Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Euro 2012: Hiszpania rozgromiła Włochy

Jacek Pałuba
To było wspaniałe podsumowanie turnieju Euro 2012, rozgrywanego na boiskach Polski i Ukrainy. W wielkim finale w Kijowie, Hiszpania pokonała Włochy 4:0 (2:0) i obroniła tytuł mistrza Starego Kontynentu, zdobyty cztery lata wcześniej. Hiszpania jako pierwsza drużyna w historii tej imprezy, wywalczyła złoty medal w mistrzostwach Europy w dwóch kolejnych turniejach.

Dla Hiszpanii to również trzeci tytuł najlepszej drużyny Starego Kontynentu (wcześniej 1964 i 2008). Dzisiaj Hiszpanie są rzeczywiście najlepsza drużyną na świecie, bo wygrali od 2008 roku trzy, kolejne największe imprezy (ME 2008, MŚ 2010, ME 2012). Ale słowa pochwały należą się także włoskiej jedenastce, która podczas całego turnieju prezentowała się znakomicie. Trochę szkoda, że Azzurri przegrali ten finał tak wysoko.

Przed samym pojedynkiem finałowym szkoleniowcy obu drużyn wypowiadali się z wielka kurtuazją o rywalach. Selekcjoner Hiszpanów Vicente Del Bosque przyznał, że finał Euro 2012 w Kijowie będzie "wyrównany i wyważony". Jego zespół zmierzy się z Włochami, uważanymi za największą rewelację turnieju w Polsce i na Ukrainie.

- Wystąpią dwie drużyny prezentujące podobny styl gry. W fazie grupowej zremisowaliśmy z Włochami 1:1, mieliśmy również podobną drogę do finału. My wygraliśmy po rzutach karnych półfinał, a Włosi ćwierćfinał. Zapowiada się wyrównana walka w Kijowie - przyznał Del Bosque.

- Włosi już w pierwszym meczu z moją drużyną pokazali, że nie zamierzają grać defensywnie. Były momenty, gdy mieli przewagę w posiadaniu piłki. Z takimi graczami jak Pirlo, Montolivo czy Marchisio, którzy świetnie panują nad piłką, mogą pozwolić sobie na ofensywny styl - podkreślił selekcjoner Hiszpanów.

We Włoszech po euforii po awansie do finału Euro 2012, dominował natomiast pełen realizm. Włoscy komentatorzy podkreślali, że trener Cesare Prandelli wie, jak trudno będzie wygrać z mistrzami świata i Europy. Przytaczano opinię selekcjonera, że niełatwo będzie znaleźć u nich słabe strony. - Stajemy naprzeciwko reprezentacji, która jest punktem odniesienia na wszystkich poziomach - oświadczył Prandelli, którego słów i obietnic, że piłkarze dadzą z siebie wszystko, słuchały z zapartym tchem całe Włochy. A jeszcze na początku czerwca włoscy piłkarze żegnani byli wśród wielu głosów wątpiących nawet w to, czy zdołają w ogóle wyjść z grupy. Zanim to się udało, piłkarze zafundowali kibicom ogromne nerwy, ponieważ do ostatniej minuty pierwszej rundy rozgrywek nie było pewności, czy zapewnią sobie awans.

Kijowski pojedynek finałowy na stadionie Olimpijskim od początku potwierdzał walory obu zespołów. Ani Hiszpanie, ani też Włosi nie zamierzali poświęcać wszystkich sił na defensywę. Obie jedenastki starały się jak najlepiej kreować akcje ofensywne. I nieco lepiej w pierwszym fragmencie meczu robili to Hiszpanie. W 7. minucie po dośrodkowaniu Davida Silvy, w ostatniej chwili dobrze interweniował Giorgio Chiellini. Trzy minuty potem po podaniu Cesca Fabregasa, z 16 metrów strzelał Xavi Hernandez, ale piłka poszybowała tuż nad poprzeczką. Jednak w 14. minucie włoska drużyna nie mogła powstrzymać rywali. Andres Iniesta doskonałym, prostopadłym podaniem "uruchomił" z prawej strony pola karnego Fabregasa, a ten na kilku metrach wyprzedził Chiellineiego i prawie z linii końcowej dośrodkował wprost na głowę Davida Silvy, który pięknym strzałem z kilku metrów dał prowadzenie Hiszpanom 1:0. To była kapitalna akcja, przeprowadzona w szybkim tempie i wręcz z chirurgiczną precyzją.

Strata gola wcale nie wpłynęła deprymująco na Włochów, którzy potrafili w następnym fragmencie gry kilka razy zagrozić bramce rywali. W 27. minucie Iker Casillas w ostatniej chwili "ściągnął" piłkę z głowy Mario Balotelliego. Azzurri intensywnie szukali luki w hiszpańskiej obronie. Ta jednak nie popełniała błędów. Potem dwukrotnie z daleka strzelał Antonio Cassano, jednak Casillas odbijał piłkę. Szczęścia próbował także Balotelli, który tego wieczora, niestety, niczym szczególnym nie mógł zaimponować. A tymczasem w 41. minucie Hiszpanie zdobyli drugiego gola, kiedy Xavi Hernandez kapitalnym, prostopadłym podaniem otworzył drogę do włoskiej bramki lewemu obrońcy Jordiemu Albie. Ten nie dał żadnych szans Gianluigiemu Buffonowi. Ta strata tuż przed zakończeniem pierwszej połowy musiała już wywrzeć mocne wrażenie na włoskiej drużynie.

Po przerwie trener Prandelli wprowadził na boisko Antonio Di Natale, który zdobył gola w grupowym meczu z Hiszpania w Gdańsku. I rzeczywiście na początku drugiej odsłony Di Natale miał dwie szanse na zdobycie gola, jednak najpierw piłka po jego strzale poszybowała nad poprzeczką, a potem skutecznie spisał się Casillas. Trener Prandelii wprowadził na boisko także Thiago Mottę, ale ten trzy minuty po wejściu doznqał kontuzji i Włosi już do końca spotkania musieli grać w dziesiątkę, bo jeszcze w pierwszej połowie Federico Balzaretti zmienił kontuzjowanego Chielliniego. Azzurri też stopniowo opadali z sił, a Hiszpanie budowali kolejne kontrataki. W 84. minucie podanie Xaviego Hernandeza, wykorzystał Fernando Torres. Chwilę później czwartego gola zdobył Juan Mata, po podaniu Torresa i Hiszpanie mogli się cieszyć z obrony mistrzowskiego tytułu. Naprawdę armada trenera del Bosque zagrała kapitalny mecz i potwierdziła, że dzisiaj nie ma na nią mocnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski