Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Filip Kaczmarek: Nie sterujemy Jaśkowiakiem z tylnego siedzenia

Łukasz Cieśla
Filip Kaczmarek: Nie sterujemy Jaśkowiakiem z tylnego siedzenia
Filip Kaczmarek: Nie sterujemy Jaśkowiakiem z tylnego siedzenia Grzegorz Dembinski
Rozmowa z Filipem Kaczmarkiem, szefem poznańskiej PO, o tym, dlaczego Tomasz Lewandowski z SLD nie został zastępcą prezydenta Poznania.

Na Pana profilu na facebooku internauta napisał: Filip Kaczmarek nie powinien informować prasy za plecami Jacka Jaśkowiaka, iż fotel dla Tomasza Lewandowskiego z SLD jest nierealny. To wygląda zwyczajnie mało profesjonalnie. Pan odpowiedział: nie robiłem niczego za plecami prezydenta. Czyli Pan wprost powiedział Jaśkowiakowi, by nie brał Lewandowskiego na zastępcę?
Filip Kaczmarek: To, co napisałem na facebooku, jest prawdą. Pan prezydent powiedział, jakie kandydatury rozważa. Niektóre, jak na przykład pani Lachor-Adamskiej „żyły” tak krótko, że prawie nikt nie zdążył wyrazić opinii. Natomiast inne konsultował z różnymi środowiskami. Zbierał opinie różnych osób i ja swoją wyraziłem.

Dlaczego był Pan przeciwny powołaniu Lewandowskiego na zastępcę?
Filip Kaczmarek: Dlaczego? Pokażę Panu jedno zdjęcie z tej kampanii wyborczej (Filip Kaczmarek szuka go w telefonie – dop. red.). To reklama kandydatów SLD w „Fakcie”. „PO plus Grobelny równa się drożyzna, ciągłe podwyżki, likwidacja szkół, stołki dla swoich”. A potem „Czas na SLD, uczciwą i kompetentną alternatywę dla rządów PO i Grobelnego”. To plucie na Platformę. Drożyzna jest winą Platformy? Stołki dla swoich? Lewandowski, jako początkujący działacz SLD, kiedyś dostał synekurę w firmie Witar. Jest ostatnią osobą, która może mówić o „stołkach”.

To nieprawda, że w Poznaniu przez ostatnie lata rządził prezydent Grobelny i PO? Przecież przyjmowaliście go nawet do swojej partii. Mieliście najwięcej radnych. Wasz człowiek przez lata był zastępcą Grobelnego.
Filip Kaczmarek: Nie zgadzam się z tezą, że to były wspólne rządy. Proszę przeczytać ustawę o samorządzie gminnym. Na poziomie gminy to wójt, burmistrz lub prezydent sprawują władzę. Radni mają ograniczone kompetencje.

To może zaraz usłyszę, że byliście w opozycji do Ryszarda Grobelnego?
Filip Kaczmarek: Staraliśmy się wymuszać na nim różne pozytywne zmiany. Czasami wręcz byliśmy oszukiwani przez niego lub jego ludzi, jak na przykład w sprawie poparcia karty PEKA. Mówiono, że różne problemy będą rozwiązane, a okazywało się, że te zapewnienia nie były realizowane. Współodpowiadamy, jako największy klub, za decyzje Rady Miasta ostatniej kadencji. Ale nie mieliśmy żadnej koalicji z byłym prezydentem.

Polecamy również:

Powiedział Pan Jaśkowiakowi, by uważał na Lewandowskiego, bo ten będzie nielojalny?
Filip Kaczmarek: Pan Lewandowski nie tak dawno twierdził, że chodzi tylko o porozumienie programowe, a nie o kwestie personalne. A teraz sprawy personalne są najważniejsze. Okazał się niewiarygodnym partnerem. Poza tym w ogłoszeniu wyborczym zawarł słowo „alternatywa”. Jeśli SLD jest prawdziwą alternatywą, to dlaczego potem okazuje się, że Lewandowski ma problem, bo nie został zastępcą prezydenta z PO?

Pojawiły się pogłoski, że bardzo Pan naciskał na Jaśkowiaka, by nie brał Lewandowskiego. Plotki mówią wręcz o szantażu, groźbach politycznych.
Filip Kaczmarek: To nieprawda. Nie ma instrumentów, którymi można by wpływać na prezydenta. Nie można go do niczego zmusić.

Jaśkowiak podobno bał się, że jeśli w kwestiach personalnych pójdzie na wojnę z liderami poznańskiej PO, utrudnią mu dalsze funkcjonowanie. Np. nie będzie dotacji rządowych z Warszawy.
Filip Kaczmarek: Nikt nie może zagwarantować, że coś będzie finansowane z pieniędzy rządowych. Zaprzeczam też, a takie informacje pojawiły się w mediach, bym pohukiwał, szantażował, dyktował coś prezydentowi. Proszony o opinię, jedynie wyraziłem swoje zdanie. W moim przekonaniu panu Lewandowskiemu chodziło o wiceprezydenturę, bo marzył o trampolinie politycznej dla siebie i dla SLD. Zresztą koalicje międzypartyjne zawiera się na poziomie władz statutowych ugrupowań. Gdyśmy postąpili inaczej, byłoby to działanie „tylnymi drzwiami”.

Mówi Pan o koalicjach. Gniezno, Kalisz, Łódź – w tych miastach zawarto koalicje PO-SLD. Czyli można.
Filip Kaczmarek: Można. To nie jest doktrynalny spór. Trzeba jednak wziąć pod uwagę specyfikę każdego miasta.

Lewandowski miał obiecać Jaśkowiakowi, że jako wiceprezydent nie będzie startował w następnych wyborach prezydenckich, jeśli prezydent będzie chciał reelekcji.
Filip Kaczmarek: Ja już różne rzeczy słyszałem w polityce. A co pan Lewandowski obiecywał pani Krystynie Łybackiej?

A co obiecywał?
Filip Kaczmarek: Proszę sprawdzić.

To są insynuacje. Proszę o konkrety.
Filip Kaczmarek: Mam wrażenie, że kiedyś zabrał jej pierwsze miejsce w wyborach do Sejmu. Doprowadził do sytuacji, w której zasłużona działaczka, naturalna liderka, musiała startować z trzeciego miejsca.

To chyba partia układa listy, a nie jeden człowiek. Poza tym - w PO nie „spuszczacie” znanych działaczy na niższe miejsca?
Filip Kaczmarek: Moim zdaniem wiceprezydentura Tomasza Lewandowskiego nie byłaby korzystna dla Jacka Jaśkowiaka, ponieważ Lewandowski kieruje się cyniczną motywacją polityczną.

W poniedziałek, w dniu zaprzysiężenia prezydenta Jacka Jaśkowiaka, nie tyle mówiono o nim, ile o niepowołaniu Tomasza Lewandowskiego na zastępcę. W mediach, wśród internautów, dominował motyw „zdrady”.
Filip Kaczmarek: Niesłusznie. To częściowo wynik manipulacji dziennikarzy „Gazety Wyborczej”, którzy skupili się wyłącznie na tym. Pan też zresztą mnie pyta nie o to, kto został wiceprezydentem, ale o to, kto nim nie został.

Polecamy również:

Pytam, bo chcę zapytać o wiarygodność w polityce. Tomasz Lewandowski, po rozmowie z Jaśkowiakiem, zaczął już wygaszać działalność swojej kancelarii prawnej. A Jaśkowiak, jak mówi Lewandowski, po wygraniu wyborów miał mu powiedzieć: „Tomku, możesz mi zaufać”, „Ja nigdy nie złamałem słowa”. Potem jednak, jak relacjonuje Lewandowski, Jaśkowiak nawet nie zadzwonił, by poinformować, że nie będzie wiceprezydentem. Ludziom Platformy można ufać?
Filip Kaczmarek: Nigdy nie słyszałem, by prezydent Jaśkowiak obiecywał stanowisko Lewandowskiemu. A w ostatnich miesiącach widywaliśmy się bardzo często. Po raz pierwszy usłyszałem o tym już po wyborach jako o jednym z wariantów. Zresztą proszę spojrzeć, jaki był zmasowany atak na Macieja Wudarskiego, kiedy okazało się, że to on będzie wiceprezydentem. Atakowało go jego własne środowisko. To dziwaczne i smutne.

Podstawowa różnica między Maciejem Wudarskim a Tomaszem Lewandowskim polega na skali poparcia w pierwszej turze. Ten pierwszy dostał 3,52 procent głosów. A Lewandowski 16,61 procent.
Filip Kaczmarek: Istotne jest to, kto wygrał te wybory. Kandydat Platformy. Choć oczywiście jesteśmy wdzięczni za wsparcie ze strony innych środowisk.

Myśli Pan, że bez poparcia ruchów miejskich i Tomasza Lewandowskiego, Jacek Jaśkowiak wygrałby te wybory?
Filip Kaczmarek: Tego nie wiemy. Natomiast ci, którzy uważają, że tylko dzięki SLD Jacek Jaśkowiak wygrał drugą turę, są po prostu gołosłowni. Przecież aż 15 procent wyborców Ryszarda Grobelnego z pierwszej tury, w drugiej turze poparło Jacka Jaśkowiaka. Może nasz kandydat wygrał dzięki wyborcom byłego prezydenta? Długo można by tak gdybać.

Na ile Ryszard Grobelny przegrał te wybory, a na ile Jacek Jaśkowiak je wygrał?
Filip Kaczmarek: Uważam, że Ryszard Grobelny przegrał. Zdecydowało duże zmęczenie jego rządami. Podkreślaliśmy w kampanii to znużenie jego 16-letnią władzą i różnymi błędami. Natomiast Jacek Jaśkowiak wygrał głównie dlatego, że wywodzi się z ruchów miejskich i miał poparcie PO.

I nie miał takiego elektoratu negatywnego jak były prezydent.
Filip Kaczmarek: Nie mógł mieć elektoratu negatywnego, bo na początku kampanii jego rozpoznawalność była znikoma. Wytworzyła się synergia między tym, co niepolityczne, czyli ruchami miejskimi oraz tym, co polityczne, czyli Platformą.

Liderzy poznańskiej PO, jak sądzę, wystawili Jaśkowiaka, bo sami bali się powalczyć z Ryszardem Grobelnym. Tak było?
Filip Kaczmarek: Wielokrotnie o tym mówiłem, ale mogę powiedzieć raz jeszcze. Nie kandydowałem wyłącznie z powodów rodzinnych. Moi bliscy nie życzyli sobie tego. Gdyby nie kwestie rodzinne, wystartowałbym.

Słyszałem opinię, że narzucaliście Jaśkowiakowi rozwiązania personalne, by sprawdzić jego lojalność, jego kręgosłup polityczny. Jeśli teraz się ugiął, to potem także będzie można na niego wpływać.
Filip Kaczmarek: Dlaczego mielibyśmy go testować? Nie sądzę, żeby była taka potrzeba. Poza tym pozycja ustrojowa prezydenta w polskim samorządzie jest bardzo silna.

Polecamy również:

Kolejna opinia, tym razem z samej PO: liderzy poznańskiej PO nie kreują liderów, bo boją się o swoją pozycję. M.in. dlatego Ryszard Grobelny tyle lat był prezydentem.
Filip Kaczmarek: To nieprawdziwa opinia. Mamy bardzo młody klub radnych. Mój były asystent Mariusz Wiśniewski to obecny zastępca prezydenta. Szefem klubu radnych jest Marek Sternalski, który także był moim asystentem.

Czyli rządzi środowisko Filipa Kaczmarka.
Filip Kaczmarek: Mówienie o „swoich” ludziach jest nieporozumieniem. Relacje międzyludzkie są bardziej złożone.

A te wszystkie frakcje, „spółdzielnie”, „schetynowcy” w PO, to skąd się wzięły?
Filip Kaczmarek: Nie jestem zwolennikiem mówienia o kimś, że jest czyimś człowiekiem.

Zmierzam do tego, że naturalnym zjawiskiem są różne grupy w dużych partiach politycznych.
Filip Kaczmarek: To nie ma większego znaczenia. Jeśli ktoś nie ma kompetencji, nie zrobi kariery. Bo na końcu trzeba stanąć do wyborów i przekonać wyborców.

Obawia się Pan, że Jacek Jaśkowiak zbuduje własny ośrodek władzy i Panu zagrozi?
Filip Kaczmarek: Prezydent nie jest osobą, która byłaby symbolem partyjniactwa. Bardzo utożsamia się z ruchami miejskimi.

Rozmawiam z Panem i przypomina mi się postać Mariana Krzaklewskiego. Będzie Pan sterował prezydentem z tylnego siedzenia, jak Krzaklewski premierem Buzkiem?
Filip Kaczmarek: Nie było tak, nie jest i nie będzie. Nie mam takich możliwości. Panem Buzkiem, jako premierem, można było w pewnym sensie sterować, ponieważ był uzależniony od większości sejmowej. Nawet gdybym się bardzo obraził na prezydenta Jaśkowiaka, to i tak nie mogę go odwołać.

Ale może go Pan skazać na trudne relacje z PO. Na rzucanie kłód pod nogi. Na brak rekomendacji za cztery lata.
Filip Kaczmarek: Trzeba znaleźć model współpracy i pogodzić to, że prezydent posiada silny mandat, wynikający z wyborów bezpośrednich, ale jednocześnie został nominowany przez konkretną formację polityczną. Finansowaliśmy jego kampanię. Myślę, że jest możliwy zdrowy model takiej współpracy.

W mediach pojawiło się Pańskie stwierdzenie, że Platformie niepotrzebne są koalicje w Radzie Miasta, że wystarczą porozumienia między klubami do konkretnych spraw. Efekt przyszedł szybko. Radni PO liczyli na szefowanie 10 komisjom, a dostali tylko 5, bo przegłosowali was radni z innych klubów. Pańskie słowa chyba wyszły Platformie bokiem...
Filip Kaczmarek: Większość jest potrzebna do przegłosowywania spraw programowych. Nie ma aż takiego znaczenia, kto będzie szefem danej komisji. Poza tym sprzeciwiam się praktyce, w której szef jakiegoś klubu przychodzi do prezydenta i mówi: poprzemy pańską uchwałę, jest świetna, ale w zamian za to żądamy stanowisk w dwóch spółkach miejskich, dyrektora jednego wydziału i wiceszefa w innym.

Tak było w Poznaniu?
Filip Kaczmarek: Słyszałem, że niektóre kluby tak próbowały pogrywać z prezydentem Grobelnym. PO tak nie robiła.

W PO są same „dziewice orleańskie”?
Filip Kaczmarek: Nie, ale my nie kupczyliśmy stanowiskami.

Polecamy również:

Podobno młodzi radni PO są rozgoryczeni faktem, że nie kierują niektórymi komisjami.
Filip Kaczmarek: Jeżeli mieli takie ambicje, to trudno. Uważam, że oczekiwania naszego klubu, co do liczby komisji, w których PO chciała przewodniczyć, były zbyt duże.

Jest Pan szefem poznańskiej PO, byłym europosłem. Gdzie Pan teraz pracuje?
Filip Kaczmarek: Na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu, w Katedrze Publicystyki Ekonomicznej i Public Relations. Wygrałem konkurs. Zajmuję się m.in. ekonomią rozwoju. Mam ćwiczenia ze studentami. Wcześniej przez 7 lat byłem adiunktem na WSNHiD.

W jakich wyborach Pan wystartuje?
Filip Kaczmarek: Być może w wyborach do Sejmu. Mówię być może, bo chciałem startować na kolejną kadencję do Parlamentu Europejskiego, ale partia zdecydowała inaczej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski