Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dżem w Poznaniu - relacja z koncertu na MTP

Bartosz Górski
Kilka tysięcy fanów pod sceną, niesamowite instrumentarium, inteligentne teksty, a wszystko dokładnie wymieszane i podane na muzycznej tacy. Tak w skrócie przebiegł sobotni koncert Dżemu na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich.

Zanim jednak publiczność mogła usłyszeć swoich ulubieńców, muzyczny popis zaprezentowały dwie poznańskie formacje: Bąkowski & Kowalewski Blues Duo i Wolna Sobota.

PRZECZYTAJ TAKŻE:
Orkiestra i chór z Poznania nagrają płytę z grupą Dżem

Kilka słów należy się Wolnej Sobocie, którą bez problemu można zaliczyć do grona bluesowych, scenicznych odkryć ostatnich lat. Przesada? Skądże! Główne nagrody na tegorocznej Rawie i Olsztyńskich Nocach Bluesowych, najwyższe podium na Galicja Blues Festival 2010 - to tylko część argumentów, przemawiających za klasą tego młodego zespołu. Support Dżemu zobowiązuje i Wolna Sobota wykonała swoje zadanie wyśmienicie. Pełne humoru i pozytywnej energii utwory bardzo szybko podbiły serca publiczności, która szybko podchwyciła bluesowo-rock’n’rollowy klimat.

Gwiazdy wieczoru kazały na siebie czekać. Kilkanaście minut opóźnienia istotnie wpłynęło na nastroje panujące na widowni. W końcu niecierpliwość wzięła górę i zaczęło się głośne i rytmiczne skandowanie: "Gdzie jest Dżem?!". Spektakl rozpoczął się od klasycznego "Detoxu", płynnie przechodzącego w kolejne hity: "Małą Aleję Róż", "Do Kołyski" czy "Pawia". Nie zabrakło również najnowszych utworów formacji: "Partyzanta", "Do Przodu" i "Bujam się".

Kapela od początku prowadziła z publicznością swoistą grę, często drażniąc się z nią. Po zaledwie godzinie wykonawcy zeszli ze sceny, co wywołało ogromne poruszenie na widowni. Ale spokojnie - były jeszcze dwa bisy, które łącznie trwały prawie godzinę.

Mimo kompletu widzów atmosfera koncertu była bardzo nierówna, na co istotny wpływ mógł mieć dobór i kolejność wykonywania poszczególnych utworów. Zespół najpierw podnosił temperaturę sali do granic możliwości, po czym niespodziewanie zwalniał tempo. Manewr ten wykonany był kilkukrotnie bez zwrócenia uwagi na to, co w danej chwili dzieje się na widowni.

W pewnym momencie można było zauważyć, że znacząca część sali zdezorientowana zastygła w miejscu, nie do końca wiedząc jak się zachować.

Ale na zakończenie wszyscy widzowie zjednoczyli się i z setek ust popłynęły słowa: "Whisky moja żono, jednak tyś najlepszą z dam…".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski