Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gen. Skrzypczak: W Nangar Khel chłopcy się pogubili

Łukasz Cieśla
Paweł Miecznik
Z generałem Waldemarem Skrzypczakiem, byłym dowódcą Wojsk Lądowych, o sprawie Nangar Khel rozmawia Łukasz Cieśla

Skrzypczak: piłem whisky - sprawdź

Wyrok dotyczący ostrzału Nangar Khel jest sprawiedliwy i wyjaśnia tę sprawę?
Wyrok jest sprawiedliwy, a jak było naprawdę, wie tylko Pan Bóg.

I oskarżeni żołnierze.
Tak, oczywiście. Twierdzę jednak z pełnym przekonaniem, że scenariusz tego wydarzenia powstał dużo, dużo później po ostrzale. Nie powstał z udziałem prokuratury i żandarmerii, lecz z udziałem oficerów ówczesnej Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Wówczas pełnili służbę w Afganistanie, ale nigdy praktycznie nie byli w miejscu zdarzenia razem z tym wojskiem. Scenariusz ten powstał w ich głowach i na podstawie podsłuchów żołnierzy, którzy czasami, będąc gdzieś tam w palarni, sporo sobie dodawali. Młodzi ludzie tak mają, że lubią dużo mówić.

W kontekście Nangar Khel pojawia się motyw kukułczego jaja, czyli kłopotu, który odchodząca ekipa PiS zostawiła swoim następcom z PO.
Ja nie mówię, że to ekipa PiS. Natomiast to dla mnie rzecz zaskakująca, że ten temat wybucha, gdy akurat odbywa się zmiana rządu. PiS jesienią 2007 roku oddawało władzę, PO ją przejmowała.

Jak Pan skomentuje fakt, że żołnierze spod Nangar Khel przerzucali się winą za ostrzał? Dowódca Olgierd C. zapewniał, że nie wydał rozkazu ostrzału wioski. Pozostali twierdzili, że to on kazał ją zaatakować. Ktoś tu kłamie…
Zna pan treść wyroku i jego ustne uzasadnienie? Jeśli tak, to wie pan, jak tę sprawę ocenił sędzia. Daleki jestem od tego, by o tym dyskutować, bo ja nie mam takiej wiedzy jak on. Wszystko, co można było powiedzieć, powiedział sędzia.

Ale panie generale, wersje żołnierzy się wzajemnie wykluczają.
Chłopcy się pogubili. Niech pan się wczuje w ich sytuację. Śpią w domu, żandarmeria o piątej rano szturmuje ich mieszkania, terroryzuje ich rodziny, skuwa ich kajdankami, rzuca na ziemię, wyprowadza z domu jak największych przestępców w kraju. To pan się dziwi, że ci chłopcy w stresie, nie znając scenariusza powstałego w SKW, potem w zeznaniach się gubią, co do miejsca, czasu wydarzeń? Ci chłopcy byli odosobnieni, siedzieli w różnych aresztach, nie uzgadniali ze sobą wtedy, ani wcześniej, co mają mówić. A intencją prokuratury poznańskiej, bo niestety, to właśnie ta prokuratura aresztowała żołnierzy…

Żołnierze niewinni - zobacz

Uniewinnienie nie dziwi...ale - przeczytaj

Aresztował ich sąd.
Dobra, nie spierajmy się, aresztował ich sąd na wniosek prokuratora z Poznania. Pan wie, kogo mam na myśli?

Zapewne prok. Karola Frankowskiego. Sugerował już to Pan na swoim blogu.
Pan wie, gdzie on teraz jest?

Po odejściu z prokuratury wojskowej znalazł się w Prokuraturze Apelacyjnej w Poznaniu.
Pracuje dalej? To ciekawe… Mnie się wydaje, że ta sprawa Nangar Khel była nieporozumieniem. Ten dramatyczny scenariusz dotyczący ostrzału powstał w czyjejś głowie, na co, jak się okazało, nie było dowodów.

Scenariusz powstał w głowie prokuratora Frankowskiego?
Być może. Choć pewnie niebawem będzie już wiadomo, kto był jego autorem. Kolega do mnie niedawno dzwonił i mówił, że zna trzy osoby, które to wymyśliły. To nie był nikt z wojska, nikt z prokuratury wojskowej, nikt mający do czynienia z prawem wojskowym. Ktoś jednak dał tym osobom spoza wojska dokumenty powstałe jeszcze w Afganistanie, które dotyczyły ostrzału. Te dokumenty były poufne i zamykały sprawę, uznając ją za wypadek. Te osoby spoza wojska to dostały, choć nie miały certyfikatów bezpieczeństwa.

Jaki motyw miałby przyświecać tym trzem osobom?
To nie ma znaczenia, ważniejsze jest, że doszło do złamania prawa. Ale motywacja mogła wynikać z jakiś gier politycznych. Sądzę, że niebawem wszystkiego się dowiemy.

Powiedział Pan, że chłopcy się pogubili po widowiskowych zatrzymaniach. Ale przecież żołnierze, którzy podobnie jak oni, byli feralnego dnia pod Nangar Khel, złożyli nieciekawe dla nich zeznania. Świadkowie zeznali, że dwaj żołnierze oskarżeni za ostrzał mieli być dumni z tego, co się stało, mówili, że otworzył im się licznik, jeśli chodzi o liczbę zabitych Afgańczyków.
Ja niczego nie wykluczam, ja tam nie byłem.

Więc skoro są wątpliwości, to uprawnione są słowa różnych osób, że uniewinnienie w sprawie Nangar Khel to obrona honoru polskiego żołnierza?
Czy ja tak mówiłem? Ci, którzy po wyroku mówili o obronie honoru polskiego żołnierza, pojechali po bandzie.

Czyli Pan się nie podpisuje pod tymi słowami o obronie honoru?
Ja się podpisuję pod obroną żołnierzy. Dla nas, żołnierzy, ale również innych Polaków, to był proces naszego sumienia.

STRONA GŁÓWNA GŁOSU WIELKOPOLSKIEGO

Nangar Khel w teatrze - przeczytaj

Nie uważa Pan, że niektóre okoliczności dotyczące sprawy Nangar Khel są zamiatane pod dywan?
Na przykład?

Na przykład kwestia zachowania niektórych żołnierzy w trakcie ostrzału. Mój punkt widzenia jest taki, że niektórzy oskarżeni mogli przeszarżować.
Wie pan, inaczej człowiek się zachowuje, jak siedzi, jak my, przy stole, inaczej, jak jest pod ogniem i widzi co się dzieje. Ludzie w skrajnych sytuacjach różnie się zachowują i różnie okazują swoje emocje.

Byliśmy dobrze przygotowani do misji w Afganistanie?
Pod względem doświadczenia i wyszkolenia bojowego tak, pod względem wyposażenie nie.

Przed ostrzałem Nangar Khel grupa polskich żołnierzy zażądała rotacji, czyli powrotu do kraju. Skarżyli się na braki w sprzęcie, m.in. w opancerzeniu. Jeden z żołnierzy, który głośno zwrócił na to uwagę, został później uznany przez użytkowników Niezależnego Forum o Wojsku za Żołnierza Roku. Pan również przyznałby mu taki tytuł?
Wiem, o kim pan mówi. Ja z nim potem razem wracałem z Afganistanu do Polski i mu powiedziałem, że postąpił niewłaściwie. Ja jako dowódca mogłem kwestionować rożne rzeczy. Mówiłem różne krytyczne rzeczy ministrowi Szczygle i on reagował. Mówiłem także min. Klichowi i on nie reagował.

Koledzy z armii uznali jednak zasługi tego żołnierza.
Ja go z kolei zganiłem, długo z nim zresztą na ten temat wtedy rozmawiałem. A tamta ankieta na Niezależnym Forum o Wojsku była anonimowa. Koledzy go wsparli. Jednak przyjmuję ten głos większości.

Wróćmy do ostrzału Nangar Khel. Formalnym dowódcą był tam por. Łukasz Bywalec. Miał on jednak niewielki staż w armii, znacznie krótszy niż jego podkomendni. Podobno między nim a chorążym Osieckim dochodziło do tarć. Osiecki ponoć manifestował swoje lekceważące podejście do Bywalca.
Być może Osiecki był jako taki nieformalny przywódca. On z kolegami był już w Iraku. Bywalec dołączył do nich w Afganistanie. Taka jest struktura w wojsku, że oficerem zostaje się po roku, jak w przypadku Bywalca. Takie mamy prawo.

Dobre prawo?
Złe. Ja się uczyłem w szkole cztery lata na oficera, porucznik Bywalec został nim już po roku po wcześniejszej nauce na uczelni cywilnej. Specyfika służby wojskowej jest inna, robienie np. z magistra socjologii oficera, i to w rok, jest nieporozumieniem.

Odszedł Pan z wojska wskutek konfliktu z szefem MON Bogdanem Klichem. Jak oceni Pan jego pracę oraz postawę poprzednika, czyli Aleksandra Szczygły?
Szczygło lepiej czuł wojsko i był skuteczniejszy niż Klich. Klich opiera swoją wiedzę na biurokratach wojskowych, którzy mają mgliste pojęcie, co wojsku potrzeba.

Kim są ci biurokraci wojskowi?
Niech pan wejdzie na stronę MON-u i zobaczy, ile tam jest różnych departamentów i instytucji. Zupełnie nie wiadomo, po co ich aż tyle utworzono.

Mówi Pan o żołnierzach zza biurka?
Dokładnie. I to oni robią przetargi na zakup sprzętu w wojsku. Amerykański dowódca, kiedy powie, że czegoś potrzebuje na froncie, ma to za trzy miesiące. Gdyby tego nie dostał, winny zostałby ukarany. U nas, jak mówię, że coś trzeba, to nie ma tego przez trzy lata. I nikomu to nie przeszkadza.

Gen. Waldemar Skrzypczak w latach 2006-2009 był dowódcą Wojsk Lądowych. Podał się do dymisji po tym, jak skrytykował MON i sposób zarządzania armią. Jest absolwentem Wyższej Szkoły Oficerskiej w Poznaniu. Ma 55 lat.

Najnowsze informacje z Wielkopolski wprost na Twoją skrzynkę - zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski