Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Epitafium dla dobrej żony

Barbara Sadłowska
fot. 123rf
Spójrz jej w oczy! - krzyczała siostra zamordowanej Magdy w sali rozpraw poznańskiego sądu. Krzysztof siedział na ławie oskarżonych. Cichy, jakby obojętny na to, że właśnie rozstrzyga się jego los. Dlaczego zabił żonę i odebrał matkę synkowi? Proces Krzysztofa N. nie dał na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi. O rodzinnej tragedii i jej sądowym finale pisze Barbara Sadłowska.

W tym procesie uderzająca była liczba oskarżycieli posiłkowych. Na rozprawy przyjeżdżało do Poznania kilkanaście osób, chociaż większość z nich nie była nawet świadkami. Rodzina Magdy oraz rodzice Krzysztofa. Nie było jednak wymiany wrogich spojrzeń i okrzyków. Razem trwali po stronie zamordowanej Magdy. Krzysztof na ławie oskarżonych był sam.

Winny za całe życie
Państwo N. , rolnicy z gminy Kuślin w powiecie nowotomyskim, przygarnęli pięcioletniego chłopczyka z domu dziecka. Jak powiedział jego ojciec, małemu niczego nie brakowało. Jednak nie spełnił oczekiwań rodziców, nie pomagał im w gospodarstwie, nie był ich podporą na starość. Nie mógł utrzymać żadnej dorywczej pracy dłużej niż kilka dni. Pił. Miał żonę i dziecko, ale nie zawracał sobie głowy ich utrzymaniem. Co udało mu się zarobić, to przepił. Ewentualnie przegrał.
Do wszystkich miał pretensje. Do rodziców, że go nie pokochali, a oczekują pomocy w gospodarstwie. Do żony, którą podejrzewał o zdradę, chociaż praktycznie nigdzie nie wychodziła. Jak powiedział teść, pilnowała domu, małego, gotowała dla wszystkich i pomagała w gospodarstwie.
- A on nawet bochenka chleba nie kupił - mówił ojciec oskarżonego.
Każdy dzień życia Krzysztofa był grzechem śmiertelnym na wielkopolskiej wsi, chociaż wielu pije i nie brakuje takich, co przyłożą żonie - zwłaszcza jak "zasłuży".
Czy dlatego, że jak powiedział oskarżający go prokurator, jedyną osobą, którą kochał Krzysztof N. był Krzysztof N.?

Dzień ostatni
Tamtego dnia, 9 czerwca ubiegłego roku, pojechał do Poznania na kolejny zastrzyk przeciwko wściekliźnie - wcześniej pogryzł go pies. Wracając wypił pół litra. Wieczorem pokłócił się z Magdą, która wezwała policję. Funkcjonariusze porozmawiali z małżonkami. Ponieważ on był spokojny, a ona nie domagała się, aby go zabrali, odjechali. Przed drugą w nocy Magdalena wpadła do sypialni teściów, krzycząc:
- Ratujcie mnie!.
Teściowa zadzwoniła po pogotowie. Teść rozpoczął reanimację. Ale kobieta, dwukrotnie uderzona dużym, kuchennym nożem, zmarła przed przyjazdem karetki. Krzysztof widział jak ojciec ratuje jego żonę. Przeszedł dalej. Matce powiedział, że nikt nie będzie miał jego żony. Wrzucił nóż do studni. Potem cofnął się do domu po buty. Z krzaków obserwował przyjazd pogotowia i policji. Potem sobie poszedł... Po zatrzymaniu twierdził, że wpadł w szał podsłuchując po północy długie rozmowy telefoniczne żony. Podobno mówiła o kochanku i rozwodzie. Magda od pewnego czasu spała z dzieckiem w drugim pokoju. Wziął nóż i czekał aż wyjdzie. Zaczaił się w ciemnym korytarzu na żonę wracającą z łazienki... Jednak jak ustalił sąd, Magdalena N. tej nocy tylko raz skorzystała z telefonu - dzwoniąc na policję.
- Nie umiem tego wyjaśnić - powiedział oskarżony.

Takich rozmów nie było
- Z analizy bilingów wynika, że takich rozmów nie było - powiedział prokurator Karol Talaga z Prokuratury Rejonowej w Nowym Tomyślu, który żądał dla Krzysztofa N. 25 lat.
- Przypuszczalnie wtedy, tamtej nocy, do oskarżonego dotarło, że jego małżeństwo jest absolutnie skończone, co stało się wyłącznie z jego winy. Egocentryczny, skoncentrowany na sobie i swoich potrzebach, nie dał ani grosza na utrzymanie żony i swojego dziecka. Opętany patologiczną zazdrością, dążył do całkowitej kontroli nad jej życiem - potrafił pociąć ubranie, żeby nie mogła wyjść z domu. Traktował żonę jako swoją własność i sam przyznał sobie prawo do pozbawienia jej życia...
Adwokat Monika Urbańska, obrońca oskarżonego z urzędu, nie miała łatwego zadania. Mogła jedynie powiedzieć, że Krzysztof N. przyznał się i przepraszał, a jako adoptowane dziecko uważał, że nie jest kochany przez rodziców.
- Przepraszam i proszę, abyście mi kiedykolwiek wybaczyli - powiedział w "ostatnim słowie" 32-letni oskarżony.
- Nie ma dla ciebie wybaczenia - usłyszał.

Skazany na ćwierć wieku
- Rzekome połączenia telefoniczne, których nie było, były swego rodzaju urojeniem albo stanowią linię obrony oskarżonego - myślał może, że będzie inaczej odbierany jako zabójca zdradzającej żony, a nie kobiety będącej przykładną żoną i matką - powiedziała sędzia Agata Adamczewska, uzasadniając wyrok 25 lat więzienia dla Krzysztofa N.
Powiedziała też, że oskarżony nie szukał miłości, której rzekomo nie otrzymał od adopcyjnych rodziców, w założonej przez siebie rodzinie. Jego zainteresowanie żoną ograniczało się do tego, czy ona go nie zdradza.
- Swemu dziecku zabrał mamę - powiedziała sędzia Adamczewska - z nadzieją, że osierocone dziecko znajdzie wiele miłości u dziadków, cioć i wujków.

Bez wybaczenia
Jeden z biegłych psychiatrów, którzy nie stwierdzili u oskarżonego ograniczenia poczytalności, powiedział podczas procesu Krzysztofa N., że bezpodstawna zazdrość o partnera często mieści się w obrazie zespołu zależności alkoholowej. Podobnie jak agresja i próby samobójcze. Pijaństwa Krzysztofa nie była w stanie zastopować Gminna Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, doniesienie o znęcaniu, założenie Niebieskiej Karty i częste interwencje policji. Niespełna trzy godziny po ostatniej z nich zabił żonę.
- Czy on w ogóle pomyślał, że dziecko będzie bez matki? - mówiła jedna z sióstr zamordowanej Magdy, oskarżycielka posiłkowa w procesie. - Nas było dziesięcioro w domu, pomagaliśmy sobie nawzajem. Ona, najmłodsza, zginęła... Ja nie miałam dostępu do siostry, nie pozwalał jej dzwonić. Skrzywdził nas wszystkich, a najbardziej swoje dziecko. Tego nie można wybaczyć.
Brat Magdy do dziś żałuje, że kiedyś odciął szwagra ze sznura. Uratował mu życie, żeby ten spędził je w więziennej celi. Na grobie Magdy dzień w dzień palą się znicze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski