Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Getto na Morasku? To określenie, to poważne nadużycie [ROZMOWA]

Karolina Koziolek
Prof. Bronisław Marciniak: Mam nadzieję, że mi się udało, że pozostałem sobą
Prof. Bronisław Marciniak: Mam nadzieję, że mi się udało, że pozostałem sobą archiwum UAM
Z prof. Bronisławem Marciniakiem, rektorem Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, rozmawia Karolina Koziolek.

Kiedy siedem lat temu obejmował Pan stanowisko rektora, uczelnia zajmowała czwarte miejsce w rankingu Perspektyw i Rzeczpospolitej. Wówczas, już od kilku lat, UAM piął się w górę. Jeszcze w 2003 r. uniwersytet zajmował 10. miejsce. Potem, co roku był oczko wyżej, by zatrzymać się, już za Pana kadencji, na miejscu 3. Czy UAM ma szansę zająć miejsce drugie, pierwsze, prześcignąć Uniwersytet Warszawski czy Jagielloński?
Utrzymanie trzeciego miejsca oznacza ciężką pracę. Przecież inni również cały czas pracują, stają się lepsi. Mimo wszystko ciągle mamy brązowy medal. Zresztą certyfikaty z kolejnych lat rankingu stoją tuż za moim biurkiem. Ranking Perspektyw bardzo sobie cenię ze względu na jego wszechstronność. Proszę jednak pamiętać, że jest różnica między Uniwersytetem Jagiellońskim, Warszawskim a nami. Choć ona stopniowo się zmniejsza. Od Warszawy odróżnia nas potencjał placówek wynikający z wielkości uczelni. Dodatkowo Uniwersytet Jagielloński posiada w swoich strukturach szkołę medyczną, a Uniwersytet Warszawski prowadzi studia z zakresu nauk ekonomicznych. Szczególnie dbamy o umiędzynarodowienie naszej uczelni. Jednak w najbliższym czasie szansy na pierwsze miejsce nie mamy bez integracji z innymi uniwersytetami w Poznaniu.

Czy czuje się Pan reformatorem uczelni? Wprowadził Pan przecież kilka znaczących reform. Najważniejsza polega na decentralizacji uniwersytetu. W styczniu tego roku, poszczególne wydziały zyskały autonomię w wielu kwestiach, także finansowych.
Rektor nie działa sam i nie działa w próżni. Wyznaję zasadę sprawowania władzy jako "primus inter pares". Wszelkie sukcesy należy wiązać z grupą osób, a nie jedynie z rektorem. Jeśli chodzi o wspomnianą decentralizację, UAM był ostatnią, tak wielką uczelnią i zarazem tak scentralizowaną. To miało swoje uzasadnienie. Mieliśmy bardzo rozbudowany program inwestycyjny. Łatwiej było zarządzać nim z poziomu centralnego. Po dyskusjach doszedłem do wniosku, że ostatnie lata mojej drugiej kadencji, to dobry okres na wprowadzenie zmian. Właśnie dlatego, że duże inwestycje dobiegają końca, nie ma dłużej potrzeby centralnego zarządzania finansami. Decentralizacja polega na tym, iż wydziały same odpowiadają za swoje finanse: zdobywają środki zewnętrzne i racjonalnie nimi gospodarują. Dla uniwersytetu oznacza to zwiększenie przychodów i obniżenie kosztów działania. W tej chwili system informatyczny umożliwia bieżący dostęp do dokumentów finansowch kierownikom wszystkich jednostek uczelni. Każda jednostka ma swój budżet, a uczelnia - rezerwy finansowe. Ostatnie pół roku pokazuje, że reforma się sprawdza. Powiem szczerze - nie spodziewałem się aż tak pozytywnych efektów.

Mówił Pan o zakończeniu wieloletniego planu inwestycyjnego na Morasku. Program zostanie zamknięty w 2017 r., a wciąż nie powstały tam planowane obiekty sportowe: stadion lekkoatletyczny z boiskiem do piłki nożnej, korty tenisowe, obiekty do uprawiania sportów plażowych. Kiedy powstaną?
Mieliśmy pewne komplikacje z uzyskaniem pozwoleń na budowę. Teraz procedury administracyjne dobiegają końca. Rozwiązane zostały kwestie związane z obawami mieszkańców Moraska. Mam nadzieję, że wkrótce uzyskamy w Urzędzie Miasta odpowiednie pozwolenia. Dodatkowo, poza programem wieloletnim, planujemy na Morsku budowę akademików. W tej chwili wybieramy firmę w trybie partnerstwa prywatno-publicznego.

Kiedy możemy spodziewać się rozpoczęcia budowy?
Na część prac dotyczących obiektów sportowych już zostały rozpisane przetargi. Chciałbym, aby obiekty sportowe powstały do końca mojej kadencji, czyli do 31 sierpnia 2016 r. Budowa akademików jest planowana, choć na pewno nie zdążymy jej ukończyć w tym terminie.

Co z rozwojem kampusu śródmiejskiego? Kiedy rozpocznie się planowana modernizacja Collegium Chemicum, co z Instytutem Historii Sztuki, który nie chciał przenieść się na Morasko?
Uczelnia w Poznaniu działa w trzech kampusach: śródmiejskim, Szamarzewo – Ogrody oraz Morasko. Mówię to tym, którzy winią UAM za przenosiny części wydziałów na północ Poznania. Pamiętajmy, że w centrum wciąż pozostaje tysiące studentów. Już niebawem Wydział Anglistyki przeniesie się do Collegium Chemicum przy ul. Grunwaldzkiej. Uzyskaliśmy z Urzędu Marszałkowskiego grant na opracowanie projektu modernizacji tego budynku. Myślę, że uda się ją przeprowadzić w przeciągu półtora roku.

Co z Instytutem Historii Sztuki, który głośno walczył o to, by nie przenosić go do „getta na Morasku”?
Życzenie pracowników zostanie spełnione, pozostaną w centrum. Mają kilka możliwości: koszarowiec przy Wydziale Prawa (jednak remont tego budynku kosztowałby ponad 40 mln zł), mogą pozostać w Collegium Novum na obecnych warunkach, mają także możliwość przeniesienia się do dawnego budynku Collegium Historicum. Mam jednak nadzieję, że znakomite warunki pracy na Morasku przekonają do tego miejsca także historyków sztuki. Uważam, że używanie terminu „getto na Morasku" jest poważnym nadużyciem.

Czy UAM nie chciał sprzedać budynku Collegium Historicum?
Z pewnością budynek nie zostanie sprzedany na cele komercyjne. Do tego się zobowiązałem. Niewykluczone, że pozostanie do dyspozycji UAM. Chcemy zbyć Collegium Cegielskiego, może część tamtejszych jednostek przeniesie się właśnie do budynku przy św. Marcinie. Pojawił się pomysł, by powstało tam Muzeum Enigmy prowadzone wspólnie z Urzędem Marszałkowskim i Miejskim. Decyzje jeszcze nie zapadły.

Oprócz Collegium Historicum na sprzedaż jest więcej budynków należących do uczelni, m. in. kamienica przy ul. Słowackiego, Akademik przy Rondzie Kaponiera. Ile z nich udało się sprzedać?
Nie odpowiadamy za rynek nieruchomości w Poznaniu. Nie możemy sprzedać budynków poniżej wyceny szacunkowej, takie mamy założenie. Dobry gospodarz chce sprzedać jak najkorzystniej. Na szczęście UAM ma stabilną sytuację i nie musi nic robić w pośpiechu. Na razie udało nam się sprzedać nieruchomość przy ul. Słowackiego i kilkadziesiąt uczelnianych mieszkań, m.in. przy ul. Słowackiego czy Nowowiejskiego. Poważne rozmowy dotyczą sprzedaży działki na tyłach Collegium Chemicum i jak już wspomniałem budynków Collegium Cegielskiego.

Na wielkiej wspólnej inauguracji roku akademickiego wszystkich poznańskich uczelni w 2013 r., padały płomienne słowa dotyczące łączenia się tutejszych uniwersytetów. Co zostało z tamtych emocji i dobrych chęci? Czy jeden wielki uniwersytet jest w ogóle potrzebny, czy to jedynie sentymentalna idea i wyraz tęsknoty za przeszłością?
Połączenie poznańskich uczelni w jedną organizację jest bardzo trudne. A w ostatnim czasie wydaje mi się to wręcz niemożliwe. W gronie Kolegium Rektorów Miasta Poznania podjęliśmy decyzję, by na razie rozwijać prowadzenie wspólnych zajęć dydaktycznych i badań naukowych. Jeśli będzie potrzeba dalszej integracji organizacyjnej, wówczas poczynimy odpowiednie kroki. W tej chwili nie widzę szansy, by ten proces przyspieszyć. Potrzebna jest odgórna motywacja zewnętrzna, czyli zastrzyk finansowy. Prowadzimy obecnie wspólne, międzyuczelniane kierunki studiów m.in. neurobiologię (z AWF i UP), analitykę żywności (z UP), bioinformatykę (z PP), techniczne zastosowanie internetu (z PP i UEP), kierunek prawno-ekonomiczny (z UEP). Uważam, że jeden duży uniwersytet dałby większe możliwości prowadzenia badań i postrzegania na arenie międzynarodowej. Dlatego ciągle jestem przekonany, iż jest sens do tego dążyć.

Wyrazem integracji poznańskich uczelni miało być Wielkopolskie Centrum Zaawansowanych Technologii. To jeden z pięciu spektakularnych projektów rządowych mający pchnąć naprzód polską naukę. Tymczasem mimo iż budowa WCZT na Morsku dawno dobiegła końca, centrum wciąż stoi puste. Powstanie placówki koordynuje UAM, czy wiadomo kiedy zostanie otwarte?
Mam dobrą wiadomość: WCZT rozpocznie działalność operacyjną 1 października tego roku. To unikalny w Polsce projekt, do którego należy 11 poznańskich jednostek naukowych. Problemem są pieniądze na rozruch, na pierwsze trzy lata. Idea rodzi się w bólach. Chodzi o kilka milionów złotych na ogrzewanie, na etaty techniczne, na utrzymanie bazy. W przyszłości centrum zarobi na swoją działalność wykonując analizy, badania dla jednostek zewnętrznych. Będzie się też utrzymywać się z grantów pozyskiwanych przez naukowców.

Podczas Pana kadencji pojawił się w uczelni silny ruch związany ideowo z prawą stroną sceny politycznej. Mowa o Akademickim Klubie Obywatelskim im. Lecha Kaczyńskiego. Jego członkowie walczą m.in. o odbudowę Pomnika Wdzięczności w Poznaniu. Uczelni wiele razy się za AKO obrywało. Jak Pan z perspektywy czasu ocenia ten związek?
Uniwersytet jest wielką organizacją, w której można znaleźć reprezentantów wszystkich nurtów politycznych. Jednak zgodnie ze statutem uczelnię może reprezentować wyłącznie rektor oraz senat. AKO nigdy nie wyrażała poglądów uczelni, a jedynie swoich członków. Nie należy zatem łączyć wypowiedzi AKO z oficjalnym stanowiskiem UAM. Uczelnia z założenia jest apolityczna i neutralna światopoglądowo. Pracownicy mają jednak zagwarantowane prawo do wolności, zarówno badań naukowych, jak i poglądów, które mogą poza uczelnią prezentować, jednak zawsze wyłącznie jako własne.

Członkowie AKO walczą o odbudowę Pomnika Wdzięczności. Początkowo chcieli, by stanął na Placu Mickiewicza, tuż obok Collegium Minus, siedziby rektoratu. Konieczne byłoby jednak przesunięcie stojącego tam pomnika Adama Mickiewicza. Chciałby Pan mieć taki widok za oknem?
Odpowiem tak: stojący na placu pomnik Adama Mickiewicza powinien stać tam, gdzie stoi. To pomnik patrona naszego uniwersytetu - nie powinien być ruszany.

Co uważa Pan za największy sukces tych dwóch kadencji?
Za sukces uważam stabilną i silną pozycję naukową UAM w Polsce i Europie. Drugim osiągnięciem są inwestycje. Uczelnia długofalowo planowała swój rozwój poprzez wieloletni program budowy Kampusu Morasko. Już dzisiaj widzimy efekty: zwiększenie zainteresowania studiami na UAM oraz postępy w badaniach naukowych. Ta wspaniała infrastruktura przyciąga dobrą kadrą o międzynarodowej pozycji.

Co uważa Pan za swój osobisty sukces?
Poprzedni rektor, prof. Stanisław Lorenc, gdy przekazywał mi władzę, widząc moje wahania powiedział, że będzie ciężko, ale najważniejsze bym pozostał sobą. I o tym przez całą kadencję pamiętałem. Mam nadzieję, że to mi się udało, że pozostałem sobą. Władza zawsze trochę człowieka zmienia, ale usłyszane słowa prof. Lorenca wziąłem sobie do serca, zostały ze mną. W kontekście sprawowania władzy rektora nie tyle mówiłbym o sukcesie, co o poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Osoby, które patrzą na to stanowisko przez pryzmat otwieranych i zamykanych konferencji, grubo się mylą. To olbrzymia, ciężka praca, duży stres i wiele problemów. To praca, której trzeba się całkowicie poświęcić i mieć dobrych współpracowników.

Badania psychologów wskazują, że osoby u władzy rzadziej czują, że są szczęśliwe. Pan, po niemal dwóch kadencjach jako rektor wielkiej uczelni, zgodzi się z tym twierdzeniem?
Czuję, że mam w życiu szczęście. Z małego miasta, z Pleszewa, trafiłem do Poznania. Od 18. roku życia praktycznie byłem samodzielny. Trafiłem na bardzo dobre warunki, do mojego nauczyciela prof. Stefana Paszyca, który dbał o nasz rozwój naukowy, a dopiero potem pozwalał na angażowanie się w organizację życia akademickiego. Zgodził się na to krótko przed uzyskaniem przeze mnie tytułu profesora. Mam też szczęście, że posiadam dobrą i kochającą rodzinę, nie mówiąc już o małżonce, która dba o nas, o dzieci i wnuczki, a przecież również pracowała zawodowo. Dzięki temu mogłem się całkowicie poświęcić pracy dla uniwersytetu. Tak więc nie brak mi szczęścia.

Których, z pierwotnych założeń, nie udało się zrealizować, bo zabrakło czasu albo możliwości?
Nie udało nam się jeszcze wyremontować wszystkich uczelnianych budynków i stworzyć wszystkim wydziałom takich warunków jakie są na Morasku. Sądziłem, że uda się bardziej umiędzynarodowić uczelnię. Choć sukcesów na tym polu mamy co niemiara. Prorektor prof. Jacek Witkoś jest wiceprzewodniczącym Santander Group, zrzeszającego kilkadziesiąt europejskich uniwersytetów. Wczoraj prof. Marek Kręglewski został wybrany prezesem Compostela Group, zrzeszającym ponad 60 uniwersytetów z Europy, Azji i Ameryki. W dwóch prestiżowych sieciach uczelni mamy swoich przedstawicieli i to na czołowych stanowiskach. To świadczy o wysokiej pozycji UAM na scenie międzynarodowej.

Czego Pan będzie życzył swojemu następcy?
Ależ, ja jeszcze nie kończę pracy jako rektor! Przyszedł czas podsumowań, ale przypominam, że został mi jeszcze prawie rok sprawowania tej funkcji. Moje urzędowanie zakończę 31 sierpnia 2016 r. To będzie moment, kiedy tu, w tym gabinecie, równo o północy, przekażę władzę swojemu następcy wraz z życzeniami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski