Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyskretny powiew wielkich skrzypiec

Marek Zaradniak
Zwyciężczynią konkursu w roku 2006 była Agata Szymczewska
Zwyciężczynią konkursu w roku 2006 była Agata Szymczewska
Rozmowa z Andrzejem Wituskim - dyrektorem Międzynarodowych Konkursów im. Henryka Wieniawskiego.

Międzynarodowe Konkursy Skrzypcowe im. Henryka Wieniawskiego kończą w tym roku 80 lat. Są więc o 10 lat starsze od "Głosu Wielkopolskiego". Kojarzą się przede wszystkim z Poznaniem, ale przecież wszystko zaczęło się w Warszawie. Kto był ich pomysłodawcą?
Andrzej Wituski: Pomysłodawcą był Adam Wieniawski, bratanek Henryka Wieniawskiego. Impulsem były, moim zdaniem, I Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina w 1927 roku, jak i stulecie urodzin tego słynnego już w świecie naszego wirtuoza, kompozytora i pedagoga. Konkurs odbył się w Warszawie od 3 do 16 marca 1935 roku.

Co wiemy o pierwszym konkursie poza tym, że wygrała go Ginette Neveu?
Andrzej Wituski: Należy do jednego z najsłynniejszych z uwagi na grono laureatów. To nie tylko Ginette Noveu, ale i Dawid Ojstrach i nasza Ida Haendel. Jurorzy także budzili respekt. Byli wśród nich Grzegorz Fitelberg czy Paweł Kochański. Konkurs swoim protektoratem objął prezydent Ignacy Mościcki co sprawiło, że odtąd każdy kolejny konkurs ma protektorat prezydenta.

II Konkurs, a pierwszy po wojnie odbył się w 1952 roku w Poznaniu. Kto był inicjatorem przeniesienia tej imprezy do Poznania?
Andrzej Wituski: Warszawa leżała w gruzach. Rozpoczęła się batalia o organizację II konkursu. Ustalono, że odbędzie się on w 1952 roku. A ponieważ przewodniczącym jury miał zostać Tadeusz Szeligowski, rodzinnie związany z Poznaniem, to minister kultury wyznaczył nasze miasto na miejsce organizacji konkursu.

Czy zorganizowanie konkursu w Poznaniu odbyło się bez przeszkód?
Andrzej Wituski: Przeszkód było co niemiara. W stolicy uważano, że to tylko chwilowa decyzja. Biuro konkursu przywieziono z Warszawy. Uruchomiono pociąg specjalny, który przywiózł kandydatów i jurorów. Jednak sukces sprawił, że konkurs został w Poznaniu. Przesądziły o tym zdolności poznańskich organizatorów, Aula UAM, atmosfera podczas konkursu oraz żywiołowość melomanów.

Jak zmieniały się konkursy? Jak rosły w siłę? Jak zmieniał się regulamin?
Andrzej Wituski: Konkursy przeżywały różne okresy. Zarówno blaski, jak i cienie. Podlegały także określonej koniunkturze politycznej, ale generalnie rozwijały się prężnie. Decydowały o tym nade wszystko nazwiska laureatów. Regulamin ulegał pewnym modyfikacjom, ale ostoją była zawsze muzyka polska. Nowością były preselekcje kandydatów na żywo na konkurs, w roku 2011 prowadzone w świecie przez maestro Maxima Vengerova.

Od kiedy Pan kieruje konkursami Wieniawskiego?
Andrzej Wituski: Od 1977 roku kierowałem pracami Społecznego Komitetu Organizacyjnego, a w latach 2001, 2006 i 2011 byłem dyrektorem konkursu.

Ile konkursów może Pan uznać za własne?
Andrzej Wituski: Konkursy są sukcesem całego zespołu, którym kieruję, ale są własnością wielu.

Który z nich był najtrudniejszy do realizacji i dlaczego?
Andrzej Wituski: Każdy z konkursów ma swoje indywidualne kłopoty. Ostatni w 2011 roku nie należał do łatwych z uwagi na zmianę regulaminu pracy jury w trakcie konkursu. Takiej sytuacji nie przewidziałem, mimo że nie miało to wpływu na ostateczne wyniki. W regulaminie nowego konkursu będzie zawarta klauzula, o jego niekwestionowanej trwałości do końca konkursu. Trudny był także rok 2001. Ilość przyznanych nagród zmusiła w nocy do poszukiwania dodatkowych sponsorów.

Jaka jest pozycja konkursów Wieniawskiego w świecie dziś?
Andrzej Wituski: Niekwestionowanie wysoka. Na konferencji Światowej Federacji Konkursów Muzycznych w Utrechcie wyróżniono dwa konkursy. Pierwszy w Pretorii w Republice Południowej Afryki za współpracę z laureatami i drugi Wieniawskiego w Poznaniu za poziom artystyczny i organizacyjny. Jesteśmy poza tym członkiem założycielem Światowej Federacji wspólnie z konkursem Chopinowskim.

Czy Towarzystwo Muzyczne im. Henryka Wieniawskiego utrzymuje kontakty z laureatami poprzednich konkursów?
Andrzej Wituski: Staramy się te kontakty utrzymywać, ale nie jest to łatwe. Na uwagę zasługują organizowane od trzech lat, dla największych młodych skrzypków, warsztaty z laureatami. Byli już u nas Reiko Otani, byli Piotr Pławner i Zachar Bron, a w tym roku będzie Keiko Urushihara.

A jak zapowiada się najbliższy konkurs skrzypcowy? Czy szykują się jakieś istotne zmiany?
Andrzej Wituski: Meastro Krzysztof Penderecki został honorowym przewodniczącym jury, a kierować jury będzie ponownie Maxim Vengerov. Są istotne zmiany w programie również w obsadzie jurorów. Będzie wśród nich m.in. Pamela Frank z USA. Przewidujemy także prowadzenie preselekcji w świecie.

Konkursy skrzypcowe to jedno, ale od 1957 roku odbywają się też konkursy lutnicze. To najstarsze takie konkursy na świecie. Ale czy się liczą?
Andrzej Wituski: Konkurs lutniczy jest uważany również za jeden z najlepszych. Kolejny już trzynasty odbędzie się od 8 do 15 maja przyszłego roku. Przewodniczącym jury został znakomity Roger Hargrave, a w skład jury po raz pierwszy w jego historii wchodzą dwie kobiety: Ulrike Doderer i Andrea Frandsen. Stanowimy z Cremoną i Mittenwaldem czołówkę konkursów na świecie.

A co jeszcze można by zmienić w konkursach, szczególnie skrzypcowych?
Andrzej Wituski: Śledzimy na bieżąco nowości konkursowe w świecie. Kapitułę krytyków zobaczyłem w Hannoverze. Jury młodych adeptów muzyki w Sion. Jedno i drugie już jest u nas. Pozostaje jeszcze kilka elementów do zastanowienia. Na przykład słynne skrzypce jako depozyt, utwór specjalnie napisany na konkurs. Na posiedzeniach światowej federacji o tym rozmawiamy i wymieniamy doświadczenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski