Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Farmutil: Zakłady mięsne pod lupą WIOŚ

Ewa Auer
Farmutil: Zakłady mięsne pod lupą WIOŚ
Farmutil: Zakłady mięsne pod lupą WIOŚ
To już reguła, że latem, kiedy pojawiają się upały, nad Piłą i okolicą unosi się charakterystyczny słodkawy odór. Głównym podejrzanym od lat jest śmiłowski Farmutil, a konkretnie pierwszy i najstarszy zakład holdingu, czyli Pilutil.

Tradycyjnie na dokuczliwy odór zareagowali członkowie Stowarzyszenia Ekologicznego Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej. Na ich wniosek inspektorzy przeprowadzili w zakładzie kontrolę pracy dwóch termooksydatorów - urządzeń spalających uciążliwe substancje chemiczne powstałe w wyniku przeróbki padliny, tym samym pochłaniające nieprzyjemne zapachy. Wyniki kontroli są druzgocące. Okazało się, że w zakładzie w okresie od 1 czerwca do 17 lipca dwa termooksydatory były regularnie wyłączane: ten z numerem 1 aż dwanaście razy, ten oznaczony numerem 2 - dziesięć razy. Bywało, że przerwy były godzinne, wielogodzinne, dobowe, a nawet dwudniowe!

Jak wynika z dokumentacji i rejestru komputerowego pracy termooksydatorów, powody przerw były różne: przeglądy techniczne i konserwacja, awarie, brak prądu albo wyłączenie z powodu braku surowca na hali. Inspektorzy doszukali się jednak licznych rozbieżności w tej argumentacji analizując księgę służb remontowych. Okazało się, że nie zawsze ich praca pokrywała się z dniem i godziną wyłączenia termooksydatorów, podobnie przerwy w dostawie prądu, co wyjaśniła inspektorom Enea, były najwyżej kilkuminutowe, a nie godzinne i dłuższe. Dodatkowo podczas pomiaru szkodliwych substancji okazało się, że przekroczone są dopuszczalne normy emisji tlenków azotu i tlenku węgla. Co to oznacza?

- Większa niż dopuszczalna emisja tych substancji, określona w pozwoleniu zintegrowanym wydanym dla zakładu, jest pośrednim dowodem na to, że na zewnątrz wydobywały się nieprzyjemne odory - mówi Marek Duraj, dyrektor WIOŚ, delegatury w Pile.

Inspektorzy ocenili, że zakład naruszył warunki pozwolenia zintegrowanego, za co wystawili mandat karny. Ponadto opracowali kilka ważnych zaleceń dla starosty pilskiego. Bo, co ważne, obecnie na wniosek właścicieli Pilutilu starosta rozpoczął pracę nad wydaniem nowego pozwolenia zintegrowanego, określającego szczegółowe warunki na jakich zakład utylizacji odpadów może działać, by do minimum ograniczyć jego uciążliwości dla środowiska.

- Wystąpiliśmy o możliwość sprawdzania pracy termooksydatorów on-line, czyli dostępu do komputera całą dobę, w każdej chwili, za pomocą hasła. To dałoby nam możliwość szybkiego sprawdzenia źródła odoru - tłumaczy Duraj. Co na to starosta?
- Specjaliści dopiero zaczęli nad nim prace - ucina Mirosław Mantaj.

Szefowa ekologów Irena Sienkiewicz, w obawie, że nowe pozwolenie zintegrowane może być "łagodniejsze" dla zakładu niż obecne, zapowiada, że stowarzyszenie złoży wniosek, by starosta dopuścił je jako stronę postępowania administracyjnego.

Marek Barabasz, rzecznik Farmutilu, potwierdza fakt, że zakład protokołu WIOŚ nie podpisał, bo się z nim nie zgadza i tłumaczy: - Żaden zakład w kraju nie jest monitorowany on-line przez inspektorów, bo nie ma takiego wymogu. Dlaczego my mielibyśmy się na to zgodzić?

NAJNOWSZE INFORMACJE Z POZNANIA I WIELKOPOLSKI: GLOSWIELKOPOLSKI.PL

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski