W ostatnich 35 latach złodzieje ukradli stamtąd co najmniej cztery cenne przedmioty. Zazwyczaj zostawali złapani, jednak pamiątki ginęły bezpowrotnie...
Myśleli, że obraz jest u konserwatora
Kopię obrazu "Matki Boskiej z Sassoferrato" jeszcze w piątek widział przewodnik po Szlaku Piastowskim Wojciech Śmielecki. W niedzielę jej brak zauważył ksiądz, który udał się do kaplicy na spowiedź. Nie powiadomił jednak policji.
- Proboszcz parafii katedralnej wyjechał później i z wstępnych ustaleń wynika, że duchowny pomyślał, że obraz może znajdować się u konserwatora - tłumaczy asp. Anna Osińska z KPP w Gnieźnie. Prawda okazała się całkiem inna. We wtorek obecny na miejscu proboszcz - ks. kan. Jan Kasprowicz przyznał, że obraz został skradziony. Według ustaleń śledczych zabytek wart jest stosunkowo niewiele - bo około trzy tysiące złotych.
Ksiądz Kasprowicz wyjaśnia, że kaplica jest używana na co dzień jako kaplica spowiednicza. - Jest otwierana na czas spowiadania w dni powszednie oraz niedziele. Po zakończeniu spowiadania jest zamykana - tłumaczy kustosz bazyliki prymasowskiej. Czy kaplica była zamknięta w feralną niedzielę kiedy zauważono, że obraz zniknął? O odpowiedź na to pytanie proboszcz odsyła do duchownego, który wówczas spowiadał.
Pierścień kard. Wyszyńskiego sprzedali za 2 tys.
Tuż po tym gdy okazało się, że z katedry zginął obraz zaczęto zadawać sobie jedno pytanie - czy w katedrze nadal nie ma systemu monitoringu ani profesjonalnego alarmu? Ks. Kasprowicz przyznaje, że nie...
Informacja ta budzi duże zdziwienie, tym bardziej, że odpowiednie zabezpieczenia miały się pojawić po tym, jak w lutym zeszłego roku zniknął pierścień należący przed laty do prymasa, kard. Stefana Wyszyńskiego. Był jednym z eksponatów wystawy poświęconej "Prymasowi Tysiąclecia". Policja oszacowała jego wartość na kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Pierścień był darem Konferencji Episkopatu Polski dla kard. Stefana Wyszyńskiego z okazji 1000-lecia chrztu Polski w 1966 roku. Tuż po kradzieży wielkopolski komendant policji powołał specjalną grupę śledczą, która miała zająć się jego odnalezieniem. Pod koniec marca policja poinformował, że udało się zatrzymać podejrzanych. Niestety, cennego pierścienia nie udało się odzyskać. Według aktu oskarżenia, sam pierścień, bez emalii i brylantów sprzedali za 1900 zł. Za brylanty w Antwerpii dostali zaś 50 euro.
Oprócz podejrzenia o kradzież pierścienia na zatrzymanych ciąży wiele innych zarzutów - także związanych z grabieżami miejsc sakralnych, przede wszystkim pieniędzy ze skarbonek.
Obok Barbary R., Mieczysława W. i Mirosława F., zamieszanych w kradzież z gnieźnieńskiej katedry, na ławie oskarżonych zasiedli podejrzani o współudział w innych przestępstwach oraz właściciel lombardu. Proces w tej sprawie ruszył w Gnieźnie w styczniu tego roku. Do tej pory trwa. W międzyczasie, w październiku 2011 roku wykonano kopię pierścienia kardynała. Znajduje się on w gablocie Muzeum Archidiecezjalnego w Gnieźnie.
Nie chodziło o trumienkę tylko o srebro
Najgłośniejsza jednak kradzież, do której doszło w katedrze w Gnieźnie miała miejsce w 1986 r. Sprawcami okazali się bracia Krzysztof i Marek M. Towarzyszył im Waldemar B. Ukradli srebrny sarkofag św. Wojciecha. Jak przypomina Bernadeta Kruszyk z Katolickiej Agencji Informacyjnej, włamanie odkrył ówczesny proboszcz katedry ks. kan. Zenon Will. Natychmiast zawiadomiono milicję.
- Oderwali od srebrnej trumny pastorał, mitrę, ewangeliarz, który św. Wojciech trzymał w ręku i poduszkę, na której się wspierał. Odłamali także skrzydła sześciu orłom stanowiącym podporę trumienki i oderwali zdobiącego ją anioła. Pozbawiony nóg tułów męczennika zabrali w całości. Okazał się ciężki i trudny do przewiezienia. Odrąbali więc siekierą głowę i rękę, a resztę zakopali w piasku w pobliżu katedry z zamiarem zabrania łupu w dogodniejszym momencie - wylicza red. Bernadeta Kruszyk z Katolickiej Agencji Informacyjnej.
Według śledczych sprawcom chodziło tylko i wyłącznie o zdobycie srebra.
Za pomoc w odnalezieniu rabusiów wyznaczono wysoką nagrodę. Tydzień po włamaniu podano rysopis jednego ze sprawców. Krótko po tym milicja otrzymała informację, że w Gdańsku ktoś przetapiał srebro w garażu. Aresztowano trzech mężczyzn. Początkowo nie przyznawali się do winy. Później przyznali, że to oni byli sprawcami włamania i kradzieży.
Okazało się, że mężczyznom udało się przetopić zdecydowaną większość zrabowanego łupu. Kruszyk przypomina, że ocalał jedynie korpus zakopany przez złodziei w hałdzie piachu w pobliżu katedry.
- Odnaleziono go dzięki chłopcu, który bawiąc się w tym miejscu, przypadkowo na niego trafił. Korpus ten, podobnie jak odzyskane po kradzieży przetopione srebro, wykorzystano później do rekonstrukcji relikwiarza. Podjął się jej znany gdański rzeźbiarz Wawrzyniec Samp. Prace zakończyły się ostatecznie w 1989 roku - mówi dziennikarka.
Proces sprawców odbywał się w Poznaniu. Nie trwał długo. Bracia Krzysztof i Marek M. zostali skazani na 15 lat. Waldemar B. dostał wyrok 12 lat pozbawienia wolności. Pomysłodawcą kradzieży był Piotr N. Mimo że nie brał on bezpośredniego udziału w grabieży, również został surowo ukarany. Dostał 15 lat.
Skradziony lichtarz
Wojciech Śmielecki, przewodnik po Szlaku Piastowski, przypomina o jeszcze jednej kradzieży z grudnia 1978 r.
- Andrzej K. syn organisty katedry wykradł z kolegami srebrny lichtarz fundacji biskupa Radziejowskiego, z końca XVIII wieku - mówi. - Prymas Radziejewski nie dokonał ingresu do katedry. W zamian jednak na łożu śmierci ufundował komplet ołtarzowy, właśnie z tym lichtarzem. Minęło naprawdę wiele lat zanim dotarł on do katedry - opowiada Wojciech Śmielecki.
Jak informuje przewodnik lichtarza nie udało się odzyskać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?