Agresywne psy zagrażają mieszkańcom
8-latka wyszła na spacer ze swoim psem na smyczy. Niedaleko domu zaatakowały ich dwa psy należące do sąsiada.
- Jeden z wilczurów ciągnął dziewczynkę i jej psa wzdłuż posesji. W pewnym momencie wyrwał jej tego psa i uciekł na swoją posesję
- relacjonuje sąsiadka Magdalena.
Nieżywego psa właściciele znaleźli już w ogrodzie sąsiada. Na miejsce została wezwana policja i ratownicy medyczni, którzy opatrzyli dziewczynkę na miejscu. Funkcjonariusze przesłuchali sąsiadów.
- Psy wybiegły w stronę córki, jeden ugryzł ją w rękę, drugi porwał psa i zagryzł naszego psa na oczach córki. To jest nagminne, nikt z tym nic nie robi. Czy musi dojść do tragedii, żeby ktoś zareagował? Sąsiad terroryzuje całą ulice
- mówi ojciec poszkodowanej 8-latki, Igor Raczkowiak.
To nie pierwszy taki przypadek. Sąsiedzi wspominają, że psy zaatakowały już przynajmniej dwa razy w ciągu ostatnich kilku miesięcy, a pierwsze zgłoszenie na policję miało miejsce już 7 lat temu i do tej pory niewiele się zmieniło. Psy cały czas stwarzają zagrożenie.
Policja potwierdza, że faktycznie, odebrali takie zgłoszenie. Funkcjonariusze ustalili właściciela zwierząt i zobowiązali go do zabezpieczenia psów. Dzielnicowy będzie sprawdzał, czy mężczyzna dostosował się do poleceń. Dodatkowo sporządzono wniosek do sądu o ukaranie.
Właściciel psów musi także wykazać, czy były one szczepione, żeby wykluczyć możliwość wystąpienia wścieklizny. Rodzice dziewczynki nie dostali jednak jeszcze takich dokumentów.
- Na szczęście dziewczynka została niegroźnie zahaczona przez jednego z psów. Została opatrzona, nic poważnego się nie stało
- relacjonuje Maciej Święcichowski z biura prasowego wielkopolskiej policji.
Czytaj też:
Co dalej z niebezpiecznymi psami w Konarzewie?
Funkcjonariusze przekazują, że podobne zgłoszenia dotyczące tego mężczyzny otrzymali w zeszłym roku i w połowie grudnia tego roku. Obie sprawy zostały skierowane do sądu. Psy nadal znajdują się pod opieką swojego właściciela.
- To są dwa duże wilczury, zawsze biegały po ogrodzie, a teraz ich nie ma, nie wiemy, co się z nimi dzieje
- mówi tata dziewczynki.
Czytaj też:
Policja nie ma jednak możliwości wejścia na posesję i zabrania zwierząt. Adwokat Mateusz Łątkowski wskazuje, że jedynym sposobem rozwiązania tej sytuacji jest wszczęcie postępowania cywilnego przeciwko właścicielowi psów, bo to on odpowiada za nie finansowo i na gruncie prawa karnego.
- To, że ktoś ma agresywnego psa i stwarza zagrożenie, to policja nie ma podstaw prawnych, żeby go odebrać
- dodaje adwokat.
Interwencyjne odebranie zwierząt może wystąpić, dopiero gdy są one przetrzymywane w niewłaściwych warunkach, np. są głodzone, trzymane na uwięzi lub w nieczystościach. Policja wskazuje jednak, że jeśli sąd zobaczy, że mężczyzna nie reaguje i nie poprawia swojego zachowanie, to kary finansowe będą rosły.
Zobacz też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?