Noc z niedzieli na poniedziałek, z 22 na 23 listopada 2015 roku, miała być po prostu jedną z wielu w życiu Ewy. Najpierw spotkanie z kolegami z pracy, wspólna gra w kręgle i wizyta w klubie. Dobra zabawa, rozmowy, alkohol, aż w końcu powrót do domu do narzeczonego i następnego dnia pójście do pracy. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna. Ewa Tylman do domu nie wrócił, a przez kolejne tygodnie poszukiwania 26-latki były głównym tematem rozmów w Poznaniu.
To miał być zwyczajny wieczór. Skończył się tragicznie
26-letnia Ewa Tylman pochodziła z Konina, a na co dzień mieszkała i pracowała w jednym ze sklepów drogeryjnych w Poznaniu. Feralnego weekendu najpierw pojechała do Konina, by spędzić czas ze swoimi rodzicami. Do Poznania wróciła w niedzielę, 22 listopada. Wieczorem była umówiona na spotkanie ze znajomymi z pracy.
Sprawdź też:
Grupa najpierw bawiła się w kręgielni w galerii MM w centrum Poznania. Stamtąd znajomi udali się na Stary Rynek. Ewa przez dużą część wieczoru bawiła się z Adamem Z. To z nim też wyszła po godzinie 2 z jednego z klubów na ul. Wrocławskiej. Potem oboje poszli ul. Lewandowskiej, Dowbora-Muśnickiego i Mostową w stronę mostu Rocha. Jeszcze po godzinie 3 w nocy kamery zarejestrowały ich w pobliżu skweru Łukasiewicza przy moście Rocha. Potem na kamerach widoczny był już jedynie sam Adam Z.
Następnego dnia, w poniedziałek, Ewa miała normalnie pojawić się w pracy. Szybko okazało się jednak, że w nocy nie dotarła do domu i nie przyszła do pracy. To zaniepokoiło jej bliskich, którzy powiadomili policję o zaginięciu dziewczyny.
Poszukiwania, którymi żył cały Poznań
Pojedyncze plakaty i pierwsze komunikaty w mediach – tak wyglądały początki poszukiwań Ewy Tylman. Wtedy jeszcze nikt nie spodziewał się, jak ta sprawa i zainteresowanie nią rozwinie się w ciągu kolejnych dni i tygodni. Bardzo szybko do poszukiwań włączył się Krzysztof Rutkowski, którego o pomoc poprosiła rodzina Ewy.
W ciągu kilku dni w poszukiwania dziewczyny zaangażowało się wiele osób, miasto zostało oblepione plakatami z jej wizerunkiem, a o zaginięciu mówili praktycznie wszyscy. Dużą rolę odegrał w tym sam Rutkowski, który praktycznie codziennie organizował dla mediów kolejne konferencje prasowe, na których przedstawiał swoje przemyślenia. Szybko doszło też do cichego konfliktu między nim a prokuraturą i przede wszystkim policją.
Dlaczego? Bo nieoficjalnie można było usłyszeć, że Rutkowski ze sprawy zaginięcia Ewy Tylman robi show. Z kolei on sam zaczął krytykować policję, że utrudnia mu pracę. Zanim jednak doszło do sporu na linii policja-Rutkowski, kilka dni po zaginięciu 26-latki były detektyw zorganizował ze swoimi ludźmi wielkie poszukiwania nad Wartą. Doszło do nich w sobotę, 28 listopada. Wtedy też w Warcie znaleziono odciętą lewą rękę. Chociaż początkowo pojawiły się domysły czy jest to fragment ciała Ewy, późniejsze badania wykazały, że to ręka bezdomnego.
Jeszcze większym szokiem była wiadomość, którą dzień później, 29 listopada, otrzymał smsem brat Ewy. Nieznany nadawca domagał się okupu za 26-latkę. Szybko jednak okazało się, że żądanie jest najprawdopodobniej próbą wyłudzenia pieniędzy.
Adam Z. Zatrzymany i oskarżony o zabójstwo Ewy Tylman
Zatrzymaliśmy kolegę Ewy Tylman. Nie byli na moście, do zdarzenia doszło w jego pobliżu, a mężczyzna przyczynił się do śmierci Ewy
– te słowa Andrzeja Borowiaka, rzecznika wielkopolskiej policji wywołały prawdziwą burzę.
Po kilku dniach od zaginięcia 26-latki Adam Z. został zatrzymany przez policję i niedługo później usłyszał zarzut zabójstwo Ewy z tzw. zamiarem ewentualnym.
Na Adama Z. wylała się fala nienawiści. Mężczyzna niejednokrotnie był obrażany w komentarzach, a wiele osób praktycznie przesądziło o jego winie. Podczas jednego z eksperymentów procesowch nad Wartą krzyczano do niego: "Je..ć cię skur...ynu".
Wydawało się, że od momentu postawienia zarzutu Adamowi Z. śledztwo przyspieszy i uda się wyjaśnić wszelkie okoliczności. Jednak życie pokazało, że było zupełnie inaczej. Przez kolejne miesiące prokuratura nie była w stanie zgromadzić nowych dowodów, które wskazywałyby na to, że Adam Z. zabił Ewę Tylman. Nie pomogły kolejne przeszukania Warty, następne eksperymenty procesowe z udziałem Adama Z. czy nawet sprowadzenie specjalistycznych psów tropiących z Niemiec i zamknięcie centrum Poznania na kilka godzin.
Sprawdź też:
Przełom nastąpił dopiero kilka miesięcy po zaginięciu Ewy. W lipcu 2016 roku z Warty na wysokości Czerwonaka wyłowiono ludzkie zwłoki. Jak się potem okazało, było to ciało Ewy Tylman. Dzięki temu rodzina mogła ostatecznie pożegnać i pochować 26-latkę, zaś prokuratura w ciągu kilku następnych tygodni zakończyła śledztwo i w listopadzie 2016 roku skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Adamowi Z.
W ocenie śledczych Adam Z. miał się pokłócić z Ewą, i zepchnąć ją ze skarpy przy moście św. Rocha. Po tym, jak kobieta straciła przytomność i spadła na tereny zielone nad Wartą, miał ją przeciągnąć i zepchnąć do rzeki.
Jednak śledczym ostatecznie i tak nie udało się ustalić, co dokładnie wydarzyło się między godziną 3.26, kiedy to Adam i Ewa byli widoczni razem po raz ostatni, a 3.31, kiedy to Adam Z. został już nagrany sam przez kamery monitoringu.
Porażka prokuratury – sąd uniewinnia Adama Z.
Tego, że proces Adama Z. będzie wzbudzał wielkie zainteresowanie i emocje można było spodziewać się od początku. Ale rzeczywistość przeszła najśmielsze oczekiwania. Zainteresowanie sprawą było tak wielkie, że poznański Sąd Okręgowy musiał wydawać specjalne karty wstępu na największą salę rozpraw. Dość napisać, że rozeszły się one w ciągu kilku godzin.
Proces Adama Z. ruszył w styczniu 2017 roku. Mężczyzna nie przyznał się do winy i odmówił składania jakichkolwiek wyjaśnień, ale sąd odczytał jego wcześniejsze wyjaśnienia składane jeszcze w prokuraturze.
Poszliśmy w kierunku mostu św. Rocha. Przez cały czas przytulałem Ewę. Ona chyba pomyślała, że ją zgwałcę. Ewa w pewnym momencie wyrwała mi się i zaczęła biec w kierunku rzeki Warty. Zacząłem biec za nią, by sobie czegoś nie zrobiła. Raz przekląłem. Ta ucieczka trwała chwilę
– mówił prokuraturze Adam Z. 2 grudnia 2016 roku, tuż po tym, jak został zatrzymany.
I dodawał: – Zauważyłem, że Ewa wpadła do rzeki. Była z rękami w rzece z rękoma wyciągniętymi do góry. Cały czas mam przed oczami jak wpada do rzeki i widzę jej szary płaszcz. Nic nie mogłem zrobić. Jak to zobaczyłem, nie podbiegłem do rzeki, nie próbowałem wyciągnąć Ewy. Przez chwilę stałem w odległości 2-3 metrów od rzeki przed betonową obudową koryta. Widziałem jak Ewa płynęła z nurtem. Nie próbowałem wołać o pomoc. A potem jak ostatni tchórz uciekłem.
Ostatecznie mężczyzna nie podtrzymał tych wyjaśnień i stwierdził był zmuszany do przyznania się do zarzutu zabójstwa. – 2 grudnia przedstawiono mi zarzut. Zmuszano mnie psychicznie i fizycznie, bym się przyznał – mówił w sądzie Adam Z. zasłaniając się też niepamięcią.
Bardzo szybko, bo już na trzeciej rozprawie w lutym 2017 roku, sąd poinformował o możliwości zmiany kwalifikacji prawnej czynu oraz ewentualnego skazania mężczyzny jedynie za nieudzielenie pomocy. A kilka dni później Adam Z. wyszedł zza krat po tym, jak sąd nie przedłużył mu tymczasowego aresztu. Od tego momentu mężczyzna odpowiadał z wolnej stopy, a szala procesu przechylała się na jego korzyść. Podczas kolejnych rozpraw prokuratura nie była w stanie przedstawić dowodów wystarczających do skazania mężczyzny.
Chociaż w mowach końcowych prokurator domagała się uznania Adama Z. winnym zarzucanego mu czynu i skazania na 15 lat więzienia, sąd stanął po stronie obrony i całkowicie uniewinnił mężczyznę nie skazując go nawet za ewentualne nieudzielenie Ewie pomocy. W praktyce wyrok był całkowitą porażką prokuratury, co nieoficjalnie przyznawało wiele osób ze środowiska prawniczego. Ale jednocześnie dodawały one, że przy tak słabych dowodach, innego wyroku wręcz nie mogło być.
Zobacz też:
W ocenie sądu materiał dowodowy nie pozwala na przyjęcie, że oskarżony Adam Z. dopuścił się zabójstwa Ewy Tylman lub w jakikolwiek inny sposób przyczynił się do jej śmierci. W toku postępowania nie udało się ustalić, co wydarzyło się między godziną 3.26, kiedy oskarżony o Ewa Tylman byli po raz ostatni widoczni razem na kamerach monitoringu a godziną 3.31, kiedy oskarżony został zarejestrowany już sam
- tak sędzia Magdalena Grzybek uzasadniała wyrok.
I dodawała: - Wątpliwości sądu budzi to, czemu Adam Z. miałby dokonać zabójstwa Ewy Tylman, skoro miał z nią dobre relacje. Brakuje motywu. Nawet jeśli doszło między nimi do sprzeczki, to czemu Adam Z. miałby dokonać zabójstwa.
Skuteczne odwołanie. Proces ruszy od nowa
Odwołanie od wyroku Sądu Okręgowego złożyła poznańska prokuratura i pełnomocnicy Ewy Tylman, którzy domagali się uchylenia wyroku i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania. W styczniu 2020 roku poznański Sąd Apelacyjny ostatecznie nie przychylił się do argumentacji obrońców Adama Z. i uchylił wcześniejszy wyrok Sądu Okręgowego nakazując mu ponownie zająć się sprawą.
– Z pierwszych wyjaśnień Adama Z. wynika wprost, że Ewa przed nim uciekała, potknęła się i wpadła do wody. Adam Z. widząc to, odwrócił się i uciekł jak tchórz. Brak jest podstaw do stwierdzenia, że Adam Z. dopuścił się zabójstwa. Jednak co najmniej powinien odpowiadać za nieudzielenie Ewie Tylman pomocy. Jak odchodził od rzeki, Ewa Tylman żyła, płynęła i on o tym wiedział
– tak sędzia Marek Kordowiecki uzasadniał wyrok uchylający wcześniejsze uniewinnienie Adama Z.
W ostatnim czasie wyznaczono termin rozpoczęcia ponownego procesu Adama Z. Ma on ruszyć 3 listopada.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zobacz też:
- Adam Z., oskarżony o zabójstwo Ewy Tylman, znowu stanie przed sądem. Ponowny proces ruszy na początku listopada
- Sąd uchylił uniewinnienie Adama Z. od zabójstwa Ewy Tylman! "Adam Z. wiedział, że Ewa znajdowała się w wodzie. Uciekł jak tchórz"
- Sprawa Ewy Tylman: Adam Z. uniewinniony! Sąd uznał, że nie zabił kobiety. Mężczyzna pozostaje na wolności
- Więzienie w sprawie związanej ze śmiercią Ewy Tylman. Karolina K. trafi za kratki na 10 miesięcy za składanie fałszywych zeznań
- Rodzina Ewy Tylman otrzyma 30 tys. zł od firmy pogrzebowej Universum za znieważenie zwłok kobiety
- Znieważyli zwłoki Ewy Tylman. Zapadł wyrok
Sprawdź też:
- Te restauracje upadły po "Kuchennych rewolucjach"
- 7 najbardziej niebezpiecznych dzielnic w Poznaniu
- Kosmetolożka z Poznania skazana za oszpecenie swojej klientki
- Poznaniacy przyłapani przez Google. Jesteś wśród nich?
- Te obrzydliwe rzeczy ludzie robią w samolocie [zdjęcia]
- Modowe stylizacje poznaniaków potrafią zadziwiać!
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?