Głównym pytaniem, z którym pozostawia się zakończony wczoraj Festiwal Teatralny Maski jest to, jak mocno prezentujący tam swoje sztuki artyści filtrują otaczającą rzeczywistość przez własne poczucie wrażliwości i estetyki. A drugim - czy w ogóle to robią. Jak choćby Eva Rufo, autorka bardzo oczekiwanego spektaklu "Ja też (pragnę być almodovarowską dziewczyną)". Punkt wyjściowy - świetny, rozpięty pomiędzy kultem kobiety w kinie Pedro Almodovara oraz obecnością w popkulturze kultu wykreowanych przez Hiszpana postaci. Niestety, autorka nie zapanowała nad powstrzymaniem tekstowego chaosu, przez co dialogi niebezpiecznie skręcają w stronę literackiego zlewu, tyleż oryginalnego, co kompletnie niezrozumiałego. U kobiet Rufo wewnętrzne uczucie rozbija się o magmę wulgarnej niedostępności.. Cóż, u Almodovara wulgarność miała swoje zastosowanie...
O magmę rozbiło się też głośne "Prawo McGoverna" teatru Niewinni Chłopcy. Tu mur ustawił sam autor sztuki, Zbigniew Hołdys, już na wstępie z natchnieniem przemawiając z taśmy do widowni. W scenariuszu rockman stara się pokazać widzom coś, czego jeszcze nie widzieli, to rozciągając pierwszą scenę na niemal godzinę, dając głos tylko jednemu z pary porywacz - uprowadzony prawnik, to znów żonglując napięciem i zazębiając kolejne wątki. Chwyty Hołdysa imponują pomysłowością, nie są jednak w stanie zasłonić tekstowej mizerii scenariusza, zaglądającego w świat ludzkich, pierwotnych instynktów i wynaturzeń. Ambitna porażka, pozostająca wszak na długo w pamięci.
Ciekawszy był za to ukraiński "Makbet" Teatru Dakh, czarujący widzów feerią barw scenografii i umieszczeniem klasycznego (i wciąż uniwersalnego) dramatu Szekspira w multikulturowej konwencji. Bardzo nierówny, lecz momentami kapitalny (skecz o wojskowym, trudniącym się wyszukiwaniem gejów) monolog typu stand-up comedy zaprezentował poznaniakom Rafał Rutkowski z Teatru Montownia w sztuce "To nie jest kraj dla wielkich ludzi". Grający z manierą wczesnego Grahama Chapmana Rutkowski wcielił się w postacie księdza, krytyka filmowego, ginekologa oraz aktora, walczącego z chałturą, momentami przekraczając granice dobrego smaku - i śmiesząc przy tym publikę.
Nie sposób oceniać kondycję alternatywnego teatru w Polsce, patrząc przez pryzmat świetnie zorganizowanego, czterodniowego festiwalu. Należy jednak zastanowić się, na ile niezależni twórcy cierpią na chorobę nadmiernego zapatrzenia się w siebie lub własne postacie, na ile natomiast starają się mimo to potraktować głębiej otaczającą nas rzeczywistość. Bo lek na tę chorobę jest jeden - zdjęcie maski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?