Złośliwość była jak najbardziej na miejscu, bo doprawdy trudno było znaleźć rozsądne argumenty, przemawiające za tym, by piłkarze musieli grać w tak anormalnych warunkach, a kibice przeziębiać się na stadionach (no chyba, że ktoś chciał zwiększyć w ten sposób obroty w pobliskich sklepach monopolowych). Do tego z góry wiadomo było, że cześć meczów i tak się nie odbędzie, bo organizatorzy nie zdążą przygotować boisk do gry.
Na szczęście władze zarządzającej rozgrywkami Ekstraklasy SA podjęły wczoraj jedyną słuszną w tej sytuacji decyzję.
- Po konsultacji z klubami i stacjami telewizyjnymi posiadającymi prawa do transmisji meczów Ekstraklasy, Departament Logistyki Rozgrywek podjął decyzję o przełożeniu 16. kolejki na wiosnę 2011 roku - poinformował rzecznik prasowy spółki Adrian Skubis.
Zaległe mecze zostaną rozegrane 26 lutego, w miejsce zaplanowanej na ten termin 17. kolejki. - Ta odbędzie się tydzień później. Przesunięte zostanie również kolejne dziewięć kolejek, aż do 11 maja, kiedy mamy wolny termin w kalendarzu - tłumaczy Skubis.
W mediach od dawna pojawiają się głosy, że runda wiosenna powinna zostać wydłużona i kończyć się w czerwcu. Ekstraklasa SA jest jednak zdania, że to niewykonalne.
- Przypominam, że pierwszy, trzeci i siódmy czerwca to oficjalne terminy FIFA. Na pewno z możliwości powołania zawodników będzie chciał skorzystać selekcjoner reprezentacji Polski, Franciszek Smuda, a poza tym w lidze gra również wielu obcokrajowców, którzy mogą pojechać na zgrupowania własnych zespołów narodowych - tłumaczy Skubis.
- W dodatku do 1 czerwca do UEFA musi trafić informacja, które drużyny wystąpią w europejskich rozgrywkach. Nie możemy więc wydłużyć rozgrywek, żeby nie łamać przepisów. Zgodnie z nimi ligi europejskie powinny zakończyć się najpóźniej w ostatni weekend maja. UEFA jest w tej sprawie bardzo rygorystyczna. Niedawno na pomysł przedłużenia rozgrywek wpadli Czesi. Ich pierwotny kalendarz zakładał, że ostatnia kolejka odbędzie się 13 czerwca. UEFA nie wyraziła na to zgody i oni też skończą ligę w maju, tak jak my - podkreśla.
- Skoro nie można w czerwcu, to zagrajmy w kwietniu i w maju. Choćby nawet mecze miały odbywać się co trzy dni. Po co męczyć piłkarzy i kibiców. Rozpoczynanie ligi w lutym ma taki sam sens, jak kończenie jej w grudniu. Nikt przecież nie zagwarantuje, że pogoda będzie lepsza - nie do końca zgadza się z taką argumentacją Stefan Białas, były trener Legii, dziś ekspert Canal +.
- Nie ma sprawy, tylko... proszę znaleźć jakiś wolny termin. Jedyny pomiędzy lutym a czerwcem, jaki mieliśmy, to właśnie wspomniany już 11 maja - ripostuje Skubis. - Okólnik UEFA, nr 39, obowiązujący od tego sezonu, zabrania rozgrywania spotkań ligowych w terminach zarezerwowanych na Ligę Mistrzów i Ligę Europejską - podkreśla.
Zgodę na grę w tym czasie można dostać tylko w wyjątkowych sytuacjach, takich jak gwałtowne załamanie pogody czy wręcz klęska żywiołowa.
- Ewentualnie wydarzenia takie jak wiosną tego roku w Polsce, gdy po katastrofie prezydenckiego samolotu w Smoleńsku w całym kraju ogłoszono żałobę narodową. Nikomu broń Boże tego nie życzę, ale proszę sobie wyobrazić co by się stało, gdyby coś takiego się powtórzyło, a nie mielibyśmy rezerwowego terminu na rozegranie przełożonej kolejki - tłumaczy Skubis.
Do tego dochodzi jeszcze reprezentacja, bo w marcu mamy również oficjalny terminy FIFA na rozgrywanie spotkań międzynarodowych.
- No i wreszcie trzeba kiedyś rozegrać mecze o Puchar Polski. To ważne dla nas rozgrywki, dzięki którym mamy jedną drużynę więcej w europejskich pucharach. Proszę mnie dobrze zrozumieć, my również wolelibyśmy, żeby ekstraklasa mogła grać w lepszych warunkach, ale w takich ramach czasowych, jakie mamy, to po prostu niemożliwe - mówi na koniec.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?