Franciszek Nowak: Polityka ministra nie chroni rolników

Jak ocenia Pan działania wielkopolskiego ministra Stanisława Kalemby?
Franciszek Nowak: Moja ocena jest negatywna. Jako że reprezentuję dzierżawców i właścicieli, najbardziej dotyka mnie sprawa odbierania ziemi dzierżawcom po to, by sprzedać ją mniejszym rolnikom. Problem w tym, że w ten sposób rozczłonkowuje się dobrze zorganizowane, duże gospodarstwa, a posiadacze tych mniejszych i tak nie są w stanie powiększyć ich do rozmiaru, w którym byłoby opłacalne. Ostatecznie i tak będą zmuszeni je sprzedać. Więc takie działanie wydaje się bez sensu.

Być może minister bardziej utożsamia się mniejszymi rolnikami.
Franciszek Nowak: Ale oni też tracą. Przede wszystkim Polska straciła część dopłat obszarowych. Na razie ministerstwo to kamufluje, obiecując przekładanie z innych kieszeni, ale w przyszłym roku nie da się już ukryć, że tych pieniędzy jest zwyczajnie mniej. Ministerstwo nie informuje rolników o dodatkowych wymogach narzuconych nam przez Unię, dotyczących ochrony roślin, produkcji zbóż i wielu innych.

Minister zebrał wiele dobrych recenzji za przeprowadzenie zakazu upraw roślin genetycznie modyfikowanych.
Franciszek Nowak: Źle się stało, że do tego doszło, podobnie jak źle się stało, że zakazano w Polsce uboju rytualnego. Zbyt zarówno na jedno, jak i drugie jest. Tyle że bez walki oddaliśmy rynek konkurencji. Rolnicy, którzy wyspecjalizowali się w produkcji bydła na ubój, właśnie ci mniejsi odczują to bardzo boleśnie.

Dlaczego tak się dzieje?
Franciszek Nowak: Moim zdaniem największym problemem jest upolitycznienie rolnictwa. Mówię tu o samorządzie. Moim zdaniem prezes Izby Rolniczej powinien być całkowicie niezależny, a jest posłem PSL. Podobna sytuacja jest w kółkach rolniczych. Efekt jest taki, że nie ma komu szczerze powiedzieć, jak działania ministra widzą rolnicy.