Aby Kolejorz mógł realnie marzyć o wyjściu z grupy, musiał w czwartkowym meczu myśleć tylko i wyłącznie o pokonaniu Izraelczyków. Wyjazd poznaniaków do Beer Szewy był ostatnim, teoretycznie tak łatwą przeprawą na tym etapie rozgrywek. W praktyce wyglądało to zupełnie inaczej. Lechitom w europejskich pucharach w spotkaniach wyjazdowych nie udało się wygrać od ośmiu meczów.
Atmosfera tego spotkania na trybunach od początku była bardzo gorąca, a kibice czerwono-białych byli głodni sukcesu w czwartkowy wieczór. Ta cała stadionowa otoczka napędziła gospodarzy od pierwszych minut, którzy z animuszem zaatakowali Kolejorza. Już w 2. minucie stworzyli pierwsze realne zagrożenie pod bramką Bednarka, ale Rotem Hatuel był nieskuteczny przy swojej próbie. Chwile później pierwszy celny strzał w tym meczu zaliczył Mikael Ishak, ale jego uderzenie poszybowało w sam środek bramki.
Gdy niewiele wskazywało na to, że któraś z drużyn zdobędzie bramkę, sędzia z Francji postanowił podyktować rzut karny dla Hapoelu. Według Ruddego Buqueta we własnej szesnastce Joel Pereira faulował Shaya Eliasa, choć powtórki w stu procentach tego nie potwierdziły. Gdyby był VAR, z pewnością arbiter skorzystałby z tej opcji, jednak do Ligi Konferencji ta technologia jeszcze nie dotarła. Do tej jedenastki podszedł Tomer Hemed, który pewnym strzałem w środek bramki dał prowadzenie swojemu zespołowi.
Poznaniacy natychmiastowo chcieli doprowadzić do wyrównania, jednak w tym wszystkim przeszkadzała Kolejorzowi niedokładność. Mistrzowie Polski notowali sporo strat, niedokładnych podań, bądź brakowało nieco szybszych reakcji. Stąd widzieliśmy kilka prób strzałów z dystansu, które za każdym razem
W pierwszej połowie lechici zostawiali gospodarzom sporo miejsca w środku pola. Hapoel jednak, podobnie jak Lech, nie potrafił z takich prezentów i nadarzających się okazji skorzystać. To wszystko mogło napawać optymizmem fanów Kolejorza, którzy mieli pełne prawo wierzyć w korzystny rezultat. Dodatkowo Kolejorz mógł mówić o sporym szczęściu, bowiem w 38. minucie spotkania przed utratą bramki poznaniaków uratowała poprzeczka.
Co więcej, niebiesko-biali tuż przed przerwą zdołali doprowadzić do wyrównania. Po rzucie rożnym na piąty metr piłkę główkował Filip Dagerstal, ta trafiła pod nogi Filipa Szymczaka, który dołożył nogę i z najbliższej odległości wpakował ją do siatki. Dla 20-latka było to pierwsze trafienie w tym sezonie.
Po przerwie było widać, że obu zespołom zależało, aby zakończyć ten mecz z pełną pulą. Dlatego też oprócz strzałów na bramkę, oglądaliśmy dużo walki oraz przerywanej gry, by zdeprymować przeciwnika. Ze słabej strony zaprezentował się w tym spotkaniu Joel Pereira. Mecz z Hapoelem Portugalczyk nie zaliczy do udanych. Notował dużo strat, był spóźniony często o pół tempa, a jego markowe zagranie, jakim jest dokładny pass, w tym pojedynku nie istaniało.
Czwartkowy mecz nie był również najlepszy w wykonaniu francuskiego sędziego, który z każdą akcją, podejmował coraz to bardziej niezrozumiałe decyzje. Nie wiemy, czym był zainteresowany arbiter z Amiens w 70. minucie spotkania, ale na pewno nie tym, co się dzieje w polu karnym Hapoelu. Powtórki jasno pokazały, że jeden z obrońców gospodarzy ewidentnie zagrał piłkę ręką, jednak gwizdek Buqueta milczał.
Kolejorz pod koniec meczu miał doskonałą sytuację, aby wyjść na prowadzenie. Lechici wyprowadzili kontratak w proporcji 3 na 2, ale podanie rezerwowego Kristoffera Veldego w stronę Joao Amarala było, mówiąc delikatnie, bardzo fatalne. Norweg również tego spotkania nie zaliczy indywidualnie do udanych. Choć gdybyśmy byli nieco zgryźliwi, to napisalibyśmy, że zagrał na swoim poziomie.
Z pewnością poznaniacy remis przed tym spotkaniem wzięliby w ciemno, jednak po zobaczeniu, co zaprezentowali gospodarze, podopieczni Johna van den Broma mogą mieć do siebie pretensje. Sytuacja w tabeli grupy C się nie zmienia. Lechici cały czas zajmują drugie miejsce w grupie i robią bardzo małe kroczki do tego, aby zakwalifikować się do kolejnej fazy. Teraz jednak nie ma miejsca na błędy i aby być pewnym wiosny w europejskich pucharach już w następnej kolejce, Kolejorz musi pokonać Austrię Wiedeń i liczyć, że Izraelczycy nie wygrają z Hiszpanami, co jest wielce prawdopodobne.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?