Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Euro 2012: Socjolog o przemarszu Rosjan - obliczony na prowokację

Mateusz Pilarczyk
Dr Krzysztof Bondyra, socjolog z Uniwersytetu Adama Mickiewicza.
Dr Krzysztof Bondyra, socjolog z Uniwersytetu Adama Mickiewicza.
O marszu kibiców z Rosji ulicami Warszawy przed meczem Polska - Rosja rozmawiamy z socjologiem z Uniwersytetu Adama Mickiewicza dr. Krzysztofem Bondyrą.

Część polskich polityków podkreśla, że przypadający dziś, w dniu meczu, Dzień Rosji jest symbolem upadku Związku Radzieckiego i powstania współczesnej Rosji, a co za tym idzie może być uznany też przez nas za święto.

Dr Krzysztof Bondyra: - Oceniając cały marsz trzeba powiedzieć, że jest to kuriozalne, żeby swoje narodowe rocznice obchodzić na wyjeździe. Ma to charakter ewidentnie prowokacyjny. Jak ktoś jesteś gościem w innym kraju to może sobie prywatnie obchodzić takie święta. Wyobraźmy sobie polskie rocznice obchodzone na ulicach Moskwy.

Pokażemy swoją daleko zakrojoną gościnność czy możemy się raczej spodziewać polsko-rosyjskiej konfrontacji jeszcze przed pierwszym gwizdkiem dzisiejszego meczu Euro 2012?

Dr Krzysztof Bondyra: - Podkreślę, manifestacja jest obliczona na prowokację, a to przyniesie swój konkretny skutek. To podstawowy mechanizm opisywany przez socjologów - każde radykalne działanie spotyka się kontrakcją o przeciwnym biegunie. Mamy prawie gwarancję, że wydarzenie to nie pozostanie bez echa, na co pewnie liczą jego organizatorzy.

Incydenty po meczu mogą wpłynąć na odbiór Euro skoro możemy spodziewać się awantur. Nie przesłoni to pozytywnego obrazu polski jako dobrego gospodarza turnieju?
Dr Krzysztof Bondyra: - Oczywiście ważną kwestią będzie skala awantur. Piłką nożną rządzi polityka. Nie tylko w tym wymiarze, że na mecze przyjeżdżają głowy państw.

To znaczy?
Dr Krzysztof Bondyra: - Dla mnie manifestacja kibiców rosyjskiej reprezentacji nie jest przypadkowa. Jest szerszym działaniem obliczonym na utrwalenie wizerunku polski i Polaków jako narodu nastawionego bardzo antyrosyjsko. To otwarta gra polityczna na arenie międzynarodowej.

Idąc tym tropem. Na mecz przyjedzie prezydent Władimir Putin, albo premier Dmitrij Miedwiediew?
Dr Krzysztof Bondyra: - Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, bo nie znam ich zamiarów. Rosja od dawna próbuje zaznaczyć swój dystans wobec krajów takich jak Polska i stawiać się wyższej pozycji na arenie międzynarodowej.

Mówimy o marszu, ale problem dotyczy też wyniku meczu. W Warszawie służby obawiają się zachowania kibiców na ulicach i pubach, a nie stadionie i przed nim. Chyba tylko remis może nas pogodzić.

Dr Krzysztof Bondyra: - I tak się dziwię, że pozwolono na marsz. Mecze piłkarskie rządzą się swoją logiką. Część kibiców jest nastawiona na starcia nie tylko sportowe, na boisku, ale właśnie te z kibicami drugiej strony.

Wszyscy obawiali się obchodów miesięcznicy katastrofy smoleńskiej. Pod pałacem Prezydenckim i hotelem, gdzie mieszkają Rosjanie do niczego nie doszło. To chyba daje nadzieję na spokojny dzień w Warszawie.

Dr Krzysztof Bondyra: - To zależy od organizatorów i tych, którzy mają wpływ na środowisko rosyjskich kibiców.

We Wrocławiu to się nie udało

Dr Krzysztof Bondyra: - Tak, ale rozróżnijmy spontaniczne zachowanie chuliganów od zaplanowanego przemarszu.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski