Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Festiwal Atelier Polskiego Teatru Tańca - podsumowuje Stefan Drajewski

Stefan Drajewski
Katarzyna Rzetelska i Tomasz Pomersbach w swojej choreografii "Ukradkiem"
Katarzyna Rzetelska i Tomasz Pomersbach w swojej choreografii "Ukradkiem" Fot. Adam Ciereszko
Pięć premier młodych choreografów podczas Festiwalu Atelier Polskiego Teatru Tańca zamknęła prezentacja drugiego odcinka jubileuszowego cyklu performatywnego pt. "Krzesany i inne tańce". Ewa Wycichowska może być dumna, że jej tancerze szukają własnych form wypowiedzi.

Spośród pięciu nowych choreografii widziałem trzy. Najbardziej spodobał mi się duet "Ukradkiem" Katarzyny Rzetelskiej i Tomasza Pomersbacha, którzy sami go wykonali. Tytuł sugeruje, że będzie to opowieść o uwodzeniu, niewinna, subtelna i dyskretna. Tymczasem oglądamy bardzo ostry w konturach taniec, bardzo energetyczny, momentami wręcz fizykalny. Dawno w teatrze tańca nie spotkałem tak perfekcyjnego tańca i tak logicznej konstrukcji formalnej, która emanuje na dodatek silnymi emocjami.

"Planets" Lukasa Leopolda jest choreografią trochę przegadaną a może nawet za bardzo poszatkowaną. Poza tym nie lubię na scenie wody i ziemi, ponieważ ostatnimi czasy pojawia się na niej zbyt często.

"Hello, Stranger!" czeka na dopracowanie, co z góry założył choreograf Paweł Malicki, opatrując tytuł komentarzem (pokaz przedpremierowy). Albo wyczyści to, co zrobił, albo rozwinie w większą formę. Choreograf podjął się tematu wielokrotnie w teatrze ogrywanego, również w teatrze tańca choreografowie przed nim próbowali zgłębić tajemnice obcości i inności. Malicki patrzy na problem z lekkim dystansem. Zamiast ciężkiego dyskursu, proponuje on błyskotliwą rozmowę.

Ostatni dzień festiwalu był wyjątkowy. Nowy język choreograficzny, nowe myślenie o teatrze tańca spotkało się z historią. Tematem przewodnim spotkania poświęconego historii Polskiego Teatru Tańca był "Krzesany", balet którym zespół odniósł wielki sukces w kraju i Europie. W 1979 powstał film, którego kulisy mogłyby posłużyć za scenariusz osobnego filmu.

Do nakręcenia jednej ze scen potrzebna była piękna łąka. I kiedy został znaleziony odpowiedni plener, okazało się, że na łące stoją kopki siana. Katarzyna Próchnicka-Pajowa, wówczas zastępczyni Drzewieckiego, poprosiła górali, aby za odpowiednią zapłatą usunęli je. A wtedy góral powiedział: - Układaliśmy za pieniądze kopki siana, ale żeby za pieniądze rozrzucać? Tego jeszcze nie było.

Opowieści o "Krzesanym" dopełniła reinterpretacja tego baletu w ujęciu Ewy Wycichowskiej.

NAJNOWSZE INFORMACJE Z POZNANIA I WIELKOPOLSKI: GLOSWIELKOPOLSKI.PL

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski