Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Działkowcy: Nie damy się wyrzucić na bruk

Anna Jarmuż
Działkowcy: Nie damy się wyrzucić na bruk
Działkowcy: Nie damy się wyrzucić na bruk Adrian Wykorta
„Nie damy się wysiedlić!”, „Eksmisjom mówimy nie!” - takie hasła można było usłyszeć w piątek na placu Kolegiackim. Działkowcy oraz członkowie Wielkoposkiego Stworzyszenia Lokatorów zorganizowali pikietę w obronie osób, które mieszkają w ogrodach.

Z danych Okręgowego Zarządu Polskiego Związku Działkowców w Poznaniu wynika, że zamieszkałych jest 1787 działek - 1348 na terenie Poznania i 439 poza nim. Problem dotyczy w sumie 3885 osób. Wiele, bo aż 1721 ludzi, którzy żyją na działkach są tam też zameldowani.

- Jesteśmy tu, by zabezpieczyć potrzeby mieszkaniowe tych ludzi - mówił Jarosław Urbański z WSL. - Oni nie zamieszkali na działce z własnej woli, nie mieli innego wyjścia. Miasto przez dziesięciolecia nie potrafiło zabezpieczyć potrzeb mieszkaniowych poznaniaków.

Przykładem może być Kari- na Ławniczak, która wraz z rodziną zamieszkała na działce po tym, jak padła ofiarą czyścicieli kamienic. - Z ulicy Piaskowej przeniosłam się do ROD im. E. Orzeszkowej przy Wrzesińskiej. Nie stć nas by wynająć mieszkanie. Pozostaje mi walczyć o to, co mamy - mówi poznanianka.

Winne złe przepisy?
Zdaniem protestujących sytuację działkowców pogorszyła zmiana prawa. W grudniu 2013 roku Sejm uchwalił nową ustawę o rodzinnych ogrodach działkowych. Jeden z artykułów mówi wprost, że w ROD nie można mieszkać.

- Politycy uchwalili ustawę, która nie odpowiada polskiej rzeczywistości. Już w momencie jej wejścia w życie, wiele osób mieszkało na działkach. Wcześniej, do wyboru mieli dwie opcje - pójść pod most lub przenieść się do ogrodu - stwierdza Rafał Zawadzki, prezes zarządu Stowarzyszenie Ogrodów Działkowych „Forsycja”. - Teraz PZD podejmuje uchwały, by osoby mieszkające w ogrodach pozbawić prawa do użytkowania działki.
Zapis mówiący o mieszkaniu w ogrodach nie jest nowy. O tym, że działka nie może być wykorzystywana w tym celu, była mowa już w poprzedniej ustawie o ROD. Nowe przepisy dały jednak dodatkowe narzędzia walki z tym zjawiskiem. Teraz stowarzyszenie ogrodowe ma obowiązek poinformować o łamaniu prawa nadzór budowlany. Wartość altany, która przekracza normy (dopuszczalna powierzchnia to 35 mkw.) ma wartość zerową.

- Ustawa nakłada na nas określone obowiązki. Nie możemy tolerować łamania prawa - wyjaśnia Zdzisław Śliwa, prezes OZ PZD w Poznaniu. Jak podkreśla, PZD zdaje sobie sprawę, że część osób, które mieszkają na działkach, zmusiła do tego sytuacja życiowa. - Nie zamierzamy nikogo wyrzucać na bruk. Miasto powinno jednak zająć się tym problemem - mówi Z. Śliwa.

Jak zauważa, oprócz potrzebujących, jest też druga grupa. To osoby, które świadomie łamią prawo. Wynajęli własne mieszkanie i przenieśli się na działkę. Często nie mieszkają w skromnych altanach, ale piętrowych domach.

Problem działkowych lokatorów jest szczególnie widoczny w dużych miastach - oprócz Poznania boryka się z nim np. Szczecin, Bydgoszczy czy Warszawa. Nie ma go za to w innych wielkopolskich powiatach.

- W całym okręgu poznańskim problem dotyczy jednego procenta działek, w samym Poznaniu - około 10 proc. - tłumaczy Zdzisław Śliwa. Problem koncentruje się głównie w dwóch ogrodach - ROD im. E. Orzeszkowej przy ul. Wrzesińskiej i ROD im. K. Marcinkowskiego na Smochowicach.

- Te ogrody mogą się wydzielić i stać się osiedlami mie- szkaniowymi. Ustawa daje im takie możliwości - stwierdza Zdzisław Śliwa.
Miasto widzi problem
Protestujący domagają się zmiany ustawy o ROD. Nie chcą też, by miasto dopuściło do eksmisji. Przygotowali petycję, którą złożyli w piątek na ręce wiceprezydenta Jędrzeja Solarskiego.

- Wyrzucając ludzi z ogrodów rozwiązujemy pewien problem, ale generujemy drugi, o wiele większy. Miasto nie ma tylu lokali komunalnych, by przyjąć te osoby. Dlatego uważam, że w drodze rozmów, trzeba ten problem rozwiązać - stwierdził J. Solarski.

O tym, że miasto nie może umywać rąk od problemu mówił też radny Tomasz Lewadowski.

- Słyszymy o ponad 3 tys. osób mieszkających na działkach oraz, że planowana budowa 4 tys. mieszkań to za dużo. Biorąc pod uwagę, że 1800 rodzin oczekuje na listach na mieszkanie, uzyskujemy rzeczywistą skalę zapotrzebowania - wylicza Tomasz Lewandowski.

Jak podkreśla, miasto musi zrobić to, na co ma wpływ. Nie może zalegalizować samowoli budowlanych ani zmienić przepisów ustawowych.

- Miasto powinno zwiększyć ofertę mieszkań komunalnych. Przy współpracy z zarządem ogrodów i wojewodą można wypracować pewne rozwiązania - mówi T. Lewandowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski