Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Festiwal w Gdyni - podsumowanie

Jacek Sobczyński
Agnieszka Grochowska wygrała nagrodę za główną kobiecą rolę pierwszoplanową w "W ciemności" Agnieszki Holland
Agnieszka Grochowska wygrała nagrodę za główną kobiecą rolę pierwszoplanową w "W ciemności" Agnieszki Holland KINO ŚWIAT
Jesteśmy antysemitami i ksenofobami, ale umiemy się do tego przyznać - to najważniejsze, co wyniosłem z tygodnia na 37. Gdynia Film Festivalu.

To był całkiem niezły, choć bardzo smutny festiwal. Spośród czternastu konkursowych pozycji tylko jedną - "Mój rower" Piotra Trzaskalskiego - można od biedy zakwalifikować jako film pogodny, niosący optymistyczne treści. Produkcja Trzaskalskiego została zresztą uhonorowana wyróżnieniem za najlepszy scenariusz, co tylko świadczy o tym, że Polska łaknie lekkich historii jak kania dżdżu.


Czytaj także:
Nokaut Agnieszki Holland! "W ciemności" wygrało festiwal w Gdyni (RELACJA)
Festiwal filmowy w Gdyni: Relacja z czwartego dnia
Festiwal w Gdyni: Relacja z pierwszego dnia
Festiwal w Gdyni: który film wygra?

Sobotnią galę rozdania Złotych Lwów zdominowało "W ciemności" Agnieszki Holland, które rozbiło bank, inkasując aż 9 nagród. Z każdym kolejnym wyróżnieniem na sali Teatru Muzycznego panowała coraz większa konsternacja. I nie dlatego, że nie jest to film dobry - przeciwnie, główna nagroda należała mu się jak mało któremu. Ale czy dystans pomiędzy "W ciemności" a innymi rodzimymi produkcjami jest rzeczywiście tak wielki, jak sugeruje werdykt jury? Moim zdaniem nie, nie na tym festiwalu. Jurorzy popisali się zaskakującą asekurancją. Wiedzieli, że nie wypada nie nagrodzić filmu z nominacją do Oscara, więc niejako z marszu usytuowali go gdzieś w wyższej lidze, niż resztę startujących w konkursie obrazów.

Dużym zaskoczeniem były Srebrne Lwy dla "Obławy" Marcina Krzyształowicza, przyzwoitemu portretowi brutalnego świata partyzantki z II Wojny. To kino porządne, ale bez rysu wybitności. O wiele bardziej na drugie co do ważności wyróżnienie Gdynia Film Festivalu zasługiwało "Jesteś Bogiem" Leszka Dawida, kinowe losy powstania kultowej rapowej kapeli Paktofonika. Ten świetny film jest wielowarstwowym spojrzeniem na stan ducha młodych ludzi przełomu wieków - z jednej strony mamieni wizją współczesnych szklanych domów pragną zarobić szybkie miliony, z drugiej są szlachetni - nie chcą osiągnąć tego w inny sposób, niż poprzez "swój" hip-hop.

Bardzo przyjemnym zaskoczeniem jest za to Nagroda Specjalna Jury dla "Drogi na drugą stronę" Rumunki Anci Damian. Pisałem już w festiwalowych relacjach, że ten najlepszy moim zdaniem konkursowy film nie ma szans na nagrody przez swoją oryginalność. Nie spodziewałem się, że będąca miksem kilku rodzajów animacji tragiczna historia prowadzącego strajk głodowy w krakowskim więzieniu Roma Claudiu Crulica przekona do siebie jurorów. Tymczasem "Droga na drugą stronę" zgarnęła także nagrody za dźwięk i muzykę. Ten film przemknął przez polskie kina jak meteor, ale gorąco polecam łapanie go na pojedynczych seansach lub DVD - tak wyrafinowanego i wstrząsającego kina Polska nie widziała już dawno.

Największym przegranym gdyńskiej imprezy jest Władysław Pasikowski. To mogła być całkiem romantyczna historia - jego montowane do ubiegłego wtorku (!) "Pokłosie" zostało włączone do konkursu głównego na dzień przed wręczeniem nagród. I... zero wyróżnień. Niesłusznie - milczący od 11 lat Pasikowski powrócił z filmem bardzo dobrym, w konwencji westernu przepracowującym narodowe, powojenne traumy. Historia dwóch braci, z których jeden, nieczuły na ostracyzm ze strony mieszkańców jego wioski odzyskuje sprofanowane żydowskie nagrobki, poraża szczerością wymowy. Pasikowski nie bawi się w półsłówka i wywala widzom prosto w twarze nasz antysemityzm.

Zresztą podobnie jak Przemysław Wojcieszek, twórca "Sekretu", bodaj najbardziej kontrowersyjnego obrazu sekcji konkursowej. Tu młody homoseksualista konfrontuje się w leśnej głuszy z dziadkiem, który - według dokumentów - był przed laty odpowiedzialny za śmierć żydowskiej rodziny. "Sekret" jest skrajnie eksperymentalny, formalnie hermetyczny, ale pomimo swojej odrębności to szalenie ważny głos w polsko - żydowskim dyskursie. Pominięcie go przy rozdaniu nagród jest zadziwiające.

Bo w Gdyni najbardziej ucieszyła mnie nie jakość festiwalowych produkcji, lecz właśnie to, że nasi twórcy bez skrępowania potrafią piętnować na ekranie polski antysemityzm i ksenofobię. "Miałem mieć adwokata, ale kto by tam chciał bronić jakiegoś Rumuna?" - to zadane głosem Macieja Stuhra przygnębiające pytanie bohatera "Drogi na drugą stronę" siedzi w głowie jeszcze długo po zgaszeniu festiwalowych świateł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski