- Nie boimy się kontroli - mówi Przemysław Piwecki ze straży miejskiej w Poznaniu. - Od pierwszego zdjęcia w 2004 roku wszystkie zostały wykonane w miejscach wyznaczonych przez policję. Od początku też informujemy, gdzie prowadzimy pomiary. Nikogo nie chcemy zaskakiwać, a i tak fotoradary mają co robić.
CZYTAJ TEŻ:
NIK kontroluje funkcjonowanie fotoradarów
W ubiegłym roku trzy urządzenia straży wykonały prawie 18,5 tys. czytelnych zdjęć. Na ich podstawie wystawiono mandaty na kwotę 1,8 mln zł.
Głuszyna. Przez trzy lata było tam - na łukach drogi - 17 wypadków. Kiedy doszło do śmiertelnego, mieszkańcy sami zaczęli prosić o fotoradar. Wielu kierowców zaczęło jeździć wolniej. Niestety, w nocy 6 stycznia doszło w tej okolicy do kolejnej tragedii. Kierujący audi A3 zjechał nagle na pobocze, uderzył w znak drogowy, później w drzewo.
Szelągowska. Na fotoradar zdecydowano się po zderzeniu motocyklisty z kierującym samochodem. Później jednak też były wypadki. Kierowca BMW uderzył niedawno w słup latarni ulicznej. Bo fotoradar nie wszystkich uspokaja. Właśnie Szelągowską jechał aktualny poznański "rekordzista" - tam, gdzie dozwolona jest prędkość 50 km/h, miał na liczniku 146 km/godz.
Lechicka i Dąbrowskiego, ulice śmierci - jak mówią policjanci. Na Lechickiej koło Plazy w ostatnich latach zginęło sześciu pieszych. Gdyby nie wchodzili na jezdnie w miejscu niedozwolonym, a kierowcy jechaliby wolniej, tragedii mogłoby być mniej. Podobna sytuacja jest na Dąbrowskiego.
Złotowska. W zeszłym roku był tam wypadek samochodu i skutera. Innym razem zderzyły się tam dwa auta. Kolejny wypadek: karambol czterech aut. Piłsudskiego - zderzenia, także śmiertelne, potrącenia. Warszawska - wypadki, kolizje (na jej "przedłużeniu", czyli Poznańskiej w Swarzędzu zamontowano fotoradar Inspekcji Transportu Drogowego). Armii Poznań - niebezpieczny łuk drogi, w weekend dużo pieszych. Abpa Baraniaka - wypadki. Jesienią doszło tam do zderzenia motocyklisty i dwóch samochodów. Wcześniej, po stłuczce dwóch aut, jedno z nich zatrzymała się na latarni i słupie dużego billboardu.
W Poznaniu wyznaczono 18 takich miejsc kontroli.
- Pomiar odbywa się tylko w miejscach przygotowanych, oznakowanych, tam, gdzie naprawdę istnieje zagrożenie - mówi Józef Klimczewski, szef poznańskiej drogówki. - Bierzemy pod uwagę liczbę wypadków, kolizji, godziny, w których się one powtarzają. Gdyby straże miejskie czy gminne zaproponowałyby miejsce kontroli, w którym nie ma zagrożenia, nie uzyskałyby naszej zgody. Kilka razy zresztą musieliśmy strażom z powiatu poznańskiego odmówić zgody.
Kierowcy fotoradary przeklinają, a mieszkańcy wciąż proszą o nowe lokalizacje. Wymieniana jest. m.in. Królowej Jadwigi: tam najwięcej wypadków jest jednak przy Półwiejskiej, gdzie brakuje miejsca na usytuowanie punktu kontrolnego.
W ubiegłym roku w Poznaniu i powiecie było 500 wypadków, zginęło 39 osób. Jest lepiej niż rok wcześniej - w 2011 roku wypadków było 790, a śmierć poniosło 59 osób.
W 2012 roku najwięcej (15) wypadków było na Hetmańskiej. Trwają ustalenia w sprawie ustawienia tam fotoradaru i wprowadzenia nowych rozwiązań inżynieryjnych.
Sporo wypadków było też na Głogowskiej, Grunwaldzkiej (z powodu remontów fotoradar nie jest tam używany, częściej można spotkać policję), Bukowskiej, Dąbrowskiego i Królowej Jadwigi, gdzie konieczna jest przebudowa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?