Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektor Teatru Muzycznego pisze do prezydenta o wódce i rodzinnych interesach

Łukasz Cieśla
Przemysław Kieliszewski
Przemysław Kieliszewski Waldemar Wylegalski
Niejasności finansowe, nadużywanie urlopów, by dorobić „na boku”, alkoholizm, słabe przygotowanie artystyczne, opór wobec zmian – takie zarzuty wysunął wobec podwładnych dyrektor Teatru Muzycznego Przemysław Kieliszewski. Swój list wysłał władzom Poznania. To jego odpowiedź na styczniową krytykę ze strony związków zawodowych. Stanowiska nie stracił. Wysłał także doniesienie do prokuratury na niektórych podwładnych. Ale prokuratura uznała, że nie doszło do przestępstwa.

Dyrektor Kieliszewski skupił się głównie na działaczach ze związków zawodowych, którzy w styczniu publicznie zarzucili mu złe zarządzanie placówką. Związkowcy ujawnili także treść wulgarnego e-maila, którego wcześniej dyrektor wysłał do niektórych pracowników.

WIĘCEJ
Wulgarny mail dyrektora Teatru Muzycznego

Po piśmie związkowców, dyrektor Kieliszewski także napisał list. Wysłał go władzom Poznania, które nadzorują działalność teatru. Wskazał, że przeprosił zainteresowanych za wulgarne słowa. Ale stwierdził w nim także, że w teatrze naruszył wiele interesów biznesowych i rodzinnych. Jego tłumaczenia, zawarte na kilkunastu stronach, przekonały władze Poznania. Bo stanowiska nie stracił, otrzymał jedynie upomnienie za maila pełnego przekleństw. Władze Poznania podkreślają, że popierają zmiany, jakie Kieliszewski wprowadza w operetce. Dyrektor Kieliszewski w liście pisał m.in, że poziom artystyczny teatru jest coraz lepszy. A dowodem tego ma być m.in. coraz lepsza frekwencja na widowni.

Jak mówią nam osoby znające treść listu, „najciekawsze” znalazło się jednak na końcu listu. Chodzi o „wycieczki osobiste” wobec wskazanych z nazwiska pracowników i ich rodzin.

Dyrektor Kieliszewski na końcu listu odniósł się do związkowców, którzy mieli inspirować styczniowy protest. Jak napisał w liście, chciał pokazać ich osobiste motywacje.

Podał nazwiska czterech związkowców. Jednemu z nich zarzucił, że przyłapał go na przechowywaniu kilku butelek wódki w szafce oraz brudnych kieliszków. Jak napisał w liście, zrobił zdjęcia znaleziska. Odniósł się też do rodziny związkowca, która również pracuje w teatrze. Jak stwierdził, na żonę związkowca były skargi, bo miała niewłaściwie odnosić się do klientów teatru.

Innemu ze związkowców zarzucił przyjście do teatru pod wpływem alkoholu oraz nadużywanie zwolnień, by w tym czasie wykonywać inną działalność zarobkową.

Odnosząc się do dwóch kolejnych związkowców, także napisał o ich żonach. Wskazywał, że obie są oceniane jako jedne z najsłabszych artystek w zespole. Dlaczego dyrektor w liście do prezydenta zawarł tyle osobistych wątków? Przemysław Kieliszewski nie chciał z nami o tym rozmawiać .

– To było pismo do prezydenta. Skąd pan zna jego treść? Nie będę komentował listu. To wszystko, co mam do powiedzenia – ucina Kieliszewski.
Jego list trafił m.in. do Dariusza Jaworskiego, zastępcy prezydenta Poznania odpowiedzialnego za kulturę. W styczniu wsparł Kieliszewskiego, gdy swoją krytykę wyrazili związkowcy. Co władze Poznania sądzą o liście dyrektora i jego argumentacji?

– Prezydent zapoznał się z wyjaśnieniami dyrektora Kieliszewskiego. Wie, jakie zmiany i w jakim kierunku przeprowadza dyrektor. Niektóre z nich, te najważniejsze, pozytywne dla mieszkańców, już są widoczne. O szczegóły oraz dalsze plany proszę pytać dyrektora Teatru Muzycznego – poinformował nas pisemnie Paweł Marciniak, rzecznik prezydenta.

Zupełnie inaczej wypowiada się posłanka SLD Krystyna Łybacka. Do niej przed kilkoma miesiącami, z prośbą o pomoc, zwrócili się związkowcy.

– Poziom niektórych argumentów dyrektora świadczy o niedojrzałości, dziecinnym zachowaniu. Wystawił sobie nienajlepsze świadectwo. To szukanie przyczyn problemów u pracowników, a nie u siebie – mówi Krystyna Łybacka.

Związkowcy, których dotyczy list dyrektora Kieliszewskiego, nie chcą komentować sprawy pod nazwiskiem. Oficjalnie wypowiada się jedynie Marek Banaszak, szef Solidarności w teatrze:

– Pan dyrektor w swoim piśmie dezawuuje nas, przedstawicieli związków. Posługuje się stekiem kłamstw i pomówień. Odnosząc się do wątków osobistych robi z nas pijaków, nierobów, ludzi niekompetentnych, na dodatek wskazując, że być może w teatrze popełniono przestępstwo. To nie jest dyskusja na poziomie. Według mnie poważni ludzi nie posługują się taką argumentacją, która ma na celu poniżenie oponenta. Zapewne w jakiś sposób odniesiemy się do jego pisma. Atmosfera w teatrze, od dłuższego czasu, jest fatalna. Mimo wszystko liczymy na porozumienie – podkreśla Marek Banaszak.

Jednak o porozumienie może nie być łatwo. Niedawno dyrektor Kieliszewski zawiadomił prokuraturę, bo jego zdaniem niektórzy z jego krytyków mogli popełnić przestępstwo. Powiadomił śledczych, że w teatrze miało dochodzić do nieprawidłowości m.in. przy rozliczaniu wynajmu pomieszczeń tej placówki. Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie wskazując, że brakuje znamion popełnienia przestępstwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski