Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Finał Pucharu Polski: Lech Poznań - Legia Warszawa 0:1. Zadecydował jeden błąd [RELACJA]

Maciej Lehmann, SZKI
Finał Pucharu Polski: Lech Poznań - Legia Warszawa 0:1
Finał Pucharu Polski: Lech Poznań - Legia Warszawa 0:1 Bartek Syta
Lech Poznań - Legia Warszawa 0:1 w finale Pucharu Polski na Stadionie Narodowym. Trofeum znów w rękach zespołu ze stolicy.

Powiedzenie do trzech razy sztuka nie sprawdziło się. Kolejorz przegrał po raz trzeci z rzędu finałowy mecz o Pucharu Polski z Legią. Jedyną bramkę zdobył na Stadionie Narodowym w Warszawie zdobył Aleksandar Prijović w 70 minucie, po złym wybiciu piłki Karola Linettego.

Sezon dla Lecha praktycznie się skończył. Do finału poznaniacy przystępowali z nożem na gardle, bo przez ligę nie ma już szans awansować do europejskich pucharów. Kolejorz znów nie potrafił wykorzystać swoich szans w pierwszej połowie, a gdy po utracie gola musiał odrabiać straty, był bezradny jak przez całą wiosnę.

- Kto będzie miał więcej zimnej krwi, lepiej będzie potrafił wykorzystać sytuacje, ten będzie bliżej zwycięstwa – mówi Jan Urban trener Lecha Poznań przed finałem Pucharu Polski.

Niestety w pierwszej połowie, jego podopiecznym zabrakło opanowania w polu karnym Legii, bo choć lekką przewagę w posiadaniu piłki mieli rywale, to Kolejorz stworzył sobie lepsze okazje na zdobycie bramki.

Już w 5 min. mogło być 1:0. Z rzutu wolnego dośrodkowywał Gergo Lovrencsics, Arkadiusz Malarz piąstkował wprost pod nogi Pawłowskiego, pomocnik Lecha trafił tylko w słupek. Zabrakło dosłownie centymetrów, by bramkarz Legii musiał wyciągać piłkę z siatki.

Warszawski zespół zrewanżował się groźnym strzałem Nemanij Nikolica z dystansu. Jasmin Burić był jednak na posterunku i efektowną paradą uchronił Kolejorza od straty gola.

Następną okazję miał jednak Lech. Po świetnym przerzucie Pawłowskiego do Lovrencsicsa, Węgier z prawej strony wpadł w pole karne, ale zbyt długo zwlekał ze strzałem i Michał Pazdan zdołał zablokować jego uderzenie. Chwilę później Lech znów miał kapitalną okazję. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Lovrencsicsa zakotłowało się w polu karnym Legii. Piłka spadła wprost pod nogi Marcina Kamińskiego, ale poznański obrońca strzelił nad bramką.
Lech walczył z ogromną determinacją, nie zostawiał w środku pola Legii zbyt wiele miejsca, ale gdy odbierał piłkę warszawiakom miał już problemy z jej utrzymaniem, albo jej dobrym rozegraniem. Zbyt dużo było niecelnych podań i nerwowych zagrań w największy gąszcz nóg. Stąd dużo strat i mało strzałów. Największe zagrożenie stwarzał Kolejorz po stałych fragmentach gry, ale kiedy ofensywnym graczom brakuje piłkarskiej jakości.

Dawid Kownacki przegrywał większość pojedynków z Lewczukiem, a gdy raz uwolnił się spod jego opieki i próbował szarżować na bramkę Malarza, nie opanował piłki i Pazdan łatwo mu ją zabrał.

Ostatnie słowo przed przerwą należało do Legii. Okazję, także po stałym fragmencie, miał Prijović. Po krótkim rozegraniu rzutu rożnego najpierw z dystansu próbował strzelać Borysiuk, lechici zbyt krótko wybili piłkę, ale napastnik Legii nieczysto trafił w piłkę i Burić nawet nie musiał interweniować.

Po zmianie stron obraz gry niewiele się zmienił. Kolejorzowi znów brakowało wykończenia, dobrze zapowiadających się kontr. Co z tego, że na wysokości zadania stanęła defensywa, skoro proste techniczne błędy pomocników niweczyły cały wysiłek, obrońców.

Mocniej zabiły nam serca w 52 min. Linetty ruszył prawą stroną boiska, bardzo dobrze zagrał do Lovrencsicsa, ale bramkarz Legii powstrzymał lechitów odważną interwencją.
Niestety jeden błąd całkowicie odwrócił układ sił w tym spotkaniu. W 70 min. po rozegraniu rzutu rożnego piłkę wybił Arajuuri, ale trafiła ona pod nogi Guilherme. Linetty zamiast wybić futbolówkę na rzut rożny, wyręczył legionistów i dośrodkował prosto do Prijovicia, który trochę w stylu karate pokonał Jasmina Buricia.

Czy po tym ciosie Lech się podniesie? - martwili się kibice Kolejorza. Do tej pory bowiem, kiedy poznaniacy pierwsi tracili bramkę, było to jak wyrok. W 23 takich przypadkach w tym sezonie, przegrali 20 spotkań. Problemem Lecha jest brak lidera z prawdziwego zdarzenia. Piłkarza, który sam pociągnąłby drużynę, dał jej impuls do walki.

Tuż po stracie gola, trener Urban zdecydował się zmienić kapitana. Łukasza Trałkę, najbardziej doświadczonego piłkarza Lecha zastąpił Maciej Gajos. To świadczy najlepiej świadczy, o tym, jak rozłożone są akcenty piłkarskie w poznańskim zespole.
Kolejorz nie tylko nie posiada napastnika, ale kluczowy zawodnik jest niepotrzebny, gdy trzeba "gonić" wynik.

"Kwadrans prawdy", bo porażka w finale oznaczała dla Lecha koniec marzeń o występach na arenie międzynarodowej, był taki
jak cała wiosna. Dużo dymu (także z trybun, sędzia aż o 12 min przedłużył mecz, bo race z sektora kibiców Lecha lądowały w pobliżu Malarza), mało efektów. Kolejorz nie był w stanie ani razu celnie strzelić na bramkę Legii. Czy trzeba to komentować?

FINAŁ PUCHARU POLSKI: LECH POZNAŃ - LEGIA WARSZAWA: RELACJA NA ŻYWO TUTAJ

DZIEŃ Z FINAŁEM PUCHARU POLSKI: ZAJRZYJ TUTAJ

PRZED MECZEM: Lech Poznań czeka na zdobycie Pucharu Polski już siedem lat. W 2011 i 2015 roku poznaniacy byli w finale, ale musieli uznać wyższość Legii Warszawa. Jak będzie dzisiaj na Stadionie Narodowym?

W jedenastce Lecha mamy trzy zmiany w porównaniu do ostatniego meczu ligowego przeciwko Lechii Gdańsk. Do wyjściowego składu wrócili Tamas Kadar, Łukasz Trałka i Dawid Kownacki. Zastąpili oni Vladimira Volkova, Macieja Gajosa i Nickiego Bille.

Duńczyka nie ma ani w składzie, ani na ławce Kolejorza. W ataku zagra więc Kownacki, który w środę będzie... pisał maturę z języka polskiego.

W kadrze meczowej zabrakło Marcina Robaka i Sisiego, którzy od dłuższego czasu są poza osiemnastką. Na trybunach poza nimi usiedli także Mateusz Lis, Robert Gumny i Dariusz Dudka.

W tym roku Kolejorz dostarcza kibicom mnóstwo rozczarowań. W grupie mistrzowskiej nie wygrał jeszcze ani jednego meczu i stracił praktycznie szanse na zakwalifikowanie się do Ligi Europy przez ekstraklasę. Zdobycie Pucharu Polski, to praktycznie jedyna szansa, by uratować sezon.

- To jest jeden mecz, wszystko co zdarzyło się wcześniej w lidze nie ma żadnego znaczenia. Będzie za nami niebiesko-biała ściana kibiców. Choćby dla nich trzeba wygrać ten finał - stwierdził przed starciem z Legią Karol Linetty, najlepszy piłkarz Lecha.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski