Zobacz komentarz:
A jak dojdzie do tragedii, kto będzie winien?
- Trzeba zatrzymać odstrzał dzików! To niehumanitarne - apeluje grupa obrońców zwierząt na portalu facebook. - Inne metody zawiodły. Akcje trzeba kontynuować - odpowiadają urzędnicy.
Dyskusja na temat dzików wywiązała się po akcji, która miała miejsce w ubiegłą niedzielę na Piątkowie. W okolicach osiedla Marysieńki i ulic Hulewiczów i Mateckiego przeprowadzono odstrzał zwierząt. Zabito dwa dziki (jeden z nich nastraszył dzień wcześniej poznaniaków na pętli tramwajowej Sobieskiego). Zaniepokojeni mieszkańcy, słysząc strzały, zawiadomili straż miejską. Okazało się, że pogotowie interwencyjne ds. dzikich zwierząt (które działa w Poznaniu od kwietnia 2012 roku) wykonywało polecenie urzędników z Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta Poznania. Ci tłumaczą, że odstrzał był nie tylko legalny, ale i konieczny.
Zobacz: Dziki w Poznaniu: Chętnie się do nas przeprowadzają [ZDJĘCIA]
- Taka metoda to ostateczność. Niestety, wszystkie inne zawiodły - wyjaśnia Maciej Kubiak z Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa Urzędu Miasta Poznania.
Miasto kupiło specjalne pułapki. Działają one w dość prosty sposób. Dzik, który wejdzie do pułapki, zwabiony jedzeniem, wpada do zapadni. Dzięki temu można przewieźć go w inne miejsce. Zwierzęta w Poznaniu okazały się jednak zbyt sprytne. Przez trzy lata w pułapkę nie wpadł żaden dzik. - Zwierzęta w mieście mają pod dostatkiem jedzenia, nie interesuje ich przynęta. A zdarzało się, że pułapki zamykali ludzie - mówi M. Kubiak.
Oczekiwanego efektu nie odniosło również łapanie dzików w sieci łowieckie. Zwykle zaangażowane musiały być do tego liczne służby. Zwierzęta nie reagowały też na odstraszacze o zapachu wilka i niedźwiedzia. Z kolei środek służący do usypiania dzików jest bardzo niebezpieczny i może spowodować śmierć człowieka.
Sprawdź: Poznań: Dziki pojawiły się na Grunwaldzie [ZDJĘCIA]
Zdaniem urzędników odstrzał to jedyna skuteczna metoda walki z dzikami. Jest też najbardziej ekonomiczna. W 2013 roku, miasto wydało na usuwanie zagrożeń ze strony dzikich zwierząt ponad 41 tys. zł. Argumenty te nie przekonują obrońców dzików.
- Protestuje przeciwko zabijaniu dzikich zwierząt. Nie zgadzam się, żeby było ono prowadzone w moim imieniu jako mieszkańca Poznania i finansowane z miejskiego budżetu - pisma o takiej treści trafiają do Wydziału Zarządzania Kryzysowego. Tam też interweniowała radna Katarzyna Kretkowska. - Na najbliższej sesji złożę interpelację w tej sprawie - zapewnia.
Podzielone zdanie na temat dzików mają mieszkańcy północnych dzielnic Poznania. Część narzeka na rozkopane trawniki wokół domów. Niektórzy boją się, że dziki zrobią im krzywdę. Inni, odwiedziny zwierząt traktują jako lokalną atrakcje. - Odstrzał to brutalna forma walki z dzikami i chyba nie do końca skuteczna. Przecież zwierzęta można wyłapać i przewieźć do lasu - proponuje Anna Szwadiak, która mieszka na os. Batorego. - Bardziej humanitarnie byłoby gdyby stosowano jakieś odstraszacze - dodaje Natalia Kmieć, mieszkanka Piątkowa.
Z kolei Janusz Nowak, który mieszka na Naramowicach, wspomina że kiedyś dzik dostał się do jego ogródka. Był tam przez dwa dni. W tym czasie w ogródku bawiły się dzieci. Nikt nie był świadomy zagrożenia. Dzika było trzeba odstrzelić.
Bez względu na to, jakie emocje wywołuje u poznaniaków akcja odstrzału dzików miasto nie ma zamiaru jej zaprzestać. Do prezydenta miasta trafił już wniosek o wydanie decyzji w sprawie jej kontynuowania. - Naszym obowiązkiem jest dbanie o bezpieczeństwo mieszkańców Poznania - przypomina Maciej Kubiak. - Jednak ostateczna decyzja zostanie podjęta po wysłuchaniu racji stron, zarówno tych które domagają się zaprzestania odstrzału, jak i tych którzy proszą aby te działania bezwzględnie kontynuować.
W Poznaniu i okolicach żyje obecnie około 80 dzików.
Najwięcej dzików spotkać można w północnej części miasta - na Naramowicach, Piątkowie, Umultowie, Morasku. Nic więc dziwnego, że wiele jest też interwencji.
W 2013 r. do straży miejskiej wpłynęło 3 tys. zgłoszeń dotyczących zagrożenia ze strony dzikich zwierząt (prawie 10 proc. z nich zostało potwierdzone). W tym roku było to już ponad 90 zgłoszeń (31 w styczniu i 62 w lutym). Wydział Zarządzania Kryzysowego UM interweniował w tym roku już 77 razy.
Współpraca Marta Danielewicz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?