Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci umywają ręce, a szpital staje się schroniskiem dla staruszków

Daria Kubiak
Lekarz Sławomir Waszczyński z problemami ludzi starych spotyka się w szpitalu codziennie
Lekarz Sławomir Waszczyński z problemami ludzi starych spotyka się w szpitalu codziennie Daria Kubiak
Pacjenci, od których odwracają się rodziny, miesiącami czekają w szpitalu na miejsce w Domu Pomocy Społecznej. Kaliszowi potrzeby jest zakład opiekuńczo-pielęgnacyjny finansowany przez miasto i NFZ. W ostatnim czasie "modne" stało się podrzucanie staruszków do szpitala.

W lipcu 2013 roku do kaliskiego szpitala trafiła schorowana 77 - letnia kobieta. Jej leczenie trwało do października, po czym została wypisana do domu. Niestety, staruszka pozostała na łóżku szpitalnym aż do lutego roku następnego. Syn tej kobiety nie zamierzał bowiem zabrać jej ze szpitala, tłumacząc to tym, że nie może zapewnić jej opieki ani doglądać matki w jej mieszkaniu. Szpital, chcąc nie chcąc, kierując się względami społecznymi przetrzymał kobietę przez kilka miesięcy.
To nie jedyny przypadek potraktowania szpitala jak przechowalni dla sprawiających kłopot rodziców lub innych członków rodziny.

- Każdego miesiąca 5 - 10 osób w podeszłym wieku, mimo zakończenia leczenia, przebywa na oddziale jeszcze przez co najmniej miesiąc - mówi lekarz Sławomir Waszczyński, kierownik Oddziału Chorób Wewnętrznych I w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym im. L. Perzyny w Kaliszu. - Rodziny nie chcą lub nie mogą się nimi zająć, a załatwienie opieki alternatywnej nie jest łatwe.

Doktor Waszczyński nie potępia z tego powodu ludzi aktywnych zawodowo, którzy ze łzami w oczach pytają, co mają zrobić z rodzicami? Są jednak i tacy, którzy mają czas, lecz pozostawiliby starych, schorowanych rodziców w szpitalu jak najdłużej, najlepiej na wiele miesięcy. Personel oddziału we współpracy z pielęgniarką środowiskową szpitala stara się motywować rodziny seniorów do podejmowania najlepszych decyzji. Dzięki temu osoby cierpiące na nowotwory umieszczane są w hospicjum lub też zapewnia się im opiekę w ramach hospicjum domowego. Z innymi pacjentami, których rodziny nie kwapią się do sprawowania opieki, jest jednak kłopot. Zakładów opiekuńczo-pielęgnacyjnych jest zbyt mało. Tymczasem rocznie kaliski szpital zatrzymuje na oddziałach po wyleczeniu kierując się względami społecznymi około 100 - 150 osób.

Dom Pomocy Społecznej w Kaliszu | Create Infographics

Iwona Buczkowska pielęgniarka środowiskowa w kaliskim szpitalu dostrzega wiele powodów takiego stanu rzeczy. Część osób jest pozostawiana przez rodziny z wygodnictwa i strachu przed nowymi obowiązkami. Inni to rodzice osób pracujących poza granicami naszego kraju. Osobnym problemem są bezdomni - rocznie około 30 osób. Ci, którzy po wyleczeniu mogą o własnych siłach opuścić szpital, wracają na ulicę. Inni, po amputacji odmrożonych nóg czy rąk, zostają na oddziałach i czekają na załatwienie formalności związanych z ustaleniem stopnia niepełnosprawności, uzyskaniem zasiłku i umieszczeniem w stacjonarnym ośrodku opiekuńczo-pielęgnacyjnym lub w Domu Pomocy Społecznej.

Do szpitala trafiają także osoby kierowane przez Gminne Ośrodki Pomocy Społecznej - samotne, schorowane , niedożywione, zaniedbane przez bliskich, które według GOPS-ów nie powinny powracać do swego miejsca zamieszkania. Ludzie ci czekają miesiącami w szpitalu jako rezydenci na umieszczenie ich w zakładzie opiekuńczym. Formalności trwają. Na długoterminową opiekę domową czeka się około 6 miesięcy, na umieszczenie w zakładzie opiekuńczo-pielęgnacyjnym- nawet do 12 miesięcy.

- Kiedyś w szpitalu przez dwa lata leżała kobieta wymagająca umieszczenia w ośrodku dla osób wentylowanych, aż w końcu umarła - mówi pielęgniarka środowiskowa.

Umieszczenie seniora w zakładzie opiekuńczym lub DPS wymaga dodatkowo spełnienia wielu kryteriów. Senior musi sam wyrazić taką wolę oraz ponosić część kosztów utrzymania. W ocenie pracowników szpitala problem z opieką nad seniorami będzie narastał. I na pewno nie rozwiąże się go mając w Kaliszu - mieście stutysięcznym jeden prywatny zakład opiekuńczo-pielęgnacyjny i jeden DPS na 120 łóżek. Kierownicy oddziałów chorób wewnętrznych I i II, lekarze Sławomir Waszczyński i Jerzy Michałowski zgodnie twierdzą, że ratunkiem może być stworzenie oddziału geriatrycznego oraz zakładu opiekuńczego dla ludzi niezamożnych, które finansowałby NFZ i miasto.

Dłużej nie da się udawać, że problem starości nas nie dotyczy...

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski