Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Głuszyna: Ferma drobiu stała się siedliskiem złodziei [ZDJĘCIA]

Maciej Roik
Teren byłej fermy drobiu na Głuszynie.
Teren byłej fermy drobiu na Głuszynie. Maciej Roik
Powywracane płoty, zerwane metalowe dachy i porozbierane ściany - tak wygląda teren dawnej fermy drobiu w Głuszynie. Choć budynki są regularnie rozkradane, nikt się tym miejscem nie interesuje. Jak alarmują mieszkańcy to błąd, bo od wielu miesięcy ferma drobiu w Głuszynie to siedlisko złodziei, które wkrótce może się zmienić w niebezpieczny plac zabaw dla okolicznych dzieci.

- Pozrywane dachy, więźba na wierzchu. Przecież to się wszystko w końcu zawali - podkreśla pani Ewa, okoliczna mieszkanka. - Jestem tym przerażona, bo latem mogą tam zacząć chodzić dzieci. A to może okazać się dla nich bardzo groźne.

Mnóstwo śladów na śniegu świadczy o tym, że dzisiaj teren jest regularnie odwiedzany. Nie ma z tym kłopotu. Na bramie nie ma kłódki, a płoty są w wielu miejscach powywracane. W zniszczonych budynkach straszą resztki dawnego wyposażenia, a także powyrywana izolacja. W wielu miejscach można też napotkać na ślady odbywających się tam, zakrapianych imprez.

- To wszystko zaczęło się jakoś w zeszłym roku. Najpierw okradano ten teren w nocy, a teraz nawet w dzień, jakby to było
zupełnie legalne. Wygląda to tak jakby nikt tego miejsca nie kontrolował - mówi pani Ewa.

O właścicielach tego miejsca okoliczni mieszkańcy wiedzą niewiele.

Jak udało nam się dowiedzieć od jednego z pracowników sąsiedniej firmy, czasem pojawia się tam tylko policja. Do tej pory udało się złapać jednego złodzieja.

- 28 lutego na terenie byłej fermy policjanci zatrzymali na gorącym uczynku mężczyznę kradnącego metalowe elementy. W tej sprawie policjanci z Komisariatu Policji Poznań - Nowe Miasto prowadzą dochodzenie - poinformowała nas Iwona Liszczyńska z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.

Ferma należy do spółki Rapex. Choć nie udało nam się skontaktować z jej przedstawicielami, można założyć, że powodem końca działalności były długi.

Od 2011 roku 4,5 hektarowy teren próbował bowiem sprzedać komornik. Mimo kilku prób nie udało mu się jednak znaleźć chętnych na zniszczoną nieruchomość, która miała kosztować 1,6 mln złotych. W związku z tym postępowanie egzekucyjne umorzono we wrześniu zeszłego roku.

Czy można coś zrobić, by ten teren zabezpieczyć? Tak, jeśli sprawą zainteresuje się PINB. To jego pracownicy mogą zmusić właścicieli terenu do działania.

- Nie mieliśmy zgłoszenia dlatego na razie nie zajmowaliśmy się tym miejscem - zaznacza Paweł Łukaszewski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego dla miasta Poznania. - Po świętach przyjrzymy się jednak sprawie - zapewnia.
Jeśli pracownicy PINB stwierdzą, że teren faktycznie może stanowić zagrożenia i ustalą jego właściciela, będzie on zmuszony do zajęcia się tym miejscem.

- W takich sytuacjach najpierw zostaje wydana decyzja o zabezpieczeniu terenu na przykład przez naprawienie płotu czy ustawienie tablic informujących o zagrożeniu - wylicza Paweł Łukaszewski.

Jeśli właściciel się do tego nie zastosuje, zostanie upomniany, a później może zostać ukarany nawet kilkunastoma tysiącami złotych grzywny.

- W ostateczności niezbędne prace mogą zostać wykonywane przez inspektorat, a właściciel jest w takim wypadku obciążany kosztami - tłumaczy Paweł Łukaszewski.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski