Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzięki obrazom mogłam się wyciszyć, znaleźć w sobie nadzieję

Elżbieta Bielewicz
Elżbieta Bielewicz
Kaliszanka Anna Przepiórka znalazła swój sposób na życie, spokój i nadzieję - maluje obrazy! Pasją do pędzli i farb zaraziła swoją córkę - Elizę, która dziś odnosi pierwsze sukcesy artystyczne.

Wydawałoby się, że to taka zwykła rodzina. Ale wystarczy przekroczyć próg ich mieszkania przy Nowym Świecie, by przekonać się, że jest inaczej. Ich codzienność to nie tylko zakupy, sprzątanie i rachunki do zapłacenia, ale i barwy, kolory, cienie, słowa...

Anna Przepiórka maluje już od niemal trzydziestu lat. Tak po prostu z potrzeby serca. Nikt jej nigdy nie uczył malarstwa. Sama doszła do tego, jak ustawić proporcje, co to jest perspektywa, jak nakładać kolor.

- Zaczęło się chyba od tego, że zafascynowało mnie malarstwo mojego wujka Kazimierza Bąkowskiego, nauczyciela w kaliskim liceum im. Tadeusza Kościuszki - opowiada pani Anna. - Poczułam, że też chcę malować. Uczyłam się tego malowania od podstaw, od obijania ram płótnem. Na szczęście dziś można już kupić gotowe! Potem zaczęłam kopiować cudze obrazy, także uznanych mistrzów i to była najlepsza i jedyna nauka.

Początkowo malowałam tylko dla siebie, ale z czasem znajomi zaczęli interesować się tym, co robię i tak niespodziewanie to jeden, to drugi obraz trafiał do ludzi. W pewnym momencie nawet dużo sprzedawałam.

Pani Anna maluje w domu, na pracownię zamieniła mniejszy pokój i tam jest jej królestwo. Ale malowanie to nie tylko ucieczka od codzienności, to także sposób na życie i to dosłownie.

- Dużo nieszczęść mnie spotkało - dodaje pani Anna. - Ciężko chorowałam i jeśli nadal tu jestem, to także dlatego, że pomogło mi właśnie malowanie. Dzięki obrazom mogłam się wyciszyć, uspokoić, znaleźć w sobie nadzieję...

Naszej rozmowie przysłuchuje się córka pani Anny - Eliza Kleczewska. Ona także związała swoje życie z pędzlem i farbami. Nie mogło być inaczej skoro już jako dziecko „mazała” po płótnie.

- Był taki moment, że chciałam być psychologiem - mówi Eliza. - Ale rodzice zauważyli, że jestem uzdolniona plastycznie i zasugerowali, aby uczyć się w tym kierunku. I tak skończyłam edukację artystyczną w zakresie sztuk plastycznych na kaliskiej uczelni. Ale nie od razu zaczęłam malować. Najpierw zajęłam się renowacją starych mebli. Robiłam to jakieś dwa, trzy lata, aby w końcu wrócić do farb.

Pani Eliza ma już za sobą wystawy indywidualne i zbiorowe w: Ostrowie Wielkopolskim, Poznaniu, Warszawie, a jej prace wystawiane w galeriach internetowych cieszą się dużym powodzeniem.

- Maluję głównie kobiety, dzieci i zwierzęta - opowiada o swoich pracach Eliza. - Realizm łączę z ekspresjonizmem. Lubię żywe kolory, są takie energetyczne i tak optymistycznie działają na człowieka.

Gdy oglądamy obrazy pani Elizy, jej ojciec Zbigniew Przepiórka wyciąga z zakamarków szafy niedużą książeczkę.

- A to moje opowiadania - mówi z dumą. - Powstają w oparciu o fakty historyczne, ale też zdarzenia z mojego życia, głównie z lat 60. Wiele z nich dotyczy Opatówka, bo my z żoną stamtąd właśnie pochodzimy...

Zanim zdążyliśmy przejrzeć wydawnictwo pana Zbigniewa, na stole pojawił się... las z plasteliny! To wnuczek Przepiórków, sześcioletni Aleksander uznał, że on także ma się czym pochwalić i chciał pokazać swoją pracę z przedszkola. Plastelinowy las i grzybki wyglądały pięknie. Kto wie, może kiedyś Alek zajmie się rzeźbą?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski