc. i 40,1 proc. Z kolei z najmniejsze straty zaliczyły dyskonty oraz cash & carry (wielkopowierzchniowe sklepy samoobsługowej hurtowni).

Klienci unikają największych sklepów

- Od początku pandemii klienci unikali największych sklepów, choć zagęszczenie ludzi na jednym metrze kwadratowym w hipermarketach jest mniejsze - twierdzi Adam Grochowski z Proxi.cloud. - Starali się też znaleźć kompromis między rozmiarem placówki a asortymentem i z tego wynika najmniejszy spadek w dyskontach.

Dodajmy, że przed kilkoma dniami Biedronka pochwaliła się, że jej wartość sprzedaży w 2020 roku wyniosła 13,5 mld euro, czyli 59,8 mld zł, osiągając dwucyfrowy wzrost rok do roku liczony w złotówkach - o 10,4 proc.

Polecamy także: Tak przez ostatnie 10 lat podrożały: wołowina, schab, kurczak i szynka. Oto ceny rok po roku

- Wyniki obrazują mocną pozycję dyskontów. W czasie pandemii konsumenci upatrzyli sobie ten format, a sieci wykorzystały sytuację, poszerzając asortyment. Zabrały klientów innym sklepom. Z kolei hipermarkety poprawiły swoją sytuację. A była ona trudna od dłuższego czasu. Udało się to, bo Polacy odważniej ruszyli do tych sklepów. Jeżeli ten trend się utrzyma, to hipermarkety z pewnością mocniej powalczą o rynek z konkurencją - dodaje dr Krzysztof Łuczak.

- Ograniczenie liczby osób mogących przebywać w sklepach, strach klientów przez zarażeniem koronawirusem oraz lockdown spowodowały wyraźne zmiany w liczbie wizyt w sklepach. Konsumenci zaczęli realizować zakupy z mniejszą częstotliwością i prawdopodobnie z większym koszykiem. Nie można też zapominać o tym, że w dużych miastach mocno rozwinęła się usługa dostarczania produktów do domów - podsumowuje Adam Grochowski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Duże i małe sklepy tracą, a my biegniemy do dyskontów. Dlaczego? - Gazeta Pomorska

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski