Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gatunki obce i inwazyjne w Polsce. Są ogromnym zagrożeniem nie tylko dla ludzi, ale też całych ekosystemów

Alicja Durka
Alicja Durka
Szymon Starnawski
Media regularnie donoszą o nowych gatunkach pojawiających się na terenie Polski. Skąd się biorą i dlaczego nie powinny się znaleźć w naszym ekosystemie? Opowiada dr hab. Wojciech Solarz z Instytutu Ochrony Przyrody PAN.

Skąd się biorą gatunki inwazyjne w Polsce?

dr hab. Wojciech Solarz: Termin gatunki inwazyjne może być trochę mylący, dlatego wolę się posługiwać terminem gatunki obce. To są gatunki, które na danym terenie znalazły się wyłącznie dlatego, że zadziałał człowiek, najczęściej przenosząc je fizycznie z miejsca, w którym występują naturalnie. To przeniesienie może być przypadkowe i mamy tu takie przypadki medialne jak pająki czy węże przewożone w bananach, ale przenosin jest dużo więcej. Ludzie też celowo sprowadzają rośliny i zwierzęta, później te zwierzęta uciekają albo są później porzucane. To jest całe spektrum, poczynając od wirusów, jak koronawirus np., poprzez wszystkie bezkręgowce, rośliny, skończywszy na rybach, gadach, płazach i ssakach, a wśród tej licznej grupy my wyróżniamy część gatunków, które są niebezpieczne lub szkodliwe dla przyrody, a nawet zdrowia i życia człowieka. Tę groźną grupę nazywamy gatunkami inwazyjnymi.

Jak wygląda kwestia obcych gatunków z perspektywy prawnej?

dr hab. Wojciech Solarz: Kilka tygodni temu weszła ustawa, która precyzuje terminologię. W spisie jest aktualnie prawie 2 tysiące gatunków obcych na terenie Polski, ale część nie jest jeszcze spisana, w praktyce jest ich ponad 2 tysiące. Duża część tych gatunków to są gatunki, które zostały stwierdzone np. tylko raz. W prawie wyróżniono 52 gatunki, które w Polsce uznawane są za najgroźniejsze, w stosunku do nich wprowadzono ograniczenia lub zakazy w sprowadzaniu, posiadaniu, handlu, rozmnażaniu, etc. W rozporządzeniu Unii Europejskiej także wyróżniono listę takich gatunków, która obowiązuje w całej UE.

Porozmawiajmy o konkretnych gatunkach? Które gatunki inwazyjne możemy zaobserwować w kraju?

dr hab. Wojciech Solarz: Jeśli chodzi o rośliny, to najbardziej popularnymi są — barszcz Sosnowskiego i barszcz Mantegazziego. To są azjatyckie rośliny, które zostały sprowadzone do Polski w nadziei, że będą stanowiły treściwą paszę dla bydła, ale okazało się, że to się nie sprawdza. Porzucone uprawy zaczęły się rozprzestrzeniać w niekontrolowany sposób i stanowią zagrożenie nie tylko dla przyrody. One porastają zwartymi łanami, więc rodzime rośliny nie mają szans, a co za tym idzie inne gatunki kręgowców i bezkręgowców, to wszystko jest ze sobą powiązane. Jak wiadomo, są one najbardziej niebezpieczne dla ludzi, zdarzają się bardzo poważne przypadki poparzeń, kilka lat temu był nawet przypadek śmiertelny, więc to jest bardzo niebezpieczna roślina.

To jedyny taki przypadek?

dr hab. Wojciech Solarz: Oczywiście nie, jeśli chodzi o jeszcze bardziej spektakularną inwazję w świecie roślin, to można obserwować na przykładzie nawłoci, zwłaszcza dwóch gatunków — kanadyjskiej i późnej. To są odmiany amerykańskie, to są kwiatki, które za chwilę zakwitną na żółto i pokryją w zasadzie każdą wolną przestrzeń ziemi, która nie jest zaorana i wykoszona. Jest to naprawdę dramatyczna skala ekspansji, to się wiąże ze zubożeniem składu gatunkowego naszych bezkręgowców, np. owady zapylające czy też nawet zanik miejsc gniazdowania ptaków, które mogą gniazdować na ziemi, bo ta roślina ma bardzo sztywne łodygi, ptaki nie są w stanie przebić się przez nie i uwić tam gniazda. Zdaję sobie sprawę, że to się może niektórym podobać, takie gigantyczne połacie żółtych kwiatów, ale tak naprawdę należy pamiętać, że to jest sztuczne i absolutnie nie powinno tak być.

Przy okazji opowiem ciekawą anegdotę, w filmie Pan Tadeusz są plenerowe, szerokie ujęcia, gdzie pokazane są ogromne pola nawłoci, z tym że jest to nieprawdziwy obraz, bo w czasie, gdy działa się ta opowieść, nawłoci w Polsce jeszcze nie było. Osobom, które nie specjalizują się w tej dziedzinie, to może wydawać się pozytywnym zjawiskiem, może być odbierane jako coś pięknego, nowego, ciekawego, więc to jest takie przewrotne myślenie, że coś jest dobre, a w rzeczywistości dla naszej przyrody jest to fatalne w skutkach.

Betonowe place w Polsce to w ostatnich latach plaga. Rezygnuje się z drzew i krzewów na rzecz suchych i bardzo szybko nagrzewających się płyt. Jest to szczególnie problematyczne w czasie ulewnego deszczu, ale także podczas upałów. Najlepiej w tak gorące dni unikać wszystkich odkrytych miejsc, bezpośrednio narażonych na działanie promieni słonecznych. Są takie lokalizacje w mieście, które w czasie upałów nagrzewają się wyjątkowo mocno, zazwyczaj z powodu materiałów, z których wykonana jest nawierzchnia i projektu, który nie uwzględnił nasadzeń drzew. Których miejsc w Poznaniu lepiej unikać, gdy żar leje się z nieba? Sprawdź najgorętsze lokalizacje w Poznaniu na kolejnych zdjęciach w galerii -->

Betonoza po poznańsku. W tych miejscach można się ugotować. ...

A co ze światem zwierząt? Czy tutaj również obserwujemy jakieś ekspansywne gatunki?

dr hab. Wojciech Solarz: Tak, świetnym przykładem będzie tutaj szop pracz, trudno odmówić mu wdzięku, bo to bardzo inteligentne zwierzę, wzbudza dużo pozytywnych uczuć, ale one robią bardzo wiele złego dla środowiska. To są drapieżniki, które mogą mieć bardzo negatywny wpływ np. na ptaki, które gniazdują nie tylko na ziemi, ale też w koronach drzew, bo są świetnymi wspinaczami i do tego wyjadają jaja i pisklęta. Szop może być także niebezpieczny dla ludzi, bo jest nosicielem wścieklizny, a co gorsza groźnego pasożyta — nicienia. Zarażenie nim grozi bardzo poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi, łącznie z poważnym kalectwem, a nawet śmiercią. To jest larwa migrująca, która może wnikać także do rdzenia kręgowego czy do mózgu i czynić spustoszenie, czego dowiodły badania prowadzone w naszym instytucie. Nie chcę epatować strachem, ale takie przypadki mogą się zdarzyć i nie można lekceważyć tego zagrożenia.

Skąd szopy wzięły się w Polsce? Z ferm futrzarskich?

dr hab. Wojciech Solarz: Z ferm w minimalnym stopniu, może kiedyś uciekały z ferm, ale to była mikroskala. Teraz i tak nie można ich hodować, bo są włączone do regulacji prawnej. One się wzięły przede wszystkim w zachodniej Polsce, również w okolicy Poznania i Wielkopolski, z obszaru Niemiec, gdzie te szopy w latach czterdziestych zostały przewiezione częściowo przez żołnierzy amerykańskich, szopy pochodzą też z Białorusi i Ukrainy.

W ostatnich tygodniach słyszy się również o papugach, które uciekają lub są wypuszczane przez opiekunów. Czy to prawda, że są one w stanie przetrwać nawet zimę w Polsce?

dr hab. Wojciech Solarz: Papugi, podobnie jak inne gatunki egzotycznych ptaków, to zazwyczaj uciekinierzy z hodowli. Najwięcej w Polsce widziana jest Aleksandretta Obrożna, to jest gatunek papugi, o zielonych piórach, który naturalnie występuje w Azji i Afryce, natomiast teraz jest popularnym gatunkiem hodowlanym i one, mimo że pochodzą z bardzo ciepłych regionów, to jako zwierzęta stałocieplne są w stanie sobie poradzić w tym klimacie, nawet zimą. Zwłaszcza że one najczęściej spotykane są przy karmnikach, gdzie są dokarmiane, więc doskonale sobie radzą.

Co z gadami? Zaobserwowano jakieś niebezpieczne gatunki?

dr hab. Wojciech Solarz: Jeśli chodzi o węże, to w Polsce obserwujemy sporadyczne przypadki, które np. uciekły z terrarium. To są zazwyczaj sensacje medialne, ale nie stanowią poważnego zagrożenia dla ekosystemów. Problemem okazują się jednak nie węże, a żółwie. Jest w Polsce kilka gatunków żółwi, które są porzucane, najwięcej obserwacji dotyczy żółwia ozdobnego, który ma trzy podgatunki — żółtolicy, żółtobrzuchy i czerwonolicy. One były sprowadzane do Europy masowo, w tej chwili to jest zabronione, ale wcześniej były kupowane ze względu na ich piękny wygląd i niską cenę. On w ciągu kilku lat znacznie się powiększa i wymaga intensywnej opieki, dużego terrarium i jest uciążliwy w czyszczeniu. Osoba, której się nudzi tak żółw, często wypuszcza zwierzę w pobliskim zbiorniku wodnym, najczęściej miejskim. Na szczęście nie zaobserwowaliśmy jeszcze, żeby się rozmnożyły, ale przez to, że są one długowieczne, mogą wyrządzić dużo szkód, bo są drapieżnikami — zjadają dorosłe płazy, ryby i ich jaja.

Co oznacza, że żółwie są długowieczne? Ile mogą przeżyć w polskich warunkach?

dr hab. Wojciech Solarz: Żółwie mogą żyć kilkadziesiąt lat, ale w polskich warunkach one żyją maksymalnie kilka lat, ale to wystarczy, żeby całkowicie pozbawiły dany zbiornik wodny płazów. Żółwie przenoszą też różne pasożyty i choroby. Poza tym one z góry skazane są na cierpienie, bo to nie są warunki dla nich odpowiednie. Ktoś, kto wypuszcza takiego żółwia, powinien zobaczyć go po kilku miesiącach i zobaczyć, na co go skazał.

Gdzie zjeść wegańsko w Poznaniu? Przejdź do galerii i sprawdź->

To są najlepsze restauracje dla wegan i wegetarian w Poznani...

Co zrobić, gdy spotkamy gatunek obcy?

dr hab. Wojciech Solarz: Pytanie jest niewinne, ale odpowiedź na nie jest bardzo skomplikowana. Obowiązują obecnie przepisy, które zobowiązują obserwatora do tego, żeby się na tych gatunkach znał, co nie jest takie proste. Gatunki, które podlegają tym przepisom, powinny być zgłoszone np. do burmistrza, który powinien uruchomić procedurę organów odpowiedzialnych za ochronę przyrody. Powinny wtedy być podjęte działania np. odłowu danego zwierzęcia, a jeśli to jest roślina to po prostu jej zniszczenia. W praktyce nie działa to jednak wzorowo.

Mieszkańcy ZOO zaszczepieni:

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski