Choć Siergiej Ławrow, szef putinowskiej dyplomacji, zapowiada, że Rosja poczeka z ewentualnym uznaniem Islamskiego Emiratu w Afganistanie biorąc pod uwagę działania nowych władców kraju, to raczej trudno zakładać, żeby do tego nie doszło. Moskwa od kilku dobrych lat bowiem rozmawia z talibami. Więcej, wspiera ich choćby dostawami broni. I przecież nie tak znów dawno liberalne media w USA zżymały się na poprzedniego prezydenta, jakoby to nie chciał zająć się doniesieniami o rosyjskim wywiadzie wojskowym (GRU) podobno płacącym talibom za uśmiercanie amerykańskich żołnierzy.
Dziś o tym cisza w CNN czy „New York Times” - no ale to by rzucało niekorzystne światło na politykę Joe Bidena, więc można zrozumieć. Sprawa nie jest wyjaśniona do końca, za to nie ma wątpliwości, że delegaci Talibanu od dłuższego czasu negocjowali z Moskwą. Ba, nawet do stolicy Rosji jeździli, przyjmowani tam z wszelkimi honorami, choć wciąż obowiązuje orzeczenie Sądu Najwyższego FR z 2003 roku o tym, że Taliban to organizacja terrorystyczna. Rosja od dawna jest zblatowana z talibami – a na kilka dni przed upadkiem Kabulu w Katarze dali oni gwarancje bezpieczeństwa Rosjanom podczas rozmowy z Zamirem Kabułowem, od dawna człowiekiem Putina od Afganistanu.
Moskwa zawsze rzucała kłody pod nogi Amerykanom i NATO w Afganistanie. Bo nie mogła zdzierżyć, że Zachód kontroluje kraj, wojna w którym okazała się gwoździem do trumny Związku Sowieckiego. A po drugie, bo po prostu Zachód to wciąż śmiertelny wróg Moskwy. Oficjalnie Rosjanie ubolewają nad klęską amerykańskiej polityki w Afganistanie, bo może ona prowadzić ona do rozwoju islamskiego terroryzmu w tej części świata, ale jednocześnie są zachwyceni tym, że Zachód w popłochu traci jakiekolwiek wpływy w Kabulu.
Teraz czas na nowych graczy. Tutaj Rosja – choć całkiem nieźle układa się z Talibanem – będzie miała poważnych rywali. Pakistan, Chiny, Iran czy Turcję. Ale to nie jedyny ból głowy kremlowskich strategów. Jest bowiem jeszcze kwestia bezpieczeństwa sojuszników rosyjskich w Azji Środkowej.
Czy można wierzyć zapewnieniom talibów, że nie wyślą bojowników pod sztandarami Proroka do Uzbekistanu czy Tadżykistanu? Wszak to mówią tylko jacyś delegaci. Nikt nie słyszał i nie widział, by takie obietnice składali Komendant Wiernych, czyli Haibatullah Achundzada, czy też najważniejszy jego zastępca, Siradżuddin Hakkani. Już niebawem okazać się może, że słynna przebiegła rosyjska dyplomacja zginie od własnej broni...
Grzegorz Kuczyński, dziennikarz specjalizujący się w zagadnieniach związanych z Rosją i obszarem postsowieckim.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?