Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gigantycznego karpia złowił mieszkaniec Strzelec na wędkarskich mistrzostwach we Francji. Ryba ważyła 23,6 kg!

Zbigniew Borek
Okazało się, że Przemysław Sydor złowił pięknego golca, czyli karpia bez łusek (z angielskiego: leather carp, czyli karp skórzany). – Oficjalna waga to 23,6 kg - mówi.
Okazało się, że Przemysław Sydor złowił pięknego golca, czyli karpia bez łusek (z angielskiego: leather carp, czyli karp skórzany). – Oficjalna waga to 23,6 kg - mówi. archiwum prywatne
„Jest! Jest jest... Piękny golec (Leather carp) z dzisiejszej nocy... Nie oczekiwałem, że to miejsce będzie produktywne. A tu, proszę bardzo, przy silnym wietrze udało się złowić tą piękna rybę...” – napisał Przemysław Sydor ze Strzelec po tym, jak złowił karpia o wadze – jak się później okazało – 23,6 kg.

O zdobyczach Przemysława Sydora pisaliśmy już kilka razy. Tym razem „na ryby” wybrał się on z Oskarem Stasiakiem i Olą Wiśniewską. Wszyscy są z gminy Strzelce i nad jeziorem Madine (Lac de Madine) w północno – wschodniej Francji startują w The World Carp Classic. Ustanowiony w 1998 r. turniej uchodzi za największe wędkarskie wydarzenie na świecie. Biorą w nim udział wędkarze nawet z ponad 40 krajów.

Obóz na wyspie: prąd z agregatu, latarki, własne jedzenie

- Byliśmy zawiedzeni samym losowaniem stanowisk, które totalnie nam nie sprzyjało. Znam to jezioro dobrze i widziałem, że faworyzowane miejsca, które przynoszą efekty w postaci fajnych ryb i w konsekwencji dobrych lokat, rywale nam zgarnęli. Na 100 ekip jako numer dopiero 67 dostaliśmy stanowisko na olbrzymiej wyspie, która nie słynie z dobrych połowów – opowiada Przemysław Sydor.

Jesteśmy samowystarczalni: swój prąd z agregatu, latarki, własne jedzenie – opowiada Przemysław Sydor

Na wyspie strzelecka ekipa się rozbiła w miniony weekend. – Mamy namioty z sypialniami i jeden „kuchenny”. Jesteśmy samowystarczalni: swój prąd z agregatu, latarki, własne jedzenie – opowiada Przemysław Sydor.

The World Carp Classic: 100 ekip, sześć dni wędkowania

Zmagania wędkarzy zaczęły się w poniedziałek 21 września, a potrwają do soboty 26 września. – Przez pierwsze trzy dni nie było nic ciekawego poza pogodą. Pięknie świeciło słońce, więc się opalaliśmy, ale ryba nie brała – mówi strzelczanin.

Nocą ze środy na czwartek pogoda się „popsuła”: zaczęło wiać i padać. - Aktywność ryb od razu wzrosła. Kiedy w nocy spaliśmy w namiotach, co rusz odzywały się sygnalizatory na wędkach, ale niebieskie, które wskazują na czepiające się zielsko. Słyszysz wtedy pikanie. Człowiek niby śpi, ale czuwa. Jedno z kolejnych piknięć było jednak inne. Wyjrzałem błyskawicznie z namiotu i zobaczyłem, że świeci się sygnalizator czerwony – opowiada Przemysław Sydor. I dodaje: - Wystartowałem do tej ryby, chwyciłem wędkę i był piękny odjazd!

- Musiałem budzić Oskara „pukaniem” w namiot, bo zasnął niestety twardo. Zerwał się na równe nogi, wypadł bez wielkiego ubierania się i uszykował mi ponton, kamizelkę itd., bo kwestie bezpieczeństwa ściśle określa regulamin zawodów – opowiada Przemysław Sydor.

Warunki połowu karpia: ryba ciągnęła, fala sięgała metra

Na jeziorze była potężna fala, miał więc kłopot, żeby odbić od brzegu. - Ryba wzięła z odległości około 350 m. Trzeba było cierpliwie zwijać żyłkę na kołowrotku, żeby się do niej dostać. Było niebezpiecznie, bo fala sięgała metra. Moim pontonem z elektrycznym napędem – bo tylko taki jest dopuszczony przez organizatorów - rzucało jak łupinką. Nie byłem nawet pewien, czy to karp, bo sąsiedzi połapali w tych dniach sumy. Gdy jednak zobaczyłem żółty kolor w pierwszym wypłynięciu, to już wiedziałem, że mam karpia. Ryba walczyła, ciągnęła łódkę, szła do dna. W końcu jednak ją opłynąłem i wsadziłem do podbieraka – mówi wędkarz ze Strzelec.

Ryba wzięła z odległości około 350 m. Trzeba było cierpliwie zwijać żyłkę na kołowrotku, żeby się do niej dostać. Było niebezpiecznie, bo fala sięgała metra

Problemem był też powrót do brzegu, bo praktycznie wylądował z walczącym karpiem na środku jeziora. Do tego inni wędkarze obserwowali, co się dzieje na wodzie z latarkami w dłoniach, strzelczanin miał więc kłopot, żeby dojrzeć… swoje stanowisko. Na silniku płynął prawie 20 minut, ale skończył się prąd. Ostatnie 200 m przepłynął więc na wiosłach. – Niebywale zmęczony, ale szczęśliwy. Skoczyliśmy sobie w ramiona! – opowiada.

Okazało się, że złowił pięknego golca, czyli karpia bez łusek (z angielskiego: leather carp, czyli karp skórzany). – Oficjalna waga to 23,6 kg. Daje nam na razie 22. miejscu na 100 zespołów, ale do ostatecznej klasyfikacji potrzebujemy trzy złowione ryby. Jesteśmy jednak dobrej myśli, bo zawody trwają do soboty, a dopóki wędki w wodzie, wszystko jest możliwe – mówił nam Przemysław Sydor przez telefon w czwartek po 21.00. I dorzucił: - Trzymajcie za nas kciuki!

Nie inaczej, trzymamy!
Zobacz wideo: Młody orzeł bielik uratowany dzięki wędkarzom z Wielkopolski wypuszczony na wolność:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Gigantycznego karpia złowił mieszkaniec Strzelec na wędkarskich mistrzostwach we Francji. Ryba ważyła 23,6 kg! - Gazeta Lubuska

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski