Przypadek Adama Scotta opisał "Guardian". Mężczyzna został oskarżony o gwałt, który miał popełnić w Manchesterze. Pod tym zarzutem trafił do więzienia w Exeter. Nie przyznał się do winy. Obciążały go jednak wyniki badań DNA - w próbce materiału biologicznego pobranej od ofiary gwałtu ujawniono jego profil genetyczny.
CZYTAJ TAKŻE
Jakub Tomczak nie będzie odsiadywał dożywocia
Poznań: Skarga obrońców Tomczaka w Trybunale Konstytucyjnym
WSZYSTKO O SPRAWIE JAKUBA TOMCZAKA
Laboratorium wykonywało komplet analizy, tzn. izolację DNA, analiza markerów DNA oraz dopasowanie wykrytego profilu DNA do profili zgromadzonych w bazie danych. Śledczy dostali wynik końcowy w postaci wskazania konkretnej osoby z bazy danych. Tą właśnie osobą był Adam Scott.
Jak ujawnia "Guardian" oskarżono go wskutek błędu w sztuce - materiał DNA pobrany od ofiary został "zabrudzony" jego DNA. Scott został oczyszczony z zarzutu gwałtu, a w całej Anglii zawrzało: skoro mógł zdarzyć się jeden błąd, to równie dobrze mogło być ich więcej, a to oznacza, że na podstawie wyników badań dostarczonych przez LGC mogły być oskarżane i skazywane w przeszłości niewinne osoby. Wszczęto dochodzenie, które ma ustalić przyczynę błędu.
Jeżeli był to błąd ludzki, mógł zdarzyć się tylko raz. Mógł się jednak powtarzać. Nie sposób jednak będzie wyeliminować go z wcześniejszych analiz, co jest możliwe w przypadku błędu systemu.
- Moim zdaniem ten przypadek nie będzie miał następstw w postaci podważania dowodów DNA jako takich, tylko niesie poważny problem weryfikacji tych wszystkich procesów, w których wydano wyrok na podstawie dowodów przedstawionych przez LGC - mówi dr Mirosława Dabert.
O tym, że taki właśnie ciąg dalszy może nastąpić donosi "Guardian" powołując się na źródła policyjne. W jednym z takich procesów skazano Jakuba Tomczaka. Podstawą wyroku sądu w Exeter była zbieżność jego materiału DNA ze znalezionym na ciele ofiary.
Skazany przez cały czas nie przyznawał się do winy. Obciążał go jednak wynik badania DNA, które, jak się później okazało, przeprowadzono z błędami - lekarz nie pobrał próbek od ofiary gwałtu. Chociaż wątpliwości pojawiły się już w trakcie procesu, nie przemówiły na korzyść oskarżonego.
- Trudno mi uwierzyć w przypadkową zbieżność - mówi Wojciech Wiza, który bronił Tomczaka. - Ujawniony błąd jedynie potwierdza, że wyników badań DNA nie można traktować jako niepodważalnych dowodów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?