Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Euro 2012: Trzej muszkieterowie z Lecha Poznań

Maciej Lehmann
Marcin Kamiński
Marcin Kamiński Marek Zakrzewski
Trzech piłkarzy Lecha Poznań znalazło się w kadrze reprezentacji Polski na Euro 2012. W gronie 23 wybrańców Franciszka Smudy są Rafał Murawski, Grzegorz Wojtkowiak i Marcin Kamiński - pisze Maciej Lehmann

W 90-letniej historii Kolejorza jeszcze nigdy tylu graczy tego klubu nie zostało powołanych na turniej rangi mistrzowskiej. A warto jeszcze dodać, że z Lechem byli wcześniej związani Marcin Wasilewski i Robert Lewandowski, a jeden mecz w rezerwach rozegrał Grzegorz Sandomierski.

Kolejorz był też trampoliną do reprezentacji dla Franciszka Smudy, a bankiem informacji kadry kieruje Hubert Małowiejski, który wcześniej rozpracowywał rywali Kolejorza. W ekipie biało-czerwonych najważniejszym naszym reprezentantem jest jednak ten, który ma pewne miejsce w podstawowym składzie, czyli.... Rafał Murawski

Pasja, pracowitość, determinacja, konsekwencja - to cechy, które sprawiły, że Rafał Murawski jest dziś podstawowym zawodnikiem reprezentacji Polski.

Nie jest typem gwiazdora. Rzadko trafia na czołówki gazet z powodów pozasportowych. Jest ambitny, ale skromny, jak oka w głowie broni swojej prywatności. I należy do najbardziej doświadczonych piłkarzy obecnej kadry. Grał już w Euro 2008 roku. Wtedy w meczu z Chrowacją zasłynął tym, że przebiegł najwięcej kilometrów ze wszystkich polskich zawodników.
Pochodzi z Gdańska. W piłkę zaczął grać, bo "zaszczepił mi to tata, który również kiedyś był zawodnikiem". Pierwszym jego klubem był MRKS Gdańsk. Zapisał się na treningi, bo jeden z kolegów, z którym grał przed blokiem, stwierdził, że tam można się więcej nauczyć.

Rafał Murawski: - Najważniejsze jest dla mnie zdobywanie punktów przez drużynę, a nie promocja siebie.
On naprawdę taki jest na boisku.

Początkowo to była zabawa, ale jak sam przyznaje, czuł, że ma wsparcie rodziców, którym zależy, by robił postępy. Tata jeździł z nim na każdy mecz. Choć w rodzinnym domu nigdy się nie przelewało, pieniądze na nowe buty czy sprzęt piłkarski zawsze się znajdowały.

Do Lecha trafił w 2006 r., ale już wcześniej był na celowniku Kolejorza. Borykający się z problemami finansowymi poznański klub przegrał rok wcześniej rywalizację z Amiką Wronki o zdolnego pomocnika.

- Trafiając na Bułgarską, miałem świadomość, jaki to klub i jak wielka presja ciąży na zawodnikach. To wszystko działa jednak na mnie pozytywnie i mobilizuje do podnoszenia umiejętności. Chciałbym z Lechem osiągnąć coś wielkiego - mówił nam, gdy stawiał pierwsze kroki w drużynie, którą trenował wtedy Franciszek Smuda.

Jego największą zaletą jest stabilna forma. Nigdy nie schodzi poniżej przyzwoitego poziomu. - Nie znoszę, gdy coś mi nie wychodzi, zwłaszcza na boisku - zdradził nam przed laty. To się nie zmieniło. Po przegranych jest w fatalnym nastroju. - Wiem, co źle zrobiłem, więc nie znoszę na ten temat wysłuchiwać jeszcze komentarzy - przyznał. Ale nawet po wygranych meczach potrafi być samokrytyczny i nie popada w przesadną euforię.

Na początku przygody z Lechem mógł pochwalić się niespotykanym rekordem. Przez ponad półtora roku zagrał we wszystkich ligowych spotkaniach. Zebrało się tych meczów 51, w sumie 4590 minut bez opuszczenia placu gry.

Od czerwca 2009 do stycznia 2011 roku grał w barwach Rubina Kazań. Lech zrobił na nim świetny interes. Został sprzedany za rekordową wtedy w historii klubu kwotę 3,2 mln euro. Drożsi byli tylko Robert Lewandowski oraz ostatnio Artjom Rudniew. Przygoda Murawskiego z rosyjskim klubem trwała tylko półtora roku, gdyż nie czuł się tam dobrze. Trudno znosił rozłąkę z rodziną, żoną Anetą i córeczką. Lech odkupił go za milion euro.

W reprezentacji Polski Murawski strzelił tylko jedną bramkę. W 2007 roku w eliminacyjnym pojedynku z Serbami w sytuacji sam na sam z bramkarzem popisał się przepięknym lobem. Dla kibiców Lecha najważniejsza była jednak bramka, którą strzelił w 2008 roku Austrii Wiedeń w ostatniej minucie dogrywki.

Zdobywanie goli to jednak nie jest jego zadanie na boisku. Jest defensywnym pomocnikiem, wymaga się od niego, by pracował dla zespołu, rozbijał akcje przeciwników i konstruował kontrataki. - Najważniejsze jest dla mnie zdobywanie punktów przez drużynę, a nie promocja samego siebie - wyznał w jednym z wywiadów. "Muraś" naprawdę taki jest na boisku.

Potwierdza to...
Grzegorz Wojtkowiak...który występuje w jednej drużynie z Muraw-skim od 7 lat. Także Grzegorza do gry w piłkę namówił ojciec. Urodził się w Kostrzynie nad Odrą. W tym mieście wychowało się wielu reprezentantów, jak choćby bramkarze Kazimierz Sidorczuk i Łukasz Fabiański. W kadrze na Euro oprócz Wojtkowiaka jest także Dariusz Dudka. Pierwsze piłkarskie kroki stawiał w Celulozie.

- Wiele zawdzięczam moim wychowawcom. Byli świetnymi nauczycielami i trenerami. W dodatku bardzo pomagali mi w transferze do Amiki Wronki. Nie zamierzali mnie trzymać na siłę w Kostrzynie, ale zależało im bardziej, by ich wychowanek zrobił karierę - mówił po latach.

Od 2006 roku "reżyserem" jego kariery jest Franciszek Smuda. To on zaczął wystawiać Wojtkowiaka, który po fuzji Amiki z Lechem trafił na Bułgarską, na lewej stronie. Po latach selekcjoner wyznał, że lechita jest... urodzonym stoperem. Na tej pozycji gra jednak niemal wyłącznie w reprezentacji. W Kolejorzu, który miał zawsze znakomitych stoperów, najczęściej występował na prawej stronie.

W Lechu wygrał prawie wszystko, co miał do wygrania - mistrzostwo Polski, Puchar Polski, Superpuchar. Od 2011 roku jest kapitanem zespołu. Przez sześć lat rozegrał w niebiesko--białych barwach ponad 150 spotkań. Byłoby ich więcej, gdyby nie groźne kontuzje, które przerywały jego karierę. Z powodu urazów, taka była w każdym razie oficjalna wersja, opuścił też wiele wiosennych spotkań.

Nieoficjalnie mówiło się jednak, że jego absencja była konsekwencją braku porozumienia w sprawie jego nowego kontraktu. 28-letni obrońca pod koniec kwietnia ogłosił, że przechodzi do TSV 1860 Monachium, więc trener Rumak wolał stawiać na tych, których będzie miał w przyszłym sezonie. Smuda ufał mu jednak bezgranicznie.

- Wybrałem kadrę z piłkarzy, których obserwowałem i testowałem przez ostatnie 2,5 roku. Niektórych znam bardzo dobrze, bo trenowałem ich jeszcze w drużynach ligowych - mówił selekcjoner o swoim wyborze. W pamięci kibiców "Dyzio" zapisał się niezwykle mocnymi wyrzutami piłki z autu.

Takiej siły nie ma...
Marcin Kamiński, ale to do niego należy przyszłość w kadrze. 20-latek zadebiutował w niej w grudniu w meczu z Bośnią i Hercegowiną. Potem sprawy potoczyły się już błyskawicznie...

Czy to będzie Twój rok? - zapytaliśmy "Kamyka"na początku przygotowań do rundy wiosennej. - Najpierw muszę wywalczyć sobie miejsce w Lechu, a to wcale nie będzie łatwe. O Euro nawet nie marzę - wyznał wtedy młody lechita. Tymczasem stał się jednym z odkryć sezonu. - Ostatnie miesiące były dla mnie niesamowite. Nie ma co ukrywać, że do mojej gry w pierwszym zespole przyczyniły się kontuzje innych. Był już moment, że trener nie mógł postawić na nikogo innego niż na mnie, ponieważ tylko ja z obrońców byłem zdrowy. Od razu chciałem pokazać, że warto na mnie stawiać - nie ukrywa "Kamyk".

Z rodzinnego Konina wyjechał w wieku 13 lat. - Bardzo się o niego martwiliśmy. Przecież to było jeszcze dziecko - wspomina mama lechity. - Ale wiedzieliśmy, że jak chce być piłkarzem, musi trafić do takiego klubu jak Lech.

Przez wiele lat mieszkał w internacie, ale były miesiące, że przyjeżdżał do niego tylko, by przepakować książki. Non stop jeździł bowiem na zgrupowania reprezentacji. Powoływali go czasem równocześnie trenerzy U-17, U-19 i U-21. - Z Marcinem pracuję od bardzo dawna. Nie wszyscy wiedzą, że na początku występował jako napastnik lub boczny pomocnik. Uznaliśmy jednak, że jeżeli ma kiedykolwiek wystąpić w ekstraklasie, grać na najwyższym poziomie, to jego optymalną pozycją będzie środek obrony - wspomina Mariusz Rumak, trener Lecha.

Warto dodać, że Kolejorz sporo zarobi za pobyt swoich zawodników na Euro. UEFA płaci za każdy dzień pobytu piłkarza 9 tysięcy euro, a licznik "bije" już od 25 maja. Oznacza to, że na konto Lecha Poznań wpłynie co najmniej 630 tysięcy euro. Kwota ta może wzrosnąć o 130 tysięcy euro pod warunkiem, że Polacy wyjdą z grupy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski