Nasz kierowca mocno przeżywa wydarzenia związane z tragedią pod Smoleńskiem i żałobą narodową. W trakcie wyścigu odda hołd ofiarom katastrofy prezydenckiego samolotu. Kubica pojedzie w kasku z elementami żałobnymi, na zagłówku w kokpicie umieści natomiast biało-czerwoną flagę.
Wyścig wystartuje w niedzielę o godz. 9. Natomiast dziś o 5 odbyła się trzecia seria treningowa, a na godzinę 8 zaplanowano kwalifikacje.
Na dwóch wczorajszych sesjach treningowych, Polak wypadł nieźle. Był szósty na pierwszym treningu i dziewiąty na drugim.
Najszybsi w Szanghaju byli brytyjscy kierowcy z McLarena-Mercedesa. Najpierw wygrał Jenson Button, a później Lewis Hamilton. Podczas pierwszego treningu Button uzyskał czas 1.36,667 i wyprzedził zaledwie o 0,085 s Niemca Nico Rosberga z Mercedesa GP-Petronas oraz o 0,098 s Lewisa Hamiltona. Kubica uzyskał czas gorszy od lidera o 1,049 s.
W końcówce trening przerwano po tym, jak z bolidu Szwajcara Sebastiena Buemiego z Toro Rosso-Ferrari odpadły dwa koła. Kierowcy nic się nie stało, ale z trudem wyhamował na poboczu.
Druga sesja odbyła się bez niespodzianek. Hamilton uzyskał najlepszy czas jednego okrążenia 1.35,217, wyprzedzając o 0,248 s Niemca Nico Rosberga z Mercedesa GP-Petronas oraz o 0,376 s Buttona. - Choć mieliśmy najlepsze czasy w obu treningach, nie sądzę, byśmy byli faworytami tego wyścigu. Bolid spisuje się dobrze, ale nasze tempo na długich prostych jest podobne do innych bolidów - powiedział Lewis Hamilton.
Strata Polaka do Hamiltona wyniosła 1,172 sekundy.
- Pierwsza sesja nie była wyjątkowo dobra, ale po południu dokonaliśmy kilku zmian i znaleźliśmy lepszy balans bolidu. Nadal musimy poprawić się pod względem, gdyż dalej brakuje nam przyczepności, zwłaszcza przy niskim poziomie paliwa. Przy pełnym zbiorniku bolid zachowuje się dużo lepiej - powiedział po wczorajszych treningach Robert Kubica
Wczoraj środowisko Formuły zajmowało się nie tylko treningami przed Grand Prix, ale również... wulkanem Eyjafjoell, który paraliżuje europejskie lotniska. Z jego powodu do Chin nie doleciały nowe części zespołów Williams i Virgin. Więcej szczęścia miał McLaren, którego pracownicy postanowili "złapać" samolot z Paryża. Po pięciu godzinach jazdy samochodem z Anglii do stolicy Francji udało im się wsiąść do ostatniej maszyny lecącej do Sznaghaju.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?