Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Emerytury: Popracujemy aż do... śmierci

Monika Kaczyńska
Dzisiejszy trzydziestolatek, przechodząc na emeryturę, dostanie około 30 proc. zarobków. Zatrudnionych będzie ubywało, a wraz ze spadkiem ich liczby będą spadały emerytury

Praca do 67. roku życia? Wiele wskazuje na to, że dzisiejsi 30, 40-latkowie będą chcieli pracować jak najdłużej. Skuteczniej niż ustawodawca zmusi ich do tego... ekonomia.

Niskie, coraz niższe
Takie zresztą jest założenie rządu. Jak napisano w "Wieloletnim planie finansów państwa na lata 2014-2017", do którego dotarł "Dziennik Gazeta Prawna" "spadek stopy zastąpienia będzie motywować starsze pokolenia do późniejszego przechodzenia na emeryturę".

Obecnie średnio zarabiający, kończąc karierę zawodową, może liczyć na emeryturę w wysokości przeciętnie połowy pensji. To i tak stosunkowo niewiele. Szwed, przechodząc na emeryturę, otrzymuje świadczenie równe 67 proc. zarobków, Austriak 58 proc., Niemiec 60 proc. Siłą faktu więc przedstawiciele tych nacji mniej odczuwają spadek poziomu życia po zakończeniu pracy.

I choć polski emeryt już dziś ma powody do narzekania, w porównaniu z tymi, którzy teraz wchodzą na rynek pracy i tak może uważać się za krezusa. Ich emerytury wyniosą bowiem prawdopodobnie 40, a zdaniem niektórych ekspertów zaledwie 30 proc. pensji.

Jeśli więc dziś zarabiający średnią krajową może liczyć na świadczenie emerytalne w wysokości około 2 tys. zł brutto, to za 30 lat emerytura zarabiającego porównywalnie będzie wynosiła niewiele ponad 1600 zł brutto, a w przypadku realizacji czarnego scenariusza jej wysokość może niewiele przekroczyć 1200 zł.

Nieubłagana demografia
Czy ta tendencja może się odwrócić, a waloryzacje emerytur mają szansę realnie zwiększyć poziom świadczeń?
- To bardzo mało prawdopodobne - twierdzi Piotr Kuczyński, główny ekonomista Xelion. - Aby było więcej pieniędzy do wypłacenia, znacząco musiałaby się podnieść suma wpłacanych składek, a na to raczej nie ma nadziei.

Najważniejszą przyczyną mniejszych wpływów do ZUS będzie gwałtowne starzenie się społeczeństwa. Obecnie na jednego emeryta przypadają cztery osoby pracujące. Już w ciągu najbliższych kilkunastu lat ta proporcja będzie się istotnie zmieniała. W 2030 roku na jednego emeryta przypadną jedynie dwie osoby odprowadzające składki.

W 2060 roku stosunek ten będzie wynosił niemal jeden do jednego.
To oznacza, że pieniędzy na wypłatę świadczeń będzie mniej i spowoduje, że z każdym kolejnym rokiem emerytury będą musiały spadać w porównaniu do płac.

Kolejna kwestia, która może przyczynić się do powiększenia ubezpieczeniowej dziury, to coraz większe rzesze pracujących na umowy, z którymi nie wiąże się odprowadzanie składek. Realny wydaje się zatem scenariusz, że ci, którzy mogą pracować, będą chcieli robić to jak najdłużej, również dlatego, że każdy kolejny rok pracy i odprowadzania składek na własną rękę będzie jednak podnosił marną emeryturę.

Do pracy jeszcze dłużej?
Część ekspertów uważa, że w ciągu najbliższego pokolenia będzie musiało nastąpić kolejne podniesienie wieku emerytalnego. Tym razem z powodu niedostatku młodych ludzi do obsadzenia miejsc pracy.

To jednak może nigdy nie nastąpić.
- Rozwój technologii powoduje, że miejsc pracy będzie ubywało. To tendencja już wyraźnie widoczna na świecie. - zwraca uwagę Kuczyński. - Znikają i będą znikały całe grupy zawodowe. Niewykluczone, że liczba miejsc pracy będzie spadała szybciej niż młodych ludzi. Sądzę, że kolejne podniesienie wieku emerytalnego to mrzonka. Problemem będzie raczej, tak jak obecnie, zapewnienie zajęcia osobom w wieku przedemerytalnym. W tej materii wciąż robi się zbyt mało - dodaje.

Trybunał o emeryturach
Podwyższenie wieku emerytalnego do 67. roku życia jest zgodne z konstytucją - uznał wczoraj niejednogłośnie Trybunał Konstytucyjny
Przepisy podnoszące wiek emerytalny zaskarżyły Solidarność, OPZZ i grupa posłów PiS. Zarzucali przepisom naruszenie konstytucyjnych zasad, takich jak zaufanie do państwa i stanowionego przez nie prawa, sprawiedliwości społecznej czy ochrony praw nabytych.
Skarżący twierdzili, że przepisy podwyższające wiek emerytalny są niezgodne z ratyfikowaną przez Polskę konwencją Międzynarodowej Organizacji Pracy. Zakłada ona, że wiek uprawniający do świadczeń na starość nie powinien przekraczać 65 lat. Dopuszcza podwyższenie go, gdy w danym kraju zachowanie zdolności do pracy osób w tym wieku jest powszechne. Według wnioskodawców rząd nie dowiódł, że Polacy w dobrym zdrowiu żyją na tyle długo, by uzasadnione było podwyższanie wieku emerytalnego.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski