Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eleni: Miłość porządkuje całe moje życie i nadaje jemu sens

Marek Zaradniak
Eleni: Mam w sobie dużo miłości, która wypłynęła z domu rodzinnego
Eleni: Mam w sobie dużo miłości, która wypłynęła z domu rodzinnego Dariusz Gdesz/PolskaPresse
Eleni, polska piosenkarka greckiego pochodzenia, o nowej płycie, pojawiającej się dopiero po 11 latach, miłości i przebaczeniu oraz kryzysie w Grecji.

19 marca ukaże się Pani nowa, pierwsza od 11 lat płyta "Miłości ślad". Dlaczego na swoje nowe piosenki kazała Pani czekać tak długo? Czy chodziło o zaczerpnięcie oddechu?

Eleni: - Myślę, że chodziło o oddech, ale przede wszystkim fakt ten uświadamia nam, jak szybko biegnie czas. Zajmujemy się różnymi sprawami, że nawet nie zauważamy, iż od poprzedniej płyty "Coś z Odysa" minęło 11 lat. Ostatnio podczas koncertów bazowaliśmy na moich starszych piosenkach jak i tych z przedostatniej płyty, no i na piosenkach greckich. Ludzie bowiem lubią słuchać starych przebojów, bo wiążą się one z ich wspomnieniami. Mamy tak duży repertuar, że z piosenek, które śpiewałam przez te 37 lat obecności na scenie, można by zrobić kilka programów. Oczywiście wiem, że nowa płyta jest potrzebna i fani bardzo czekali na nią i bardzo się cieszę, że wreszcie jest. I na tym poprzestańmy.

Jak długo powstawała ta płyta?

Eleni: - Od momentu podjęcia decyzji o nagraniu minął rok. W lutym ubiegłego roku rozpoczęliśmy pierwsze nagrania. Pojawiły się pierwsze kompozycje. Inne utwory były w trakcie tworzenia.

Co się działo u Pani przez te 11 lat?

Eleni: - Przede wszystkim koncertowaliśmy. Byliśmy w Australii, w Stanach Zjednoczonych w Kanadzie. No i koncertowaliśmy dla polskiej publiczności.

Na nowej płycie da się słyszeć nie tylko rytmy greckie, ale także muzykę orientalną oraz flamenco...

Eleni: - Jednak utwory mają grecki charakter, choć wprowadziliśmy do nich oprócz greckiego buzuki orientalne instrumenty sazzie i oud, które doskonale oddają rytmy sentymentalne, nastrojowe zawierające przesłanie miłości i dobra.

Pojawiają się tu dwa nazwiska Thanos Andrias i Jannis Sinanis. Kim oni są?

Eleni: - To Grecy, którzy mieszkali w Polsce. Wyjechali do Grecji i stali się tam czołowymi muzykami grającymi na buzuki i na sazzie. Cieszymy się, że ktoś, kto się urodził w Polsce, jak multiinstrumentalista Jannis, który pochodzi z Legnicy, gra z czołowymi gwiazdami Grecji. Thanos Andrias skomponował zaś dwie piosenki. Ale oprócz nich do nagrania tego krążka zaprosiłam moich stałych muzyków - Aleksandra Białousa, Andrzeja Ellmanna i młodego kompozytora poznańskiego - Filipa Wałcerza. Dwie piosenki napisał dla mnie Seweryn Krajewski, ale nagrałam je już dawniej i czekały do teraz. Są oczywiście utwory z muzyką Kostasa Dzokasa, który jest zarazem producentem płyty, ale i trzy bonusy skomponowane przez greckiego kompozytora Steliosa Fotiadisa z tekstami… Kostasa, który debiutuje na płycie w roli tekściarza. To przeboje znanej greckiej piosenkarki Glikeriji. Kostas poczuł w sobie chęć napisania, zrobienia czegoś nowego. Myślę, że te teksty są udane.

No, uczyniła Pani ukłon w stronę poznańskiego nestora, współpracującego z Panią od lat Lecha Konopińskiego. To jego piosenka "Ku Aleksandrii" otwiera ten krążek.

Eleni: - Bo w Aleksandrii też mieszkali i mieszkają do dziś Grecy. To wspomnienie. Ukłon wobec tamtych rodaków. Cofnięcie się do tamtych lat.

A finałowa piosenka "Eleni zwą mnie"? To rodzaj Pani bilansu życiowego?

Eleni: - Można to tak nazwać, ponieważ Kostas ujął w tym tekście dwa bliskie mi kraje - Grecję i Polskę. W Polsce się urodziłam, tutaj żyję, mieszkam, pracuję, ale Grecja jest też moją ojczyzną, bo z niej wywodzą się moi rodzice.

Który z krajów jest Pani bliższy?

Eleni: - Trudno mi powiedzieć, ale chyba Polska - ze względu na to, że tutaj żyję. Oczywiście wyjeżdżam do Grecji co roku. Tam mieszka moje rodzeństwo. Spotykam się z nimi. Ale moje miejsce jest tu.

Jakie miejsce zajmuje w Pani życiu Poznań?

Eleni: - No cóż, mieszkam tu od… 1977 roku. Tu zaczęłam śpiewać. Mogę więc powiedzieć, że jestem poznanianką urodzoną w Bielawie.

Dlaczego wybrała Pani właśnie Poznań?

Eleni: - Była Bielawa, były Police koło Szczecina, bo stamtąd pochodzi mój mąż Fotis i mój szwagier Kostas. Pamiętam, że pierwsze nagrania były robione w Katowicach. Jechaliśmy więc z Polic na drugi koniec Polski. Wszędzie było daleko, chcieliśmy mieszkać gdzieś w centrum Polski. Wybraliśmy Poznań. Tutaj mieszkał śp. Nikos Chadzinikolau i on nas namawiał do tego. A poza tym stąd było blisko i do moich rodziców i do teściowej.

Płyta nazywa się "Miłości ślad", to nawiązanie do piosenki Filipa Wałcerza "Zostawiłam miłości ślad". Czym jest miłość dla Pani?

Eleni: - Miłość jest w życiu najważniejsza. To fundament, na którym budujemy całą egzystencję. Ona nadaje jej sens. Tak naprawdę bez miłości trudno żyć. Każdy z nas potrzebuje odrobiny miłości, serdeczności, a serdeczność i dobroć są zawarte w słowie miłość. Wszystkie uczucia, którymi człowiek dzieli się z drugim człowiekiem to jest właśnie miłość. Do bliskich, do dziecka, do przyrody, do drugiego człowieka. Miłość zawsze była mocno obecna w moich piosenkach.

I w imię miłości przebaczyła Pani zabójcy swojej córki Afrodyty?

Eleni: - Mam w sobie dużo miłości, która wypłynęła z mojego domu rodzinnego. Moi rodzice zawsze byli dla mnie przykładem. W ich życiu dominowała miłość do człowieka. Moja mama należała do ludzi, którzy zawsze umieli i tłumaczyli drugą osobę. Była chodząca wyrozumiałością. Kiedy doszło do tragedii, nie miałam innego przykładu. Mam osobowość analityczną, więc analizowałam, dlaczego doszło do takiego dramatu. Szukałam przyczyn. Uważam, że najpierw trzeba rozpocząć od siebie. Od tego, gdzie my, dorośli, popełniliśmy błąd. Co przeoczyliśmy, co przegapiliśmy? Analiza danej sytuacji jest ważna i myślę, że ta miłość do człowieka pozwoliła mi wybaczyć mordercy. Jestem osobą wierzącą, więc i z tego względu był to dla mnie ważny gest. Uważam, że nie wystarczy przyznawać się i wyznawać wiarę, należy ją pokazać czynami. Owszem można i są sytuacje, kiedy wręcz trzeba mówić - wierzę, chodzę do kościoła, modlę się, ale i tak najważniejsze są czyny.

Jest pani katoliczką?

Eleni: - Tak, ale nie byłam - na katolicyzm przeszłam. Uważam, że człowiek nie ma innej drogi. Zwłaszcza kiedy spotyka go tragedia, a nie pogodzi się z wolą Bożą, jeśli wszystkiego sobie nie wytłumaczy i nie ustawi życia w boskiej perspektywie, to trudno jemu żyć dalej. Co nietrudno dojrzeć, bo znam wiele przykładów tragedii, tym razem osób, które nie mogły, nie umiały sobie poradzić z doświadczeniem bólu, straty, zranienia i żałoby. Pogodzenie się z wolą Bożą, przynajmniej mi, naprawdę pomaga żyć dalej.

Wróćmy na koniec do współczesności. Wspomniała Pani, że co roku jeździ do Grecji. Jak tam się żyje w dobie kryzysu?

Eleni: - Dotyka on szczególnie ludzie młodych, którzy pobrali kredyty na mieszkania i teraz nie są w stanie ich spłacać i właściwie zostali bez niczego, bo nie mając pracy nie mogą ich spłacać. Tracą więc te domy i w tym momencie zdani są często na pomoc rodziców. Także moi bliscy odczuwają kryzys, jednak w Polsce jest podobnie. Młodzi ludzie kończą studia i nie mają pracy, dlatego muszą wyjeżdżać do Anglii czy Irlandii. To samo obserwujemy w Grecji - rozpoczyna się znów grecka emigracja - tak jak dawniej, tyle że tym razem nie polityczna, a ekonomiczna.

Czytaj także:

Poznań: Eleni pomaga potrzebującym z Fundacją "Radość Dzieciom" [ZDJĘCIA]

CV
ELENI urodziła się w 27 kwietnia 1956 r. w Bielawie jako dziesiąte dziecko greckich imigrantów Peryklesa i Despiny Milopulosów. Z muzyka zetknęła się już w dzieciństwie. W szkole średniej śpiewała w zespole Ballada. Po maturze w 1975 r. związała się z zespołem Prometheus. W 1977 r. ukazała się pierwsza płyta długogrająca tego zespołu "Po słonecznej stronie życia". W tym samym roku piosenkarka zamieszkała w Poznaniu. Wkrótce pojawił się jej debiutancki album solowy i kolejne płyty. W sumie do tej pory wydano 23 albumy wokalistki. Dwa z nich stały się "platynowymi", a osiem "Złotymi płytami". Przez trzy lata z rzędu Eleni wygrywała plebiscyt "Lata z Radiem", za co uhonorowano ją tytułem "Królowej Polskiej Piosenki". Ogromny wpływ na życie piosenkarki miała tragiczna śmierć ukochanej, jedynej córki Afrodyty w styczniu 1994. Wychowana w duchu miłości potrafiła przebaczyć mordercy. W 2006 opublikowała książkę "Nic miłości nie pokona". To zapis rozmowy przeprowadzonej z nią przez o. Roberta Mirosława Łukaszuka z Jasnej Góry.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski