W piątek informowaliśmy, że po całej Wielkopolsce rozsiane są nielegalne magazyny niebezpiecznych odpadów, a firmy które je podrzucają, zarabiają na tym procederze miliony.
Zobacz też: Afera toksyczna: Substancje rakotwórcze w Wielkopolsce
Okazuje się, że nie tylko mieszkańcy małych wsi żyją obok ekologicznych bomb. W Poznaniu w jednym z magazynów przy ulicy św. Michała znajduje się pokaźne składowisko substancji nieznanego pochodzenia. Ile ich jest i co to za substancje - tego nie wiadomo. Ani Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, ani strażacy nie podjęli się jeszcze ich zbadania. A o sprawie wiedzą już od stycznia. Dlaczego tego nie zrobili? Bo magazyn o powierzchni 1 300 metrów kwadratowych jest nimi wypełniony po brzegi. Nieoficjalnie "Głos Wielkopolski" dowiedział się, że w wynajmowanym magazynie może być ich aż 10 tysięcy ton!
- W czasie kontroli strażacy nie mogli się do magazynu dostać. Nikt też nie chce podjąć się opracowania, jakie zagrożenie ten magazyn dla nas stanowi - mówi prezes spółki (prosząc o anonimowość), która wynajęła halę firmie składującej odpady. - W lipcu 2013 r. wynajęliśmy ten magazyn za cenę 6 zł za metr kw. Firma, która go wynajęła, chciała magazynować tam odpady niebezpieczne. Nie zgodziliśmy się na to, bo nie mieli zezwoleń z Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta - opowiada prezes.
Czytaj rozmowę z prof. Włodzimierzem Urbaniakiem o odpadach niebezpiecznych
W tym czasie najemca przechowywał tam kostkę brukową i stare limuzyny. Żadna z pracujących tam osób nie wiedziała, że to tylko przykrywka pod prawdziwą działalność.
- Wynajmujemy hale jeszcze 40 innym, różnym firmom. Prowadzimy działalność całodobową. A ochrona spisuje tylko numery rejestracyjne wjeżdżających samochodów - tłumaczy prezes firmy.
Sprawa wyszła na jaw dopiero wtedy, kiedy magazynem zainteresowała się policja. Już wcześniej ta sama firma, w podobny sposób, podrzucała odpady niebezpieczne w innych miejscach w Wielkopolsce. O sprawie został poinformowany WIOŚ, a także Wydział Ochrony Środowiska UM.
- Skontrolowaliśmy ten magazyn w styczniu. Doszło tam do złamania wszystkich możliwych warunków składowania odpadów z artykułu 182, który mówi o mieszaniu różnych substancji, i 183, dotyczącego składowania odpadów w sposób, który może zagrażać ludziom i środowisku - tłumaczy Hanna Kończal, zastępca Wielkopolskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska.
Urząd Miasta w tym czasie wszczął postępowanie o nielegalne składowanie odpadów. Wydał też decyzję, że do końca sierpnia tego roku wszystkie odpady z magazynu mają zniknąć: zostać unieszkodliwione, bądź przeniesione w inne miejsce. Do dziś jednak nic z magazynu nie zostało wywiezione.
- My nie dysponujemy żadnym aparatem kontrolno-laboratoryjnym, by to sprawdzić. Nie chciałbym teraz mówić, co by było, gdyby odpady nie zniknęły, bo to gdybanie na zasadzie "gdyby ciocia miała wąsy, to..." - komentuje Piotr Szczepanowski, z-ca dyrektora WOŚ.
Prezes firmy, do której magazyn należy, nie ma jednak wątpliwości: odpady z jego magazynu nie znikną w najbliższym czasie. Uważa też, że za tym procederem stoi zorganizowana grupa przestępcza.
- Wysyłaliśmy do WOŚ pisma, by skrócili ten termin, bo i tak tu nic się nie dzieje. Bez skutku. A zarząd tej firmy już dawno się zmienił. Te osoby, które nią teraz zarządzają, to podstawione słupy. Firma się zaraz ulotni i co się wtedy stanie? - załamuje ręce.
W sprawie magazynowania nieznanych substancji, a także firmy, która takim procederem się zajmuje, trwa duże śledztwo w poznańskiej prokuraturze. - Jeżeli coś się zacznie dziać z tymi substancjami, to trzeba będzie pół miasta ewakuować - ostrzega osoba zaangażowana w śledztwo.
Chociaż magazyn jest zamknięty na kłódkę, to przez szparę w drzwiach zobaczyć można, że wypełniony jest odpadami po sam sufit. W powietrzu unosi się mocny, chemiczny zapach. Obszar regularnie kontrolują strażacy.
- Jedyny pozytywny aspekt tej sprawy jest taki, że już wiemy. Teraz czuwamy, by nic nie zaczęło się dziać - podkreśla Michał Szymaniak, naczelnik wydziału kontrolno-rozpoznawczego poznańskiej straży.
Próbowaliśmy skontaktować się z firmą, która wynajęła w Poznaniu magazyn. Siedziba firma jest zamknięta, a jedyna osoba, z którą udało nam się porozmawiać, pani Joanna, będąca na zwolnieniu lekarskim, odesłała nas do prezesa. Ten nie odbiera telefonu.
Paweł Szrot ostro o "Zielonej Granicy"."To porównanie jest uprawnione"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?