Historię ogrodu przy ul. Lechickiej opisywaliśmy w "Głosie" wielokrotnie. Ostatnio w maju - gdy przedstawicielka obecnych właścicieli zapowiedziała, że wystąpi na drogę sądową i wezwie do zapłaty wszystkich działkowców, użytkujących sporne działki (część ogrodu od ul. Umultowskiej).
- Grunty te są użytkowane bezprawnie od 1997 roku. Miasto do dziś nie wydało ich ani obecnym właścicielom, ani ich poprzednikom. Działkowcy mogą mieć pretensje wyłącznie do PZD. Od 15 lat wiadomo, że teren, na którym znajduje się ogród działkowy, ma swojego właściciela, a my płacimy podatek od nieruchomości - mówiła wtedy "Głosowi" przedstawicielka obecnych właścicieli.
W 2005 roku sąd orzekł, że tereny, na których znajduje się ogród działkowy, nie są własnością miasta, lecz należą do osób prywatnych. Nie ma więc do nich prawa ani PZD, ani pojedynczy działkowiec.
Obecnie w sądzie toczy się sprawa pomiędzy właścicielami terenu a PZD. Spór dotyczy części wspólnych - tzw. dróg wewnętrznych i gruntów, na których znajduje się Dom Działkowca. PZD ma zapłacić za ich dotychczasowe użytkowanie ponad 6 milionów złotych. Do sądu trafili też pojedynczy działkowcy. Ci również, zdaniem obecnych właścicieli, powinni zapłacić im wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z działek. Sprawa dotyczy 200 osób. Obecnie w sądzie toczy się ok. 100 spraw. Jednak, jak na razie nie zapadł żaden wyrok.
- Za jeden miesiąc użytkowania działki każe nam się zapłacić 500 zł. Kiedy pomnoży się to przez 12 miesięcy i 10 lat (roszczenia za bezumowne korzystanie z gruntów mogą objąć maksymalnie właśnie taki okres - przyp. red.), wyjdzie nam kwota w wysokości 60 tys. złotych. Do tego dochodzą jeszcze odsetki - wylicza Irena Wolańska, była działkowiczka. Była, bo jak mówi, obecnie nie ma już co uprawiać. Z ogrodu została ruina. Złodzieje rozkradli to, co było wartościowe.
- Nikt nam nie powiedział, że to może się tak skończyć - dodaje Elżbieta Grzybek.
Działkowcy przyszli do sądu, ponieważ sądzili, że usłyszą wyrok w sprawie użytkowania przez PZD części wspólnej ogrodu. Wyrok jednak we wtorek nie zapadł. Zdaniem sędziego, materiał dowodowy dostarczony przez biegłego okazał się niekompletny. Chodzi o kwestie pomiaru działki i jej przeznaczenia, a co za tym idzie rzeczywistej wartości tej nieruchomości (grunty budowlane są warte o wiele więcej niż grunty rolne). Sąd postanowił zamknąć rozprawę i otworzyć ją na nowo. Kolejna sprawa odbędzie się 2 kwietnia.
- Żyjemy w niepokoju i z niecierpliwością oczekujemy zakończenia sprawy - stwierdza Zdzisław Śliwa, prezes Okręgowego Zarządu Polskiego Związku Działkowców. - Krajowa Rada Związku zabezpieczyła już pieniądze, jednak wolelibyśmy wydać je na inny - szczytny cel, na przykład infrastrukturę ogrodową.
PZD zastanawia się też, czy nie wystąpić w przyszłości o odszkodowanie do Skarbu Państwa.
WIDZIAŁEŚ COŚ CIEKAWEGO? ZNASZ INTERESUJĄCĄ HISTORIĘ? MASZ ORYGINALNE ZDJĘCIA?
NAPISZ DO NAS NA ADRES [email protected]!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?