Bywały dni, że z Markiem Siwcem jadłem śniadanie, a z Konradem Szymańskim wypijałem po dwie kawy. Do tego konferencja prasowa u Filipa Kaczmarka i długa rozmowa przez telefon z Andrzejem Grzybem.
Kiedy to było? Oczywiście podczas kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego. A wszystkich naszych europosłów (a wówczas kandydatów) widywałem tak często nie dlatego, że jakoś szczególnie się polubiliśmy. Nie - po prostu tak bardzo zależało im na dotarciu do czytelników. Ile ja się wtedy nasłuchałem, jak działalność UE przekłada się na codzienne życie Wielkopolan i jakie to ważne, żeby "tłumaczyć ludziom Europę".
Dzisiaj oceniamy 2,5 roku pracy europosłów. Idzie im nieźle, nie przynoszą wstydu. Ale... większość z nich nawet nie bywa już w Poznaniu. Zapał do tłumaczenia tego, co robią w Brukseli, całkowicie gdzieś uleciał. Wróci dopiero przed wyborami.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Co wielkopolscy deputowani robią w Brukseli?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?