Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieckiem porzuconym w Borui Kościelnej chcą zająć się dziadkowie

Marta Żbikowska, Szymon Pewiński
Karolinie Kałkowskiej trudno będzie się rozstać z Agnieszką
Karolinie Kałkowskiej trudno będzie się rozstać z Agnieszką Fot. Łukasz Gdak
Do nowotomyskiego Sądu Rejonowego wpłynął akt oskarżenia przeciw Małgorzacie Z., która w lutym tego roku podrzuciła noworodka do piwnicy jednego z domów w Borui Kościelnej.

Dziewczynka była wcześniakiem urodzonym prawdopodobnie w 30 tygodniu ciąży. Trafiła na oddział neonatologii poznańskiego szpitala przy ulicy Polnej, gdzie nadano jej imię Agnieszka.

W ciągu kilku najbliższych dni ma zostać wyznaczony termin rozprawy. Nie do wiadomo także, czy sąd pozbawi, czy tylko ograniczy kobiecie prawa rodzicielskie. Prokuratura oskarża matkę Agnieszki o narażenie dziecka na utratę zdrowia i życia. Grozi jej za to od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Możliwe jednak, że kwalifikacja czynu zostanie zmieniona.

Agnieszka przebywa obecnie w pogotowiu rodzinnym. Jeszcze w październiku sąd może zdecydować o umieszczeniu dziewczynki w rodzinie zastępczej. Chęć zaopiekowania się Agnieszka wyrażają dwie rodziny. Jedną są dziadkowie, czyli rodzice matki dziewczynki.

- Dziadkowie spotkali się już z Agnieszką, wiedzą o jej stanie zdrowia - mówi Karolina Kałkowska prowadząca rodzinne pogotowie rodzinne. - To sąd zdecyduje, komu zostanie powierzona opieka nad małą. Nam na pewno trudno będzie się z nią rozstać. To pogodna dziewczynka, która zasługuje na pewno na szczęśliwe życie.

Agnieszka urodziła się jako wcześniak, ważyła niewiele ponad kilogram. Dziewczynka nie widzi, ma uszkodzony układ nerwowy. Wymaga specjalistycznej opieki, terapii, rehabilitacji.

Mimo wszystko dziadkowie chcą podjąć się opieki nad dzieckiem. Zanim jednak wszystkie procedury z tym związane się zakończą, nie chcą mówić o szczegółach całej sprawy. Jak zapewniają teraz zależy im, by wreszcie mogli zająć się swoją wnuczką
- Chcemy by Agnieszka trafiła do nas, czyli do swojej rodziny. Wiemy, że jest chora, że będzie wymagała dodatkowej opieki, ale nie ma to dla nas znaczenia. Zrobimy wszystko, by ją odzyskać - zapewnia Bernadetta Zielinska.

Pytana o to, czy zdawali sobie sprawę, że ich córka jest w ciąży, pani Bernadetta odpowiada: - Nawet tego dnia, gdy przyszła po nią policja, do głowy mi nie przyszło, że chodzi właśnie o tę sprawę. O wszystkim dowiedziałam się dopiero kilka godzin później. Dla całej rodziny był to totalny szok - opowiada. - Nie staramy się wybielać naszej córki, zrobiła naprawdę straszną rzecz, ale też nie możemy jej do końca skreślać i się jej wyprzeć. Jedna rzecz nie daje mi jednak spokoju jako matce - nie mogę zrozumieć dlaczego Małgosia, gdy wiedziała już o ciąży, nie powiedziała nam ani słowa. Na pewno byśmy jej pomogli, jakoś ją wsparli. Jak się okazało przez te kilka miesięcy była z tym zupełnie sama - mówi łamiącym się głosem.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski