Wielkopolanie przede wszystkim powinni poznać zasady naszych gości, czyli Chorwatów, Włochów, Irlandczyków i Portugalczyków, którzy grać w Poznaniu nie będą, ale za to mieszkają w Opalenicy.
- Nie chcąc obrazić Chorwatów całujemy się na powitanie czy pożegnanie tylko dwa razy w policzki, nigdy trzy - tłumaczy Bojan Baketa, dyrektor Narodowego Ośrodka Informacji Turystycznej Republiki Chorwacji. - Trzy razy całują się Serbowie. Spełniając toast patrzymy sobie głęboko w oczy i nie odwracamy wzroku podczas rozmowy. Kiedy unikamy wzroku, Chorwaci myślą, że rozmówca jest nieszczery. Nie wolno też rozmawiać o wojnie.
Absolutnie nie wypada mówić o Chorwacji, jako o kraju byłej Jugosławii. Trzeba też pamiętać, że są bardzo dumni ze swojego państwa i nie należy mówić o nim nic złego. Chorwaci zwracają się do siebie po nazwisku poprzedzając je tytułem.
Głęboko w oczy patrzą sobie też Włosi, dla których jest to wyraz szczerości i dobrych intencji. Absolutnie nie obrazimy ich poklepując po ramieniu, gestykulując i pokrzykując, bo to ich naturalne zachowania. Natomiast, zdecydowanie nie lubią, kiedy zapada nagle cisza.
Obraźliwe może być dla nich także to, kiedy ktoś wyprasza ich z restauracji, a oni jeszcze nie dokończyli posiłku. Dla nich pory jedzenia są święte i zamykanie restauracji o godz. 23 jest niedopuszczalne.
- Tak naprawdę Włoch się nie obraża - mówi Paolo Cozza, gwiazda programów telewizyjnych. - Mamy wielki dystans do siebie. Między Włochami konflikty mogą wynikać, kiedy mowa o przyprawianych im rogach. To obraża męską dumę. Ale już takie oskarżenia wysuwane przez obcokrajowca są dla nich śmieszne.
Paolo Cozza twierdzi także, że z Włochami możemy porozmawiać na każdy temat. Nie ma żadnych tabu, czy to będzie korupcja, mafia, bunga bunga, czy Silvio Berlusconi.
- Wielkim afrontem będzie jednak zaproponowanie ketchupu, kiedy zamówią w lokalu pizzę - śmieje się Cozza. - Zdecydowanie szokiem może być też dla nich podanie kawy z fusami. Lepiej nie próbować.
Irlandczycy błędnie mogą odczytać znak "victorii" pokazany odwróconą dłonią. Dla nich oznacza on po prostu "spadaj".
- To są międzynarodowe znaki - mówi Krzysztof Schramm, szef Fundacji Kultury Irlandzkiej i wicekonsul Irlandii w Poznaniu. - Natomiast nie należy porównywać Irlandczyków do Anglików. Nie lubią tego. Lepiej też nie rozprawiać z nimi o polityce.
Krzysztof Schramm ostrzega także, że dla obu stron bardzo źle może skończyć się podejmowanie wyzwań w stylu: kto ma mocniejszą głowę.
- To może przynieść opłakane skutki dla obu stron - dodaje. - Nie możemy się też obrażać, kiedy będą oglądać się za polskimi dziewczynami, które na pewno bardzo im się będą podobać. Ale to bardziej wynika z ich otwartości, zabawowego charakteru, na pewno nie z chęci obrażenia.
Irlandczycy to nie agresorzy, a fajni kompani, dzięki którym zrobi się wesoło i kolorowo.
Rozmawiając z Portugalczykami nie wykonujmy gestu Kozakiewicza, bo odczytają go jako "brak pieniędzy".
Natomiast "figa z makiem" oznacza dla nich gest obronny, a dla Niemców i Belgów to... obelga seksualna.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?