Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Feliks Karśnicki, kaliski ziemianin i bohater wojenny

Mariusz Kurzajczyk
Mariusz Kurzajczyk
Ziemianin i mason, ułan, bohater wojenny i kombatant, działacz społeczny, piłsudczyk i poseł na Sejm, strażak, przedsiębiorca i kierownik PGR-u. Życiorysem Feliksa Karśnickiego można by obdzielić kilka osób, więc ten tekst jest tylko szkicem tej niezwykle ciekawej postaci.

Feliks Franciszek Karśnicki urodził się 13 stycznia 1894 roku w Majkowie w gminie Tyniec (obecnie osiedle w Kaliszu) w majątku rodzinnym. Był czwartym dzieckiem Piotra Kwiryna Fundament-Karśnickiego herbu Jastrzębiec i Kunegundy z Rychłowskich herbu Nałęcz. Miał trzy starsze siostry: Marię (wyszła za Józefa Oppeln-Bronikowskieg), Bronisławę (mąż Zygmunt Psarski) i Jadwigę (żona Kazimierza Ponikiewskiego).

Ród Karśnickich wywodzi się od Antoniego, praprapradziadka Feliksa, urodzonego przełomie XVII i XVIII wieku, choć dopiero jego syn Feliks Jan pisał się Karśnicki z Karsznic Wielkich i Małych herbu Jastrzębiec. O dalszych przodkach po mieczu nic nie wiadomo, natomiast po kądzieli nie brakuje wśród nich kasztelanów, mieczników, stolników, sędziów ziemskich a nawet książąt. Dzięki „Wielkiej genealogii Manikowskiego” wiemy, że wśród jego pradziadów są m.in. wielki książę litewski Gedymin, główna linia Rurykowiczów z Jarosławem Mądrym na czele, czescy Przemyślidowie a także węgierski Arpad. Jednak nasz bohater raczej z tych koligacji nie zdawał sobie sprawy.

Pierwsze nauki Felek pobierał w domu, a w 1904 roku został uczniem Męskiego Gimnazjum Klasycznego w Kaliszu (obecnie I LO im. Adama Asnyka). Na krótko, bo został wydalony za udział w strajku szkolnym. W 1906 roku został przyjęty do prywatnej Szkoły Handlowej (obecnie II LO im. Tadeusza Kościuszki), gdzie ostatecznie w 1912 roku zdał maturę. Potem przez dwa lata odbywał praktyki rolnicze w majątkach ziemskich w Poznańskiem. W 1914 r. miał rozpocząć wyższe studia na Wydziale Rolnym Uniwersytetu w Monachium, ale przeszkodziła mu w tym wojna. Do 1918 przebywał w rodzinnym majątku, będąc członkiem popierającym Polskiej Organizacji Wojskowej. Już wtedy, młody Feliks zarządzał rodzinnym majątkiem, a 9 stycznia 1918 r. na mocy aktu sporządzonego przez kaliskiego notariusza Dzierzbińskiego przejął Majków od ojca. Niewykluczone, że przyczyną tej decyzji była choroba Piotra, który zmarł 9 sierpnia tegoż roku w wieku zaledwie 58 lat. O tym co robił w trakcie wojny niewiele wiemy. Prawdopodobnie na krótko zaangażował się w działalność wolnomularską, o czym dowiadujemy się od Marii Dąbrowskiej, która pisze o swoim szwagrze: „Józek Dąbrowski (…), który pozyskał dla tej idei ziemianina (postępowego) Krzyżanowskiego, a potem Kiersnowskiego z Majkowa (zdaje się, że mylę nazwisko)”. Ów „Kiersnowski” to bez wątpienia Karśnicki, o którego późniejszej działalności w loży masońskiej nic jednak nie wiemy.


Feliks Karśnicki ze swoimi ułanami

W listopadzie 1918 r. Feliks Karśnicki wziął udział w rozbrajaniu Niemców w podkaliskich wsiach i wspierał finansowo tworzenie 2. Pułku Ułanów Grochowskich, którego dowództwo stacjonowało wówczas w grodzie nad Prosną. Na finansach jego zaangażowanie się nie skończyło, bowiem jako ochotnik zaciągnął się do 5. szwadronu tegoż Pułku. Od stycznia 1919 r. brał udział w walkach z Czechami o Śląsk Cieszyński, przeżywając przy tym niemało patriotycznych uniesień. 27 lutego jego oddział uroczyście wkroczył do Cieszyna, wzbudzając zrozumiały entuzjazm tamtejszych Polaków. Za udział w tych walkach otrzymał medal pamiątkowy „Za obronę Śląska 1919”.

3 marca jego szwadron wrócił do Kalisza, a już 30 marca trzy szwadrony 2. Pułku wysłane zostały na front galicyjski. Żołnierze wyładowali się w Rawie Ruskiej, skąd trafili w okolice Siedlisk, gdzie trwały zażarte utarczki z Ukraińcami. Karśnicki został ranny a po wyzdrowieniu został zdemobilizowany, już jako kapral.


Miniatury odznaczeń

W lipcu 1920 r., wobec zbliżającego się frontu wojny polsko-bolszewickiej, Karśnicki zgłosił się do tworzonego w Kaliszu legendarnego 203. Ochotniczego Pułku Ułanów. Uczestniczył w walkach pod Ciechanowem, Smardzewem, Hrubieszowem, Równem i Zwiahlem, ale zapamiętano go przede wszystkim z potyczki pod Żelechowem, która miała miejsce 14 sierpnia. Tego dnia 115. Pułk Ułanów został zaatakowany na biwaku a w sukurs przyszło mu półtora szwadronu 203. Pułku, który obszedł i od tyłu zaszarżował nieprzyjaciela. W historii pułku odnotowano: „Szczególnym męstwem w tej szarży odznaczyli się rotmistrz Zakrzewski i podchorąży Doruchowski, dowódca 1-go szwadronu, wachmistrz Troczyński i starszy ułan Karśnicki, którzy pierwsi dopadli piechoty nieprzyjacielskiej, pociągając za sobą cały szwadron i pluton łączności”. Za tę szarżę właściciel Majkowa odznaczony został Krzyżem Walecznych z dwoma okuciami. 23 listopada 1920 r. Karśnicki został zdemobilizowany. a 1 lipca 1927 r. za zasługi z wojny polsko-bolszewickiej został mianowany podporucznikiem rezerwy. Stopień porucznika rezerwy otrzymał po roku 1934.

Odszedł z wojska, ale zawsze się czuł żołnierzem. Właściciel majątku Kamień Mieczysław Jałowiecki wspomina, że „Felek miał dwie pasje: wojsko i pracę społeczną”. Był więc Karśnicki oficerem rezerwy kawalerii i jako taki w każdym roku wyjeżdżał na ćwiczenia. Pełnił też liczne funkcje: przewodniczącego Związku Oficerów Rezerwy w Kaliszu (od 1927 r.) oraz szefa Federacji Polskich Związków Obrońców Ojczyzny (od 1928 r.) a także Komendantem Przysposobienia Wojskowego Konnego.

Jego zaangażowanie w organizacje wojskowe i kombatanckie nieprzypadkowo przypada na drugą połowę lat 20., a więc okres po przewrocie majowym. Karśnicki był piłsudczykiem, a w latach 30. członkiem BBWR i OZN, z których list został wybrany do Sejmu. Nie wiadomo, czy miłość do Marszałka i stworzonego przezeń obozu politycznego była efektem wcześniejszej działalności w POW i udziału w wojnie bolszewickiej, czy też jak uważa Jałowiecki wynikała z „oportunizmu względem panujących kierunków”. W 1935 roku wziął udział w uroczystościach pogrzebowych Józefa Piłsudskiego, składając u jego stóp prochy zmarłych w Szczypiornie legionistów.

Do Sejmu trafił dopiero w 1935 r. z listy BBWR (IV kadencja), a dwa lata potem z listy OZN (V kadencja). W 1935 roku posłami z okręgu kaliskiego zostali startujący z list BBWR faworyci Feliks Karśnicki oraz późniejszy premier gen. Felicjan Sławoj Składkowski. Dwa lata później Sławoj Składkowski nie miał konkurencji a o drugi mandat mieli walczyć właściciel Majkowa startujący z listy OZN oraz kandydat Stronnictwa Narodowego Antoni Piątkowski, zwany z racji przewlekłej mowy „Gęgałą”. Jałowiecki, który nie kryje swoich antysanacyjnych poglądów, twierdzi, że na wybór Karśnickiego miały wpływ naciski czynione przez państwowych urzędników. Narodowiec miał cieszyć się dużą sympatią chłopów, którzy jednak głosowali na rządowego kandydata. Jałowiecki cytuje wójta Witczaka: „Ja bym tam, panie prezesie, głosował za Gęgałą, boć to i dobry gospodarz, i umie przemówić do chłopów, ale mam polecenie, aby przeprowadzić dziedzica z Majkowa, pana Karśnickiego, wedle tego „ozonu”, bo inaczej to nam pan wojewoda podatków dołoży”. Tak czy inaczej wybory zdecydowanie wygrali ozonowcy: Sławoj Składkowski dostał 75 182 głosy a Karśnicki 26 049. Piątkowski był dopiero czwarty z 14 817 głosami.

Ze stenogramów sejmowych wynika, że dziedzic Majkowa był aktywnym posłem, szczególnie w Sejmie IV kadencji, gdzie wielokrotnie zabierał głos, często jako poseł sprawozdawca, najczęściej w sprawach rolnictwa, leśnictwa i przemysłu spożywczego. Walczył też o przepisy specjalne dla bohaterów walk o niepodległość, np. proponując przyjęcie przez Sejm rezolucji, zobowiązującej rząd do wyjątkowe traktowania kombatantów w przydzielaniu stanowisk urzędniczych i w przedsiębiorstwach państwowych.

W Warszawie Karśnicki nie spędzał jednak zbyt wiele czasu, za to bardzo aktywny był w Kaliszu, także na niwie towarzyskiej. Miał tak wielu znajomych, że – jak twierdzi Jałowiecki - przebywanie z nim przy jednym stoliku restauracyjnym sam na sam było niemożliwością. „Po kilkunastu minutach, niby rój pszczół koło królowej matki, roiło się od znajomych i przyjaciół. Niczym w domino trzeba było dostawiać czasem jeden, czasem dwa, a nawet trzy stoliki ku utrapieniu kelnerów. Przemiły kompan, beztroski i trochę lekkomyślny”.

Jałowiecki jak zwykle przesadza, ale na pewno pan Feliks był postacią niezwykle popularną, także ze względu na swoje zaangażowanie społeczne. Już na początku lat 20. został szefem Komitetu Brytyjskiego pomocy Polsce w Kaliszu, który wspierał uchodźców z Rosji bolszewickiej oraz najbiedniejszych kaliszan. Potem był przewodniczącym koła Związku Ziemian, Rady Szkolnej Powiatowej, a także wiceprzewodniczącym Okręgowego Towarzystwa Organizacji i Kółek Rolniczych.
Jeśli chodzi o zaangażowanie społeczne, koniecznie należy wspomnieć Ochotniczej Straży Pożarnej w Kaliszu, której komendantem został w 1921 roku. Dla kaliskiej OSP był to bardzo ważny okres, bo świętowała swoje 50-lecie. Wprawdzie jubileusz przypadał w 1914 roku, jednakże wybuch wojny spowodował odłożenie uroczystości. Był Karśnicki szefem, ale także sponsorem biednych strażaków, którzy pozyskiwali pieniądze na działalność np. wyprzedając nieruchomości. W 1924 kupił w Warszawie podwozie samochodu ciężarowego, który miał być przerobiony na pierwszą w mieście motopompę. Trochę to trwało i dopiero 9 maja 1926 roku oddany został do użytku wóz strażacki, natychmiast ochrzczony przez strażaków ”Felkiem”. W tym samym roku właściciel Majkowa zrezygnował z funkcji, ale „w dowód położonych zasług dla dobra Straży, walne zebranie zamianowało druha Karśnickiego dożywotnim honorowym naczelnikiem Straży”.


Odznaka członkowska Związku Floriańskiego

O udziale Feliksa Karśnickiego w wojnie obronnej 1939 r. niewiele wiemy. O tym, że na ochotnika zgłosił się do wojska, wiemy ze wspomnień gen. Składkowskiego, który pisze, że „kolega Karśnicki wstąpił w sierpniu 1939 ponownie do WP”. Na pewno trafił do słynnego oflagu w Woldenburgu, gdzie jednym z jego najbliższych kolegów był aktor Kazimierz Rudzki. Po wojnie na krótko wrócił do Kalisza, skąd szybko musiał uchodzić, bo jak wspomina jego wnuk Michał Karśnicki zagrożono mu „urwaniem głowy”. Zamieszkał we Wrocławiu, gdzie założył firmę samochodową zajmującą się wywożeniem gruzu. Do Kalisza wrócił na chwilę w 1947 roku, a jego nazwisko znajduje się na liście „Zjazdu b. Wychowanków Szkoły Handlowej w latach 1906-1916 i późniejszego Gimnazjum im. Tadeusza Kościuszki”, który odbył się w dniach 11-12 października. W ramach bitwy o handel firma Karśnickiego została zlikwidowana a on sam przeniósł się na wieś, pracując jako kierownik w PGR-ze w okolicach dolnośląskiej Ślęży. Zmarł 9 marca 1961 roku i został pochowany w rodzinnym grobowcu na Cmentarzu Miejskim w Kaliszu. Według relacji wnuka w pogrzebie uczestniczyły tłumy kaliszan, a kondukt wychodzący sprzed kościoła św. Mikołaja na długo zablokował ul. Śródmiejską. W rodzinnym mieście został upamiętniony ulicą swojego imienia na osiedlu Majków.


Grobowiec, w którym spoczywa Feliks Karśnicki

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedźwiedź szuka pożywienia w koszu na odpadki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski