Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Głaskanie psa uspokaja nasze nerwy

Elżbieta Podolska
Głaskanie psa koi nerwy
Głaskanie psa koi nerwy archiwum
Ten weekend należeć będzie w Poznaniu do psów. Aż pięć tysięcy psich piękności przyjechało, by stanąć na wybiegach i poddać się ocenie sędziów i zdobyć certyfikaty, dyplomy i medale. Pies jednak to nie tylko łowca nagród, ale przede wszystkim przyjaciel.

Od wieków utarło się powiedzenie, że naszym największym przyjacielem jest właśnie pies. Mamy na to wiele przykładów: pies wywożący pana na wózku z terenu zagrożonego powodzią, ratujący dzieci z pożaru, odnajdujący dziecko zagubione w lesie, ostrzegający przed niebezpieczeństwem, czy pies terapeuta. Do tego wiele opisanych jest przypadków jego wierności, kiedy to po śmierci pana czuwa przez wiele dni na cmentarzu, na jego grobie.

To oczywiście skrajne przypadki, ale tak naprawdę z psią przyjaźnią mamy do czynienia na co dzień: kiedy wita nas przy drzwiach, wyprowadza nas na spacer dla zdrowia i odprężenia, zajmuje zabawą, żebyśmy nie siedzieli całymi dniami przed telewizorem. Przyjaciel, to przecież ktoś komu ufamy, kogo potrzebujemy, kto cieszy się z naszego szczęścia, ale też pomaga, kiedy coś nie wyjdzie i kto zawsze dobrze nam życzy. Pies pasuje świetnie do tej definicji.

- Oczywiście, że istnieje coś takiego, jak przyjaźń pomiędzy człowiekiem a psem - mówi Małgorzata Osuch, hodowczyni labradorów, współpracująca z Fundacją "Labrador - Psi Przewodnik", przygotowującej psy dla osób niewidomych lub słabowidzących. - Mieliśmy kiedyś psa, który jak przychodzili do nas rodzice z dziećmi nie reagował, aż pewnego dnia podszedł do jednego z dzieci i zaczął go lizać. Potem okazało się, że dziecko ma problemy ze słuchem. Nie zwróciliśmy wtedy na to uwagi, ale sytuacja znowu się powtórzyła i okazało się, że i to dziecko ma problemy ze zdrowiem. Po prostu to wyczuwał i reagował na dzieci chore - opowiada.

Psy w większości mają instynkt i potrafią wyczuwać nastrój człowieka i potrafią oddziaływać terapeutycznie.- Przyjechali do nas rodzice 3-letniej dziewczynki, która była bardzo spięta, nie lubiła, jak ktoś ją dotykał, mało mówiła - wspomina Małgorzata Osuch. - Jakie było zdziwienie, kiedy wyciągnęła rękę na powitanie do mojego męża. On się do niej odezwał, a ona zareagowała. Rodzice wzięli od nas małego labradora i po 4 miesiącach lekarz stwierdził, że widać niesamowity postęp - mówi.
Czworonóg ma na nas uspokajający wpływ, potrafi otwierać ludzi. Dzięki niemu możemy nawiązywać kontakty z innymi, wychodzić z domu. Jak twierdzi, Juliusz Urban, najciekawsze w posiadaniu psa, a ma berneńskiego psa pasterskiego, jest to, że ludzie na widok tego wielkiego stwora po prostu się uśmiechają.

- Psy powinny być jednak konsekwentnie wychowywane, jeżeli nie są to one obejmują przywództwo w stadzie i rządzą - tłumaczy Małgorzata Osuch. - Mąż zajmuje się szkoleniem psów i jak mówi ze zwierzętami jest w wielu przypadkach dużo prościej niż z ludźmi. One po prostu słuchają i chcą się uczyć.

Psy pomagają nam już przez samą swoją obecność. Ich głaskanie w ciągu kilku minut uspokaja nasze nerwy. W ich towarzystwie wzrasta nasz poziom endorfin oraz oksytocyny i prolaktyny (hormonów sprzyjającym więziom społecznym), opada zaś poziom kortyzolu (hormonu stresu).

- Pewnego razu znajomy przyjechał do nas po szczeniaka, ale jakoś tak wyszło, że wziął od nas kilkuletnią suczkę - mówi Katarzyna Czapla, hodowczyni seterów irlandzkich i jamników szorstkowłosych króliczych. - Niedługo potem stracił żonę i jak twierdzi to właśnie pies dawał mu w tym czasie motywację do życia. Trzeba go było nakarmić, wyjść na spacer, słuchał też tego, co właściciel miał do powiedzenia.

Jak twierdzi Katarzyna Czapla my także musimy coś dawać od siebie czworonożnemu przyjacielowi. Musimy mu poświęcać czas, zajmować się nim, mieć z nim dobry kontakt.

- W domu mamy kilka psów i jedne są bardziej wyjątkowe inne mniej - dodaje Katarzyna Czapla. - Setery mają to do siebie, że się tak bardzo nie przywiązują do jednego człowieka, one kochają nas wszystkich. Inaczej jest np. z owczarkami niemieckimi. Pamiętam, że kiedy umarł mój dziadek, jego owczarek przez kilka miesięcy nie chciał jeść, czekał na niego.

Jak twierdzą hodowcy nie ma głupich psów, są tylko niemądrzy właściciele, którzy nie potrafią zadbać o czworonoga, o jego kondycję psychiczną czy fizyczną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski