Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Głos Rock Festiwal: zagrało Voo Voo!

Marcin Kostaszuk
Voo Voo podczas koncertu w klubie Blue Note
Voo Voo podczas koncertu w klubie Blue Note Grzegorz Dembiński
Doskonale Państwo wiedzą, że nikt na świecie nie gra tak jak pan Mateusz Pospieszalski. Równie dobrze wiecie Państwo, jak gra pan Piotr Żyżelewicz - ale i on was dziś jeszcze nieraz zadziwi. Będzie się starał tego nie zepsuć pan Karim Martusewicz - tak swój zespół przedstawił Wojciech Waglewski. Udanym występem w klubie Blue Note jego Voo Voo zainaugurowało w sobotę tegoroczne koncerty z cyklu "Głos Rock Festiwal".

- Są w dobrym nastroju, będą grać długo - szeptali fani jeszcze przed wyjściem muzyków na scenę. I nie mylili się, choć początek koncertu był nieco zaskakujący: trzy spokojne ballady, które Wojciech Waglewski zaśpiewał, akompaniując sobie na charakterystycznej gitarze National. Zamiast mocnego uderzenia na początek była więc chwila refleksji, zwłaszcza gdy z estrady popłynęły słowa: "Bez korzeni nie ma cię, nie ma więcej nic - myślisz, że przed wieprze przesz, a to zwykły pic".

Ten fragment piosenki "Język, gęba, strój" świetnie oddaje wyjątkowość tekstów Waglewskiego. Lider Voo Voo w zasadzie nie podejmuje błahych tematów, ale nawet pesymistyczne refleksje nad tymczasowością egzystencji doprawia on szczyptą ironii, która jest chyba najlepszą zbroją, chroniącą przed depresją. Tylko jemu wypada śmiertelnie poważnie zacząć piosenkę słowami "Większość z tego co dziś ważne na świecie..." by zakończyć rubasznym "...za kilka lat utonie w klozecie".

Inny dobry przykład to utwór "Zbroja", który w pierwszej części koncertu dał sygnał do żywszej reakcji widowni, wyklaskującej rytm w tle hałaśliwego riffu. Ładną kontynuację rockowej części koncertu było też "Mają się nas bać" z nowej płyty "Wszyscy muzycy to wojownicy", skutecznie budującej etos rockowych wędrowców. Najmocniej brzmi jednak Voo Voo, gdy wchodzi w buty Neila Younga i serwuje taki gitarowy brud, przy którym blednie nawet wizja dworcu w Kutnie w nocy, o której śpiewał Kazik.

Choć za sprawą swych ostatnich dokonań Voo Voo bardziej niż zwykle pasuje do naszego szyldu "Głos Rock Festiwalu", kilkuset wielbicieli zespołu z zadowoleniem przyjęło także wycieczkę do czasów, gdy Waglewski znany był głównie z Osjana. To też dowód siły jego zespołu, który błyskawicznie potrafi odnaleźć się w innej muzycznej konwencji.

Za taki występ należą się nagrody. Zaczął je przyznawać sam "kierownik muzyczny" Voo Voo, uściśnięciem ręki honorujący "pana Piotra Żyżelewicza". To ostatni składnik fenomenu popularności Voo Voo - ta czwórka świetnych muzyków po prostu czuje się świetnie w swoim towarzystwie, a my, słuchacze czujemy się trochę jak niespodziewani goście, zaproszeni do stołu przez radośnie biesiadujących stałych bywalców najlepszej knajpy w mieście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski