Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gasiński donosi na Stokłosę

Łukasz Cieśla
Henryk Stokłosa uważa, że doniesienia Bogdana Gasińskiego są bez sensu
Henryk Stokłosa uważa, że doniesienia Bogdana Gasińskiego są bez sensu Waldemar Wylegalski
Czy Henryk Stokłosa nakłaniał do złożenia fałszywych zeznań w sprawie korupcji w Ministerstwie Finansów, w której występuje jako oskarżony? Tak twierdzi Bogdan Gasiński, człowiek, który w niedalekiej przeszłości sam był negatywnym bohaterem wielu publikacji prasowych.

Przed kilkoma dniami zawiadomił on warszawską prokuraturę o rzekomym przestępstwie popełnionym przez byłego senatora ze Śmiłowa. Chodzi o próbę zdyskredytowania przed sądem głównego świadka prokuratury w procesie Stokłosy.

Gasiński twierdzi, że za łapówki od byłego senatora miał złożyć fałszywe zeznania na temat Mariana J. To były dyrektor Izby Skarbowej w Pile i dawny doradca podatkowy Farmutilu. Jego zeznania zaprowadziły Stokłosę przed sąd. Z aktu oskarżenia wynika, że Marian J., jako doradca Farmutilu, pośredniczył w przekazaniu łapówek od Stokłosy dla dyrektorów departamentów w Miniterstwie Finansów. Za pieniądze wydawać mieli korzystne decyzje dotyczące umorzeń podatków.

Gasiński i Stokłosa nawiązali kontakt w nietypowych okolicznościach. Obaj dwa lata temu znaleźli się w areszcie przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Byli osadzeni w tym samym czasie. Na Gasińskim ciążyły zarzuty kradzieży dwóch komputerów. Trafił do celi dla niebezpiecznych przestępców, bo wcześniej uciekł z warszawskiej prokuratury, do której przywieziono go na przesłuchanie. Z kolei Stokłosa trafił do aresztu przy Rakowieckiej po tym, jak złapano go w Niemczech.

- W marcu 2007 roku przez trzy dni przebywali na jednym oddziale, ale nie siedzieli w tej samej celi. Wydaje mi się więc mało prawdopodobne, by nawiązali ze sobą kontakt - twierdzi Luiza Sałapa, rzecznik Centralnego Zarządu Służby Więziennej.

Tymczasem o spotkaniu w tamtym okresie mówi nie tylko Bogdan Gasiński. Potwierdził to w rozmowie z nami również Henryk Stokłosa.

Gasiński został zwolniony z aresztu latem 2008 roku. Kilka miesięcy później, w grudniu, wolność odzyskał także biznesmen ze Śmiłowa. Decyzją poznańskiego Sądu Apelacyjnego musiał wpłacić 3 miliony złotych kaucji.

Gasiński twierdzi, że w lutym tego roku Stokłosa nawiązał z nim kontakt telefoniczny i zaprosił do Śmiłowa. Po tej kurtuazyjnej wizycie miał dostać propozycję zostania świadkiem w sprawie prowadzonej przeciwko Stokłosie.

Dlaczego właśnie jego miał prosić o pomoc były senator? Nie jest tajemnicą, że Gasiński jest jednym ze świadków w procesie urzędników z Ministerstwa Finansów, którzy mieli przyjmować łapówki za umorzenia podatków. Z jego wypowiedzi wynika, że przed laty, jako pracownik firmy Inter Commerce, także pojawiał się w ministerstwie.

- Na procesie Stokłosy miałem skłamać, że w tamtym okresie poznałem Mariana J. i słyszałem, jak domagał się od Stokłosy łapówek dla kolegów z ministerstwa. Według tej wersji wydarzeń, Stokłosa kategorycznie odmówił wchodzenia w korupcyjny układ i dlatego Marian J. postanowił się na nim zemścić - kontynuuje Gasiński.

Z opowieści Gasińskiego wynika, że tak naprawdę nigdy nie widział się z Marianem J. Nie wiedział więc, jak wygląda człowiek, który pogrąża śmiłowskiego biznesmena.

- Stokłosa dał mi zdjęcie Mariana J., które figuruje w prokuratorskich aktach. Abym dobrze przygotował się do rozprawy, dostałem także inne materiały ze śledztwa - opowiada.

Na potwierdzenie tych słów pokazał naszej redakcji materiały, które miał dostać od oskarżonego przedsiębiorcy. Wśród nich są tablice poglądowe ze zdjęciami osób przewijających się w śledztwie. Na fotografiach widać Stokłosę oraz właśnie Mariana J. Poza tym Gasiński dysponuje częścią aktu oskarżenia przeciwko Stokłosie oraz kopią wniosku o wydanie listu żelaznego. Podpisał go Zbigniew Ćwiąkalski, dawny obrońca Stokłosy.

Adwokaci senatora zabiegali o wydanie listu w 2007 roku, gdy ich klient ukrywał się za granicą. Co ciekawe, w tym dokumencie znalazły się stwierdzenia podważające wiarygodność Mariana J.
- Groził doprowadzeniem do upadku Farmutilu oraz skompromitowaniem Henryka Stokłosy. Materiały, które posłużyły do sformułowania zarzutów pod adresem Stokłosy, zostały w znakomitej mierze przygotowane w drodze prowokacji przez Mariana J. - pisał Zbigniew Ćwiąkalski, powołując się na zeznania Anny Stokłosy.

To nie koniec opowieści Bogdana Gasińskiego. Przekonuje on także, że miał się zająć budowaniem korzystnego wizerunku oskarżonego biznesmena. Jak mówi, dostał od Stokłosów pieniądze na założenie strony internetowej pod adresem henrykstoklosa.rox.pl.

Rzeczywiście, taka strona istnieje i przedstawia Stokłosę jako więźnia politycznego oraz "ofiarę gier dyspozycyjnych organów ścigania". Znalazły się na niej informacje o prokuratorze Robercie Kiełku, który oskarża Stokłosę. Oskarżyciel został przedstawiony w negatywnym świetle, podobnie zresztą jak doradca podatkowy Marian J. Na stronie można też znaleźć artykuł, który miał być opublikowany we francuskim dzienniku "Le Figaro". W materiale tym przedstawiono rzekome nadużycia polskiej prokuratury w sprawie Stokłosy.

- Ten artykuł napisałem w kilkanaście minut i wpisałem na stronie, że niby opublikował go prestiżowy "Le Figaro". Inne informacje na tej stronie także pochodzą ode mnie. Część z nich to fikcja, która miała wybielić Stokłosę w oczach opinii publicznej - śmieje się Gasiński.

Bogdan Gasiński udostępnił nam siedemnaście e-maili, które miał dostać od osób z otoczenia pilskiego biznesmena. Były wysyłane do niego w lutym i marcu tego roku. Na ich podstawie miał pisać korzystne dla Stokłosy artykuły i zamieszczać je w internecie. E-maile zawierają m.in. pismo Anny Stokłosy do posła PO Pawła Grasia, życiorys Stokłosy, materiały z jego konferencji zorganizowanej po "najeździe" dziennikarzy TVP w 2004 roku, apel pracowników Farmutilu o uwolnienie ich szefa czy oświadczenie pilskich biznesmenów domagających się wydania listu żelaznego dla Stokłosy. Jeden z tych listów elektronicznych został nadany ze skrzynki Marka Barabasza, rzecznika Farmutilu.

- Gasiński? Ja miałem coś do niego wysłać? - dziwił się Marek Barabasz w telefonicznej rozmowie. - Być może jakiegoś maila mu wysłałem, ale to mitoman. A my się mitomanami nie zajmujemy - dodał po chwili.

Gasiński twierdzi, że za pracę nieformalnego doradcy Stokłosy dostawał pieniądze. Część z nich przekazać miała mu w Warszawie Anna Stokłosa. Żona biznesmena zaprzecza. Ale nie potrafiła jednoznacznie odpowiedzieć, czy spotkała się z Gasińskim.

- Tylu ludzi się przewija. Nie wiem, czy był u nas w domu, nie bardzo go kojarzę po nazwisku - zapewnia Anna Stokłosa. Po chwili dodała, że Gasiński "chyba do niej dzwonił i chodziło o jakiś wywiad".

Bogdana Gasińskiego dobrze kojarzy za to Henryk Stokłosa. W ubiegły wtorek zapytaliśmy byłego senatora o tę znajomość podczas przerwy w jego rozprawie. Toczyła się w poznańskim Sądzie Okręgowym. - Proszę rozmawiać z moim adwokatem - uciął Stokłosa.

Jego obrońca nie chciał jednak powiedzieć, czy Gasiński rzeczywiście miał być świadkiem w sprawie. Dzień po wtorkowej rozprawie ponownie zapytaliśmy senatora o tę znajomość. Powiedzieliśmy wówczas Stokłosie o oskarżeniach, które rzuca na niego Gasiński.

- To chory i nieodpowiedzialny człowiek. Nikt mu niczego nie kazał. Wie pan, kim on jest. Wstyd w ogóle o nim rozmawiać - mówi Stokłosa. - Poznaliśmy się w areszcie. Różne osoby przychodziły tam do mnie po pomoc. Ala ja od takich ludzi jak Gasiński trzymam się z daleka.
- Gościł pan Gasińskiego w swoim domu w Śmiłowie? - dociekaliśmy.

- Na ten temat nie chcę rozmawiać. Szkoda czasu. Niech on idzie swoją drogą, a ja swoją - mówi biznesmen.

24 kwietnia Gasiński o swoich rewelacjach powiadomił telefonicznie Wojciecha Skórę, drugiego z prokuratorów, który oskarża Stokłosę. Gdy ten wyznaczył termin spotkania na późniejszy, Gasiński zadzwonił do Prokuratury Krajowej. Nie wiadomo jeszcze, czy postępowanie w tej sprawie zostanie wszczęte.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski