Firmy, które nie mogą działać w pandemii wystawione na sprzedaż. To m.in. Park Rodzinka, hotel „Zacisze”, ośrodki w Ślesinie i Zaniemyślu

Od początku roku na portalach poświęconych sprzedaży nieruchomości jak grzyby po deszczu pojawiają się oferty sprzedaży pensjonatów, hoteli, ośrodków wypoczynkowych.

Na sprzedaż został wystawiony także Park Rodzinka w Skórzewie. To miejsce, które łączy w sobie bogato wyposażony plac zabaw dla dzieci, kawiarnię, salę restauracyjną z zapleczem kuchennym, mniejsze salkami w których przed pandemią organizowani między innymi imprezy urodzinowe dla dzieci. Przed pandemią Park Rodzinka tętnił życiem. Odbywały się tam warsztaty, baliki, półkolonie, festyny, spotkania integracyjne, jubileusze czy indywidualne wizyty. Teraz, podobnie jak inne tego typu przybytki jest zamknięty na głucho. Za 6,5 mln zł netto można kupić w pełni wyposażony budynek o powierzchni użytkowej 960 m kw. , z prawem do nazwy i działką, na której stoi.

Niespełna 5,5 mln zł wystarczy, żeby zostać właścicielem wybudowanego w 2000 roku, funkcjonującego, trzygwiazdkowego hotelu „Zacisze” w podpoznańskich Plewiskach z 27 pokojami i salą restauracyjną na 160 osób.

Za drogo? To może za 2 miliony złotych dwugwiazdkowy, czynny, hotel w Trzcielu na trasie Warszawa - Berlin lub gospodarstwo agroturystyczne w Kopankach k. Opalenicy? Kilkaset tysięcy wystarczy na bar w Okonku lub restaurację w Skokach. W ofertach można przebierać jak w ulęgałkach.

Zobacz hotele i pensjonaty w Wielkopolsce wystawione na sprzedaż:

- Kto sprzedaje i dlaczego? Odpowiedzi jest pewnie tyle ile ofert na rynku - twierdzi Adama Trybusz z Andersia Property.
- Zapewne w wielu przypadkach ludzie zainwestowali, mają zobowiązania kredytowe, nie zawsze są w stanie porozumieć się z bankiem w sprawie prolongaty spłat. Jeśli nie działają, a tym samym nie mają wpływów - sprzedaż wydaje się jedynym wyjściem. Kto kupi? Ci co mają pieniądze. Pewne jest jedno - jeśli zrobią to z zamiarem kontynuowania działalności hotelowej, muszą być gotowi na to, że jeszcze przez pewien czas będzie to rynek strat.

Rafał Czaja, prezydent Wielkopolskiej Izby Turystyki zwraca uwagę, że wielu hotelarzy mimo, że od blisko roku ponosi potężne straty, dopiero teraz korzysta z państwowej pomocy.

- Dopiero teraz do branżowej tarczy antykryzysowej dodano kody PKD, określające działalność hotelarską czy prowadzenie ośrodków wypoczynkowych - mówi. - Lobbowaliśmy o to od dawna. Ta pomoc jest oczywiście ważna i potrzebna, ale często już spóźniona. To tak jak z lekiem - podany choremu może zadziałać, gdy pacjent stoi już nad grobem - na leczenie jest za późno. To dotyczy wielu hoteli, zwłaszcza tych w mieście czy nastawionych głównie na biznes lub konferencje. O ile te w miejscach typowo wypoczynkowych, np.: nad jeziorami w czasie wakacji choć trochę odrobiły straty, te miejskie były puste, bo ludzie unikali dużych skupisk. Czy w innych rękach będą istnieć nadal? Z pewnością nie wszystkie. Szeroko rozumiana branża turystyczna to kilkaset tysięcy pracujących w niej ludzi. Oni nie przebranżowią się z miesiąca na miesiąc - podkreśla.

Jarosława Ejsymont, pośredniczka obrotu nieruchomościami, członkini WSPON uważa, że część dziś sprzedawanych obiektów może zmienić charakter. - Kupca znajdą te, które w razie przedłużających się ograniczeń i co za tym idzie, strat, będzie można przekształcić na apartamenty lub mieszkania - przewiduje.

Co do jednego eksperci są zgodni - ogłoszenia o sprzedaży to tylko czubek góry lodowej. Dyskretna wyprzedaż firm zaczęła się już na dobre. Pieniądze są na ogół za granicą.

Zobacz też: