Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Firma z Poznania sprzedała do szpitala podrobione drzwi przeciwpożarowe?

Łukasz Cieśla
Drzwi we wrocławskim szpitalu zostały odebrane przez straż pożarną. Ale przedstawiciel Lochera twierdzi, że podczas odbiorów nie sprawdza się rzeczywistych właściwości drzwi lecz tylko dokumenty
Drzwi we wrocławskim szpitalu zostały odebrane przez straż pożarną. Ale przedstawiciel Lochera twierdzi, że podczas odbiorów nie sprawdza się rzeczywistych właściwości drzwi lecz tylko dokumenty Janusz Wójtowicz / Polskapresse
Czy poznańska firma sprzedała drzwi przeciwpożarowe, które tak naprawdę nie są ognioodporne? Trafić miały one m.in. do budowanego właśnie szpitala we Wrocławiu. Zawiadomienie w tej sprawie złożył przedstawiciel włoskiej firmy Locher, której tabliczki znamionowe znalazły się na rzekomo podrobionych drzwiach z Poznania. Choć zarzuty przedstawiciela Lochera brzmią poważnie, prokuratura na razie nie wszczęła śledztwa. Uznała, że w tej chwili nie ma realnego zagrożenia życia ludzkiego.

Tabliczki znamionowe na drzwiach z Poznania mają potwierdzać, że są one atestowane. Tymczasem, jak wynika z doniesienia, drzwi nie są ognioodporne. Poznańska spółka co prawda przez ostatnie lata blisko współpracowała z włoską firmą Locher, która taki atest ma. Jednak jak twierdzi przedstawiciel Włochów, poznaniacy nie mieli prawa produkować swoich drzwi z "nalepką" włoskiego Lochera.

Polecamy też: W 2015 roku poznamy firmę, która wybuduje szpital dziecięcy w Poznaniu?

Drzwi miały zostać wyprodukowane w Wielkopolsce, a potem ponoć przytwierdzano do nich tabliczki Lochera, by wywołać wrażenie, że są atestowane i odporne na pożar. Drzwi zamontowano np. w budowanym właśnie za 380 mln zł szpitalu wojewódzkim we Wrocławiu.

Jak sprawdzić czy przez 60 minut, jak twierdzi poznański dostawca, drzwi wytrzymają napór ognia? Najprościej byłoby poddać je próbie ogniowej, czyli postawić obok specjalnych palników. Poznańska prokuratura, która otrzymała zawiadomienie, raczej jednak tego nie zrobi.

- Taka próba ogniowa narażałaby podatników na koszty. Z zawiadomienia, które otrzymaliśmy, nie wynika, by zagrożenie życia ludzkiego było realne. Śledztwa na razie nie wszczęliśmy, prowadzimy czynności sprawdzające - mówi prokurator Jacek Masztalerz z Prokuratury Rejonowej Poznań Wilda.

Sprawdź: Lekarze z Poznania popełnili błąd? Śledczy w końcu znaleźli biegłych

Przedstawiciel Lochera, który złożył zawiadomienie, chce pozostać anonimowy. Jest oburzony faktem, że śledczy nie widzą bezpośredniego zagrożenia życia i jeszcze nie wszczęli śledztwa. Wskazał też kilku świadków z branży, którzy mieliby potwierdzić jego wersję o "podrabianiu" drzwi. Do tej pory, jak mówi, nie zostali przesłuchani.

Tabliczki znamionowe

Włoska firma kilka lat temu uzyskała niezbędne certyfikaty potwierdzające, że jej drzwi są przeciwpożarowe. Zaczęła współpracę z poznańską spółką działającą w tej branży. Ona właśnie dostarczyła drzwi do nowego szpitala we Wrocławiu, a także na Uniwersytet Łódzki, do wieżowca Warsaw Spire, jednego z poznańskich hoteli czy na lotnisko śmigłowców w Rzeszowie.

Przedstawiciel Lochera twierdzi, że poznańska firma, jeszcze mając licencję od Włochów, zaczęła produkować gorsze jakościowo drzwi. Na to, jak twierdzi, licencja nie pozwalała. Podobno gdy poznaniakom zabrakło oryginalnych tabliczek znamionowych z Włoch, zamówili ich produkcję w dwóch lokalnych firmach zajmujących się wytwarzaniem takich tabliczek.

- Sprawa wyszła na jaw niedawno. Współpracę zerwano - mówi nam przedstawiciel Lochera. - Okazało się, że numery z tabliczek znamionowych na drzwiach ze szpitala odpowiadają drzwiom sprzedanym przez Włochów do Turcji czy Szwajcarii. To mówi samo za siebie. Z mojej wiedzy wynika, że poznańska firma stara się teraz zdobyć nowe certyfikaty dla swoich drzwi. Obawiam się, że będzie chciała podmienić dokumentację na drzwiach zamontowanych we Wrocławiu. Bo gdyby teraz trzeba byłoby je wszystkie wymienić, byłby to olbrzymi koszt. Również polityczny, bo przecież inwestycję sfinansowano z budżetu woj. dolnośląskiego - dodaje.

Miesiąc na nowe papiery

O sprawie, oprócz prokuratury, dowiedziała się także Najwyższa Izba Kontroli, nadzór budowlany, inwestor oraz firma Budimex budująca państwowy szpital. Przedstawiciele Budimexu zapewniają, że podchodzą do niej bardzo poważnie.

Krzysztof Kozioł, rzecznik prasowy Budimexu: - Poznańska firma dostarczyła do szpitala drzwi wraz z niezbędną dokumentacją poświadczającą parametry techniczne drzwi przeciwpożarowych. Wskazała też, że mogła je produkować i modyfikować posługując się licencją firmy Locher. Żeby jednak rozwiać choćby cień wątpliwości zażądaliśmy formalnego potwierdzenia, że drzwi dostarczone przez firmę posiadają odpowiednie parametry techniczne, a w szczególności odporność ogniową. Według jej zapewnień, firma do końca września przedstawi wymagane prawem badania uprawnionego ośrodka certyfikującego drzwi przeciwpożarowe.

Dlaczego poznańska firma potrzebuje ponad miesiąca na dostarczenie dokumentów? Rzecznik Budimexu wskazał, że pytanie o taki właśnie termin trzeba zadać poznańskiej firmie.

Dodał, że Budimex zażądał od poznaniaków dodatkowych badań, bo przecież pojawił się donos sugerujący oszustwo.

Czy Budimex, w związku z niejasnościami, "na własną rękę" przeprowadzi próbę ogniową zamontowanych drzwi? Firma nie widzi takiej potrzeby. Jak wynika z odpowiedzi Budimexu, drzwi, na zlecenie poznańskiego dostawcy, przechodzą badania w uprawnionym ośrodku. Do czasu wyjaśnienia sprawy Budimex zatrzymał wypłatę takiej kwoty, która umożliwiłaby wymianę drzwi na koszt poznańskiej firmy.

Z kolei spółka Nowy Szpital Wojewódzki, odpowiedzialna za budowę, wskazała, że drzwi mają atesty. Prezes spółki Rafał Guzowski dodał, że firma pisząca donos, czyli obecny przedstawiciel Lochera, podobnie zachowała się w przypadku innej wrocławskiej inwestycji. Wówczas postępowanie wyjaśniające, jak wskazuje Guzowski, nie potwierdziło zarzutów.

- Sęk w tym, że tamtej sprawy nie zbadano rzetelnie. Spojrzano w dokumenty, a przecież w nich wszystko jest w porządku. Papier wszystko przyjmie. I proszę mi wierzyć, że "na rynku" można uzyskać różne certyfikaty. Także potwierdzające nieistniejące właściwości drzwi - twierdzi przedstawiciel Lochera, który zawiadomił prokuraturę.

"Nieuczciwa konkurencja"

Poznańska firma, na którą złożono doniesienie, odpiera zarzuty. Zapewnia, że jej drzwi posiadają stosowne atesty przeciwpożarowe. Przekonuje również, że zarzuty są wynikiem nieuczciwej konkurencji. Celem zarzutów ma być jej wyeliminowanie z rynku. Firma wskazuje, że u obecnego przedstawiciela Lochera pracuje jej była pracownica i teraz działa na szkodę byłego pracodawcy.

Poznańska spółka jest zarządzana przez dwóch braci. Jak wynika z naszych informacji, obaj w 2010 roku zostali prawomocnie skazani za oszustwo na szkodę kolejnej firmy z branży. Chodziło o kwotę ponad pół mln zł. Firma nie odniosła się do naszych pytań w kontekście skazania obu braci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski