Nieprzypadkowo więc to właśnie tutaj w tym tygodniu odbył się coroczny sprawdzian ogniowy sił powietrznych.
Tylko w ciągu jednego dnia sprawdzały się tu "efki" z Krzesin, MIGi-29 z Malborka, i "suki", czyli SU-22 z Mirosławca i Świdwina. Ich piloci byli oceniani z przygotowania do lotu, wyboru wariantu uzbrojenia, zastosowanej taktyki, wejścia na czas, czyli zrzucenia bomby bądź odpalenia rakiety z dokładnością co do sekundy oraz rezultatu działań na polu roboczym, czyli celności. Bomby, które z F-16 spadały na poligon, były jednak tylko szkolne. Było z nich tylko dużo dymu i nic więcej.
Zupełnie inna była bomba, którą zabrał ze sobą śmigłowiec MI-24. Wybuch 100-kilogramowego ładunku był znacznie bardziej widowiskowy. Tyle że to widowisko było tylko pozorne; było bowiem częścią prawdziwych manewrów 49. Pułku Śmigłowców Bojowych z Pruszcza Gdańskiego. To właśnie tutaj, w Nadarzycach, przechodzili swój sprawdzian bojowy przed czekającą ich za kilka miesięcy misją w Afganistanie. Teraz są tam ich koledzy. W najbliższym czasie zmienią ich piloci z Samodzielnej Grupy Powietrznej z 56. PŚB z Inowrocławia, którzy w poniedziałek przylatują do Nadarzyc na swoje już ostatnie ćwiczenia przed misją.
- Przeciwnikiem w Afganistanie będą nie tylko talibowie, ale również trudny teren - tłumaczył mjr Paweł Stefański, zastępca Samodzielnej Grupy Powietrznej.- Pod tym względem misja w Afganistanie będzie znacznie trudniejszym zadaniem niż Irak.
Majora Stefańskiego i dowódcy grupy ppłk. Piotra Heringa z 56. PŚB nie ma już w Polsce; są już w Afganistanie.
- Rotacja związana z szóstą zmianą już się rozpoczęła - potwierdza ppłk Dariusz Kac-perczyk z Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych. - Przerzucenie w rejon operacji 2 tysięcy żołnierzy i tylu samo z powrotem do kraju potrwa jeszcze ponad miesiąc.
Samodzielna Grupa Powietrzna z 56. PŚB zmieni piątą, najbardziej tragiczną zmianę od początku misji, czyli od 2002 roku. Tylko w ciągu jednego miesiąca życie straciło czterech żołnierzy. Po śmierci dostali awans od ministra oraz ordery od prezydenta, który od 1 stycznia 2008 roku przyznaje także dość osobliwe odznaczenie - Gwiazdę Afganistanu. Tyle że ta gwiazda świeci coraz słabszym blaskiem. Już tylko co piąty Polak widzi sens w zaangażowaniu polskich wojsk w Afganistanie. Zdaniem czterech pozostałych, powinniśmy się wycofać i to jak najszybciej.
Emerytowany pułkownik z Piły Franciszek Leszczyszyn, w latach sześćdziesiątych brał udział w misji pokojowej ONZ w Wietnamie.
- Różnica polega na tym, że misje pokojowe dążą do prawdziwego kompromisu, a żadna do tej pory misja stabilizacyjna nie przyniosła stabilizacji - mówi Franciszek Leszczyszyn. - Interwencje zbrojne doprowadzają tylko do pogorszenia sytuacji, niczego nie rozwiązują i niczego nie kończą. Korea - niedokończona, tak samo Wietnam, a Irak tylko krok dzieli od wojny domowej. Tak samo będzie z Afganistanem. Walka z terroryzmem? Bardziej przypomina mi to wyprawy krzyżowców: walczymy z "poganami", którzy nie przeszli jeszcze na demokrację.
- Znamienne jest to, że nasi żołnierze nie mówią już o wyjeździe na misję, ale o wyjeździe na wojnę - dodaje płk Jerzy Bielecki, szef Fundacji Pomocy Poszkodowanym w Wojskowych Operacjach Pokojowych poza Granicami Polski oraz Ich Rodzinom "Servi Pacis". - I mo-że szeregowi jadą tam dla pieniędzy, ale wyżsi rangą nie mają już wyboru. Nie przedłużą im kontraktu, zabiorą mieszkanie i pra-wo do emerytury. Mają tylko jeden wybór: Afganistan albo nic. Ale nawet tych szeregowych żołnierzy trudno nazwać ochotnikami; jadą przecież z polecenia polskiego rządu.
Na adres i skrzynkę e-mailową fundacji wciąż przychodzą nowe listy od żołnierzy i ich rodzin.
- Rozgoryczenie? To bardzo delikatne określenie na to, co czują ci żołnierze, którzy wrócili do kraju jako inwalidzi - mówi płk Bielecki. - Armii nie są już potrzebni, tak samo politykom, dla których są mniej medialni od ich poległych kolegów.
Zaczyna się dramat podobny do tego, który przeżywał bohater filmu "Urodzony 4 lipca". Wracają z niepotrzebnej wojny i niepotrzebni już nikomu.
- Smutne jest również to, że do tej pory weterani misji pokojowych i stabilizacyjnych nie doczekali się od swojego państwa, które ich tam wysłało, uprawnień kombatanckich - mówi płk Janusz Bielecki. -Kombatantem może zostać ten, kto spał na styropianie, ale już nie żołnierz, który był w Iraku czy Afganistanie. Bo według ustawy nie walczył o niepodległość Polski.
O co w takim razie walczył? I czy jest sens jego dalszej walki? W czwartek wicepremier Grzegorz Schetyna, podkreślił, że decyzja o wycofaniu Polaków z NATO powinna być wspólną decyzją sojuszu. Co ciekawe, sami o sobie wolą decydować Niemcy, którzy wkrótce ogłoszą termin wycofania swoich wojsk. Publiczne debaty na ten temat toczą się w Holandii, Włoszech i Kanadzie. Tymczasem w Polsce przewodniczący klubu PO, Zbigniew Chlebowski, twierdzi, że debata nie jest potrzebna, że Afganistan jest sprawą tylko dla premiera i prezydenta. Tyle że sami Polacy są innego zdania: 24 października w Warszawie odbędzie się demonstracja pod hasłem "Wycofać wojska z Afganistanu!". Szósta zmiana będzie już wtedy na miejscu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?