Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziecko z zespołem Downa kocha się tak samo

Marta Żbikowska
- Robimy wszystko, by dla dzieci takich jak Wojtuś znaleźć rodziny - mówi Karolina Kałkowska
- Robimy wszystko, by dla dzieci takich jak Wojtuś znaleźć rodziny - mówi Karolina Kałkowska Grzegorz Dembiński
W piątek opisaliśmy historię matki, która oddała swoje dziecko do adopcji. Zdecydowała się na ten krok, gdy dowiedziała się, że jej dziecko ma zespół Downa. Jej decyzja wywołała dyskusję, zwłaszcza, że po tym jak oddała do adopcji chore dziecko, sama chciała zaadoptować zdrowe.

CZYTAJ:
ODDALI DZIECKO DO ADOPCJI BO MIAŁO DOWNA. CHCIELI NOWE, ZDROWE...

Dla matki, której dziecko miało urodzić się z zespołem Downa, decyzja o oddaniu go do adopcji z pewnością nie była łatwa. Sytuacja, w której każde rozwiązanie wydaje się złe, jest dramatyczna. Kto nie przeżył takiej tragedii, nie ma prawa osądzać tej kobiety.

Z racjonalnego punktu widzenia pytanie o możliwość adopcji zdrowego dziecka po zrzeczeniu się praw rodzicielskich do chorego synka, może wydawać się szokujące. Ale w świecie, do którego wkroczyła ta nieszczęśliwa kobieta nie ma miejsca na rozsądek, na racjonalne kalkulowanie. To świat depresji, czarnych myśli, rozpaczy, żałoby, gdzie nie ma miejsca na rozsądek.

Może zapytała, bo myślała, że w ten sposób uda jej się choć trochę ukoić ból po stracie synka?

Że pomoże jej myśl, że może kiedyś pojawi się w jej domu zdrowe dziecko, które zapełni pustkę po synu, którego nigdy nie weźmie w ramiona?

Decyzja o oddaniu chorego dziecka do adopcji zazwyczaj podszyta jest strachem i wstydem przed otoczeniem

Można powiedzieć, że ta kobieta sama sobie wybrała taki los. Ale przecież miała do tego prawo, skorzystała z możliwości, jakie dają jej przepisy. Zdecydowała, że nie podoła temu wyzwaniu, jakim jest wychowywanie chorego dziecka. I nie chodzi tu o trud codziennej opieki. To bardziej problem, który czai się w głowie, w rozumie, w zdrowym rozsądku. Bo w sercu, miłość do dziecka chorego i zdrowego nie różni się niczym.

Matka porzuconego w szpitalu Wojtusia długo starała się o zajście w ciążę. Chłopiec miał być spełnieniem marzeń. W tych marzeniach nie było miejsca na inność, niepełnosprawność. W momencie diagnozy to marzenie trzeba było porzucić. Rozstać się ze starannie zaplanowaną przyszłością. To boli. A ból i strach przed nieznanym to nie są dobrzy doradcy.

Małgorzata Michalak sama urodziła córeczkę z zespołem Downa. Marta miała dwa latka, gdy pani Małgorzata i jej mąż dowiedzieli się, że w szpitalu od pół roku leży porzucona dziewczynka. Jej biologiczni rodzice nie chcieli jej, bo miała zespół Downa. Dziewczynka czekała na rodzinę, która ją pokocha.

- Długo rozmawialiśmy o tym z mężem i postanowiliśmy zaopiekować się tym dzieckiem. Mieliśmy już Martę, którą pokochaliśmy ogromnie, więc wiedzieliśmy, jak wielką miłością można kochać niepełnosprawne dziecko i jak ono wspaniale tę miłość odwzajemnia - wspomina pani Małgorzata. - Dzisiaj Maja ma cztery latka i nie wyobrażamy sobie naszej rodziny bez niej. Jest bardzo wdzięcznym dzieckiem.

Obie dziewczynki chodzą do przedszkola integracyjnego, nawiązują tam przyjaźnie, uczą się nowych rzeczy.

- Na początku jest szok, gdy kobieta i mężczyzna słyszą, że ich dziecko ma zespół Downa - mówi Małgorzata Michalak. - Ale uważam, że rodzice decydujący się na oddanie chorych dzieci do adopcji najbardziej obawiają się zewnętrznej oceny innych. Myślą, jak będzie patrzeć na nich rodzina, sąsiedzi. Sama nawet od swoich bliskich słyszałam różne oceny swojej decyzji o zajęciu się Mają. Nie wszyscy mnie pochwalali.

Państwo Michalakowie mają także dwoje starszych, zdrowych dzieci: 21-letnią córkę i 19-letniego syna.
- Mam porównanie, jak wychowuje się dzieci zdrowe i chore - mówi pani Małgorzata. - W codziennym życiu nie ma dużej różnicy. Szkoda, że rodzice, którzy decydują się na oddanie dziecka nie wiedzą o tym. Niepotrzebnie zupełnie są przerażeni. Żal mi ich, bo nie wiedzą, ile tracą. Pewnie, że Maja i Marta wymagały pomocy medycznej, częstszych wizyt u lekarza, ale ze starszym synem i córką też swoje przeszłam. Rzadko jest tak, że z dziećmi nie ma żadnych kłopotów.

Rodzice wychowujący dzieci z zespołem Downa i z innymi schorzeniami przyznają, że szybko przestali postrzegać swoje dzieci tylko przez pryzmat choroby.

- Wstaję rano i każdego dnia robię to wszystko, co się robi przy dzieciach - mówi pani Małgorzata. - Nie myślę o tym, że Maja i Marta mają dodatkowy chromosom, nie roztrząsam tego każdego dnia, nie czuję się nieszczęśliwa, a wręcz przeciwnie. Choć przyznaję, że czasem się o ten dodatkowy chromosom potykamy.

Ewelina Baron z Wielkopolskiego Ośrodka Adopcyjnego w Poznaniu przyznaje, że rzadko spotyka się z sytuacją, że rodzice oddają dziecko do adopcji tylko z powodu jego choroby.

- Wprawdzie znalezienie rodziny adopcyjnej dla chorego dziecka nie jest łatwe, ale zdarzają się wyjątki - mówi Ewelina Baron. - Pamiętam parę, która straciła dziecko z zespołem Downa. Ich syn zmarł. To małżeństwo czekało, aż pojawi się możliwość zaadoptowania dziecka z tą właśnie wadą.

Do rodzinnego pogotowia prowadzonego przez Karolinę Kałkowską często trafiają chore dzieci.
- Robimy wszystko, żeby znaleźć dla tych dzieci rodziny, ale zdarza się, że jesteśmy zmuszeni oddać je do domów pomocy społecznej - przyznaje Karolina Kałkowska. - Na szczęście są to rzadkie przypadki. Zazwyczaj okazuje się, że znajdują się rodziny, które są w stanie pokochać te dzieci.

Karolina Kałkowska przyznaje jednak, że rodzice adopcyjni zazwyczaj czekają na zdrowe dzieci. Zdarza się, że mają dodatkowe wymagania: żeby była dziewczynka albo żeby był chłopiec, najlepiej blondyn i żeby miał zielone oczy, jak tatuś.

- Ale takie oczekiwania to też rzadkość - tłumaczy Karolina. - Zazwyczaj przychodzą do nas ludzie, którzy mają w sobie dużo ciepła i miłości i chcą się tymi uczuciami podzielić z maleńką istotką.

WIDZIAŁEŚ COŚ CIEKAWEGO? ZNASZ INTERESUJĄCĄ HISTORIĘ? MASZ ORYGINALNE ZDJĘCIA?
NAPISZ DO NAS NA ADRES [email protected]!

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski